autor: Marek Makuła
W tym kraju nie uważają, że lootboxy to problem dla państwa
Rząd Wielkiej Brytanii przeprowadził dochodzenie w sprawie lootboxów w grach. Wnioski są takie, że problem istnieje i trzeba się nim zająć, ale najlepiej będzie, jeśli rozwiąże się sam.
- Brytyjski rząd zbadał lootboxy w grach, ale chce, by to branża dokonała samoregulacji.
- W coraz większej liczbie państw poruszana jest kwestia mikropłatności, coraz więcej decyduje się na objęcie lootboxów przepisami.
Brytyjski rząd wystosował formalną odpowiedź na złożony w 2020 roku wniosek o zbadanie kwestii skrzynek z łupem w grach wideo. Ministerstwo Cyfryzacji, Kultury, Mediów i Sportu (DCMS) zajęło się tą sprawą i rzeczywiście znalazło mnóstwo uchybień, jednak zamiast zająć się nimi odgórnie, proponuje, by sprawą zajęła się sama branża gier, a nie politycy.
Supełku, rozwiąż się sam
Lootboxy nie zostaną objęte przepisami brytyjskiej ustawy o hazardzie. Zamiast zaproponować zmiany legislacyjne, przygotowano szereg twardych wytycznych, do których powinni dostosować się autorzy gier. Obejmują one:
- zakup skrzynek – powinien być niedostępny dla wszystkich dzieci i młodzieży, chyba że umożliwi im to opiekun;
- kontrolę wydatków – wszyscy gracze powinni mieć dostęp do przejrzystych informacji na temat kosztów, szans i gromadzonych danych, by lepiej kontrolować ilość wydawanych pieniędzy;
- dane dla naukowców – przedstawiciele branży gier powinni zapewnić naukowcom łatwy dostęp do danych w celu gromadzenia dowodów i prowadzenia badań.
Dlaczego brytyjski rząd nie chce zająć się przepisami regulującymi zagadnienie lootboxów? Tak w przedmowie raportu tłumaczy to sekretarz stanu wspomnianego ministerstwa, Nadine Dorries:
Chcemy powstrzymać dzieci przed wydawaniem pieniędzy w Internecie bez zgody rodziców, stymulowanym zakupami w grze, np. skrzynek z łupami. (…) Firmy i platformy gier muszą zrobić więcej, by kontrola i ograniczenia wiekowe były stosowane oraz by gracze otrzymywali ochronę przed ryzykiem szkód związanych z hazardem. (…) Uważamy [jednak – dop. red.], że przedwczesne byłoby podejmowanie działań legislacyjnych bez uprzedniego podjęcia wzmocnionych środków kierowanych przez branżę w celu zapewnienia ochrony dzieciom i młodzieży oraz wszystkim innym graczom.
Innymi słowy, rząd Wielkiej Brytanii sugeruje, by to branża dokonała samoregulacji. Wynika to z jednej strony z faktu, że producenci gier rzeczywiście zajęli się łagodzeniem szkód wyrządzonych przez ich praktyki w ostatnich latach, a z drugiej – z obawy przed wycofaniem się wielkich firm z rynku brytyjskiego przez zbyt rygorystyczne przepisy.
Jak zauważył Jonathan Bolding z PC Gamera, raport brytyjskiej komisji jest dość wymijający i nie odpowiada jasno na pytanie, czy lootboxy zachęcają do uzależniających zachowań. Co prawda zaznaczono, że skrzynki z łupami wykazują cechy związane z hazardem i mogą być furtką do ewentualnego uzależnienia, jednak niczego nie napisano wprost i jednoznacznie.
Jest też światełko w tunelu
Brytyjczycy zobowiązali się do przeznaczenia miliona funtów na naświetlenie kwestii kontroli rodzicielskiej i kontroli wydatków, a także zapowiedzieli utworzenie specjalnej komisji, która wspólnie z przedstawicielami branży gier i naukowcami ma opracować środki ochrony konsumentów, w szczególności dzieci.
Pojawiły się też ostrzejsze słowa – wyspiarski rząd nie zawaha się stworzyć nowych rygorystycznych przepisów, jeżeli przedstawiciele branży nie dołożą wszelkich starań, by na własną rękę poprawić sytuację z lootboxami.
Jeszcze w 2018 roku belgijska komisja ds. gier stwierdziła, że sprzedawanie skrzynek za prawdziwe pieniądze stanowi hazard, w efekcie czego w tym kraju gry albo mają wycięte lootboxy, albo nie są w ogóle sprzedawane.
W ubiegłym miesiącu 20 grup konsumenckich z 18 krajów Europy, w tym z Polski, rozpoczęło też skoordynowana akcję mającą nakłonić rządy do uchwalenia przepisów regulujących kwestie płatnych skrzynek z losową zawartością w grach.
Także Holandia i Hiszpania zamierzają rozprawić się z mikropłatnościami i szykują już stosowne przepisy.