Nastolatek z Anglii uratowany przez graczkę oddaloną o 8 000 km
Nastoletni Aidan z Anglii miał atak podczas rozgrywki online, a będący w domu rodzice o niczym nie wiedzieli. Chłopak został jednak uratowany przez przyjaciółkę z gry. Mieszkająca w Stanach Zjednoczonych Dia wezwała pomoc.
Wspólna gra w trybie online może nie tylko gwarantować zabawę oraz możliwość poznania nowych osób, ale i uratować życie. Przekonał się o tym nastolatek z Wielkiej Brytanii, który w trakcie rozgrywki miał atak padaczki. Przytomna reakcja przyjaciółki z Teksasu w Stanach Zjednoczonych zapewniła mu szybką pomoc.
Jak donosi serwis BBC, 17-letni gracz Aidan Jackson z Widnes w Anglii 2 stycznia poczuł się źle podczas sieciowej rozgrywki (nie wiemy, w co grał). Zaniepokoiło to jego przyjaciółkę, 19-letnią Dię Lathorę. Oddalona o ponad 8 tysięcy kilometrów mieszkanka Teksasu w Stanach Zjednoczonych postanowiła zareagować. Znała adres Aidana, ale nie miała jak skontaktować się z jego rodziną.
Właśnie założyłam słuchawki i usłuszałam coś, co mogłam tylko opisać jako atak, więc oczywiście zaczęłam się martwić i pytać, czy wszystko jest w porządku. Kiedy nie odpowiedział, zaczęłam szukać europejskich numerów alarmowych - zdradziła Amerykanka w rozmowie z Liverpool Echo.
Caroline i Steve Jackson - rodzice nastolatka - byli zaskoczeni, gdy do ich drzwi zapukali policjanci. W pokoju znaleźli całkowicie zdezorientowanego Aidana. Nieświadomi sytuacji syna spokojnie oglądali telewizję i nie wiadomo, kiedy by do niego zajrzeli. Błyskawiczna reakcja Lathory miała więc kluczowe znaczenie. Rodzice wyrazili ogromną wdzięczność przyjaciółce Aidana, który obecnie jest pod opieką lekarzy i czuje się dobrze. Nie był to pierwszy atak w życiu nastolatka, poprzedni miał miejsce w maju zeszłego roku.
Sytuacja młodego Aidana oraz Dii pokazuje, że w każdej sytuacji warto zachować czujność i w razie potrzeby wezwać pomoc. Gracze już nie raz udowodnili swoją zdolność do szybkiej reakcji w kwestii ratowania życia oraz złego traktowaniu osób i zwierząt.