Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 14 listopada 2006, 14:47

autor: Wojciech Gatys

Joystickiem pisane - Zmierzch przygodówek? Oczywiście!

Oczywiście jestem przygotowany na to, że w wyniku zabiegów rzeszy fanów przygodówek zostanę wkrótce zlinczowany, ale powiem to: Gry przygodowe są praktycznie martwe.

Dajcie mi prawdę lub dajcie mi śmierć! Oczywiście jestem przygotowany na to, że w wyniku zabiegów rzeszy fanów przygodówek (o której istnieniu jestem przekonany), zostanę wkrótce zlinczowany, wyklęty, a moje pióro (tudzież klawiatura) więcej na GRY-OnLine nie postanie, ale powiem to:

Gry przygodowe są praktycznie martwe.

I nie zmienią tego nawet najbardziej kwieciste wstępy do recenzji gier z tego gatunku, które zwykle głoszą, że wcale nie jest tak źle i że andegrandowa społeczność wielbicieli adwenczerów wciąż pracuje i ma się dobrze. Niestety, wiele osób nie zwraca uwagi na fakt, że największe ostatnio produkcje przygodowe – odcinkowy Sam i Max czy Dreamfall: The Longest Journey powstają w małych, niezależnych firemkach, w których zwykle pracują pasjonaci, a nie żądni zysku kapitaliści.

Niestety, gry przygodowe skazane są na porażkę, a w najlepszym przypadku na postrzeganie jako gatunek alternatywny z racji swojego targetu, lub jak kto woli grupy docelowej. Kiedyś, kiedy komputer PC był przywilejem garstki wybrańców, a o konsolach nikt nie słyszał, posiadały go zwykle osoby bogate, które lubią wysilać szare komórki, wyszukiwać rozwiązania zakręconych zagadek, a jeśli chodzi o humor – bliżej im do Monty Pythona, niż Benny Hilla. Dziś (stwierdzam to ze smutkiem, jako wielki fan Indiana Jones and the Last Crusade, Day of the Tentacle czy Grim Fandango) ta elitarność (pecetów oraz gier komputerowych) zniknęła, a przygodówki – jako zbyt skomplikowane, pełne tekstów i jednorazowe, musiały usunąć się w cień.

To nie znaczy, że tacy wizjonerzy jak Benoit Sokal czy designerzy z Telltale Games nie mają swojego miejsca na rynku. Mają, ale im szybciej zaakceptujemy (zwracam uwagę na „my” – też jestem wielkim fanem przygodówek) ich niszową rolę – tym chyba będzie lepiej dla nas wszystkich. Może na przykład zrozumiemy, że nie jesteśmy w stanie konkurować z kolejną FIFĄ czy Brothers in Arms i że musimy więcej płacić za naszą... no tak, coraz bardziej elitarną rozrywkę. Chyba wszystkim wyjdzie to na zdrowie.

I na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie. Bardzo cieszy mnie fakt, że fani gier przygodowych, recenzujący tego typu produkcje nie są jeszcze na tyle zdesperowani (a może to znak, że to jednak ja się mylę i kryzys jest mniejszy niż mi się wydaje?), żeby za wszelką cenę naciągać oceny pojawiającym się sporadycznie na rynku produkcjom. Jeśli jakaś przygodówka jest kiepska, to niech tak zostanie oceniona. Howgh!

Wojtek "Malacar" Gatys

Zdarzyło się w branży

Ach ci fani World of Warcraft. Zrobią wszystko, żeby ułatwić sobie życie. Wpadnijcie choćby na strony Project Azeroth – http://projectazeroth.xwiki.com. Okazuje się, że grupa zapaleńców postanowiła skomunikować ze sobą zwaśnione strony – Hordę i Alliance – poprzez opublikowanie słownika poszczególnych języków. Sprawa jest prosta – skoro Blizzard „szyfruje” wygłaszane kwestie prostym algorytmem, aby zapobiec komunikacji, wystarczy zbadać, jak brzmią one przed i po zaszyfrowaniu, a następnie je przetłumaczyć! Kto wie, może dzięki takim działaniom jak Project Azeroth uda się zakończyć konflikt?

Liczba dnia

0 – tyle godzin z grami komputerowymi spędziłem w ten weekend. Mam nadzieję, że naczelny się nie dowie...

Kartki z kalendarza