autor: Krzysztof Gonciarz
Krótka partyjka w Resident Evil 4 - Games Convention 2005
Resident Evil 4 to gra, dla której niejeden delikwent zakupił GameCube’a, a przy okazji jedyny absolutny killer na tą konsolę, który nie wyszedł spod szpilek samego Nintendo. Słabą sytuację NGC, dobrze widoczną na lipskich targach, pogarsza tym bardziej fakt, że jeden z najcenniejszych exclusive’ów tej konsoli konwertowany jest właśnie na PS2.
Resident Evil 4 to gra, dla której niejeden delikwent zakupił GameCube’a, a przy okazji jedyny absolutny killer na tą konsolę, który nie wyszedł spod szpilek samego Nintendo. Słabą sytuację NGC, dobrze widoczną na lipskich targach, pogarsza tym bardziej fakt, że jeden z najcenniejszych exclusive’ów tej konsoli konwertowany jest właśnie na PS2.
Spędzenie kilku minut nad RE4 na czarnuli to bez wątpienia jedna z większych ściśle „growych” atrakcji całej imprezy, jako że z gry z każdej możliwej strony po prostu bije doskonałością. Wizualna orgia, której świadkami jesteśmy w trakcie obcowania z zombiakami szybko zapada w pamięć i nie pozostawia wątpliwości, że jest to murowany bestseller. Port wydaje się być bezbłędny – wszystko wygląda i brzmi bez zastrzeżeń, a kontrola za pomocą Duala jak zawsze pozostaje bezkonkurencyjna. Wahałeś się nad zakupem NGC? Think again. Mnie też jest przykro, drogie Nintendo. Teraz tylko Link może uratować sytuację „kostki”. Inna sprawa, że jest to jedna z niewielu postaci, która taki ciężar odpowiedzialności zaiste *jest* w stanie udźwignąć.