futurebeat.pl News Tech Mobile Gaming Nauka Moto Rozrywka Promocje
Wiadomość sprzęt i soft 11 sierpnia 2023, 16:30

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów

Przetestowałem Hyperbooka NP5, jeden z podstawowych laptopów gamingowych tego producenta. Stosunkowo mocna konfiguracja zapewniła spore możliwości, jednak nie obyło się bez kilku kompromisów. Czy zatem warto go kupić? I dla kogo jest to sprzęt?

Jedną z zalet wymienianych przez fanów komputerów stacjonarnych jest ogromna elastyczność przy wyborze komponentów. Możemy złożyć sami swój idealny zestaw albo wybrać spośród dziesiątek gotowych propozycji. Z laptopami bywa z kolei różnie. Niektórzy producenci oferują zaledwie kilka wariantów, które nie zawsze będą nam odpowiadały.

Problem ten zauważyły też niektóre sklepy, które zaczęły same oferować rozbudowę zestawów. Oferta ograniczona jest jednak najczęściej do RAM-u i dysków, czyli jedynych elementów, które możemy stosunkowo łatwo wymienić. Hyperbook podchodzi do tematu zupełnie inaczej – składamy laptopa trochę jak komputer stacjonarny, wybierając spośród różnych opcji poszczególnych podzespołów. To znak rozpoznawczy firmy i jednocześnie największa zaleta ich produktów.

Do testów dostaliśmy jeden z podstawowych modeli Hyperbooka o nazwie NP5 z dość mocnymi podzespołami – pod maską znalazły się procesor Intela i7-13700HX, a także karta graficzna RTX 4070. Zapowiada się więc nieźle, a jak jest w praktyce?

Hyperbook NP5 – specyfikacja techniczna

Pełną specyfikację techniczną laptopa, a także konfigurator ze wszystkimi dostępnymi modyfikacjami znajdziecie na oficjalnej stronie producenta.

Zacznijmy od podstaw, czyli specyfikacji technicznej. Na papierze Hyperbook NP5 prezentuje się bardzo dobrze i sugeruje, że nie napotkamy większych problemów w najnowszych i najbardziej wymagających grach. Zwłaszcza, gdy będziemy grać na wbudowanym wyświetlaczu, czyli w rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli.

Procesor

Intel Core i7-13700HX (16 rdzeni, 24 wątki)

Karta graficzna

Nvidia RTX 4070 8 GB (maks. TGP 140 W)

RAM

16 GB DDR5 4800 MHz CL40

Ekran

15.6", FullHD IPS, matowy, 144Hz, 90% sRGB

Dysj

SSD Samsung 980 1TB (3500/3300 MB/s)

Złącza

1 x USB 2.0

1 x USB 3.2 Gen 1

1 x USB 3.2 Gen 2 (Typ-C)

1 x Thunderbolt 4 port (Typ-C)

1 x HDMI

1 x Mini Display port 1.4

1 x 2-w-1 (Słuchawki / Mikrofon)

1 x port Mikrofonu

1 x RJ-45

1 x Zasilanie

System operacyjny

Windows 11

Waga

2,35 kg

Wymiary

359 x 238 x 27 mm

Cena testowanego modelu w chwili publikacji wynosi 7399 zł, choć bazowo jest to 7899 zł. Z racji na konieczność złożenia modelu z wybranych przez nas podzespołów, czas realizacji wynosi 14-21 dni.

Co możemy wybrać w tym modelu?

Procesor i karta graficzna są na stałe, podobnie jak ekran. Choć ten ostatni może być za dodatkową opłatą skalibrowany przed dostawą. Spory wybór mamy za to w zakresie karty sieciowej, RAM-u i dysków,

W przypadku kości RAM, możemy wybrać jeden z 6 wariantów. Począwszy od pojedynczej kości 8 GB aż po 64 GB w dwóch kościach (koszt o 919 zł wyższy). W zakresie dysków możemy wybierać między 10 modelami Samsunga i Cruciala. Zamontować możemy maksymalnie dwa, zatem dostępnych kombinacji robi się całkiem sporo.

Karta sieciowa to z kolei ciekawostka dla entuzjastów – choć podstawowy model Intela powinien w pełni wystarczyć, możemy zdecydować się na zakup lepszego modelu w standardzie Wi-Fi 6E lub wybrać najwydajniejsze modele Killer Gaming.

Możemy także wybrać pastę termoprzewodzącą oraz zlecić polerowanie układu chłodzenia, co ma podobno znacząco podnieść jego wydajność. Niestety nie ma możliwości personalizacji loga BIOS-u i napisu na pokrywie.

Czego właściwie możemy oczekiwać od laptopa za ok. 7,5 tys. zł? Dla wielu to wciąż może wydawać się ogromny wydatek, jednak realia rynku są takie, że jest to raczej niższa średnia półka laptopów gamingowych. W tym przedziale cenowym możemy spodziewać się mocnych podzespołów albo świetnego designu, choć raczej rzadko obu tych rzeczy na raz. I tak jest też i w tym przypadku.

Niby nie powinniśmy oceniać książki po okładce, ale…

Co tu dużo mówić, testowany przeze mnie model nie wyróżnia się na tle konkurencji. Srebrny plastik przywodzi na myśl raczej laptopy biurowe zarówno z wyglądu, jak i w dotyku. Całość jest jednak dobrze spasowana i sprawia wrażenie dość solidnej konstrukcji, choć od razu widać, że nie jest to jakiś szczyt designu. Jest schludnie, ale to tyle.

Mamy tu do czynienia z „kadłubkiem” firmy Clevo, czyli gotowym szkieletem laptopa, który następnie został wykończony przez Hyperbook. Nie jest to zatem w pełni autorska produkcja, a podobne z wyglądu modele możemy zobaczyć też pod innymi markami. Będą jednak różniły się wykończeniem i doborem podzespołów.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów - ilustracja #1

Laptop z wyglądu robi umiarkowanie dobre wrażenie, ale grubość daje nadzieje na wydajne chłodzenie.Źródło: własne.

Laptop jest wyjątkowo gruby, przywodząc na myśl raczej sprzęt sprzed dobrych dwóch dekad, ale to akurat może być dobra informacja. Nie ma nic gorszego niż mocne podzespoły upchnięte w cienkiej, nieprzewiewnej obudowie. Tu obudowa wygląda, jakby laptop miał czym oddychać i daje nadzieje na dobrą kulturę pracy. Płonne, ale o tym za chwilę.

Mając wymiary 359 x 238 x 27 mm, Hyperbook NP5 jest mniejszy, ale wyższy od wielu swoich konkurentów, co nadaje mu mało smukłego i nieco „ceglastego” wyglądu. W połączeniu z wagą 2,35 kg dostajemy typowy sprzęt do okazjonalnego przenoszenia, którego raczej nikt nie planuje zabrać na wycieczkę w góry.

Hyperbook NP5 ma dobrą wydajność, a DLSS 3 robi robotę

Pod względem wydajności z perspektywy gracza jest bardzo dobrze. Niezależnie od tego, jaką grę uruchomimy, raczej nie musimy przejmować się niską liczbą klatek czy koniecznością obniżania jakości grafiki.

Zgodnie z oczekiwaniami, wszystko chodzi na wysokich ustawieniach i w sporej liczbie klatek na sekundę. W największym skrócie, gry będą działać bez problemu na najwyższych ustawieniach w co najmniej 60 klatkach. Pamiętajmy jednak, że mówimy cały czas o rozdzielczości Full HD, bo w taki ekran został wyposażony nasz laptop.

W dodatku mamy do czynienia z kartą graficzną z rodziny RTX 40, co daje nam dostęp do świetnego DLSS 3 i Frame Generation. Właściwie wraz z tą generacją kart graficznych użytkownicy dostali prawdziwą rewolucję nie za sprawą gigantycznego skoku mocy podzespołów, ale dzięki sprytnemu sposobowi na poprawę osiągów. A w końcu dla większości graczy najważniejszy jest efekt końcowy – płynna rozgrywka z ładną grafiką.

Przetestowałem laptopa w akcji w kilku popularnych tytułach. Tu nie chodziło o laboratoryjne testy, a rzeczywiste wyniki uzyskiwane w grach w czasie dłuższych sesji. Wyniki benchmarków znajdziecie w kolejnych sekcjach tekstu.

  1. Hogwarts Legacy – ustawienia wysokie, DLSS jakość, Zakazany Las i przelot miotłą na Dziedziniec Hogwartu: 88 kl./s
  2. Need For Speed Unbound – ustawienia ultra, miasto nocą: 133 kl./s
  3. Cyberpunk 2077 – domyślny profil „Ray Tracing ultra”, Śródmieście: 55-60 kl./s
  4. Cyberpunk 2077 – włączony DLSS, wyłączony path finding, Śródmieście: 101 kl./s
  5. Overwatch 2 – jakość epicka, test na kilku mapach: stabilne 144 kl./s
  6. Counter-Strike: Global Offensive – najwyższe ustawienia, test na kilku mapach: 270-330 kl./s
  7. Farthest Frontier – ustawienia wysokie, wioska z ponad 100 mieszkańców: 77 kl./s
  8. Valorant – ustawienia wysokie, deathmatch, mapa Icebox: 307 kl./s

O potencjale technologii DLSS 3 świadczą wyniki Cyberpunka 2077 – włączenie tej funkcji niemal podwoiło liczbę klatek bez spadku jakości wyświetlanego obrazu. DLSS 3 może być głównym argumentem przemawiającym za kupnem kart graficznych z rodziny RTX 40.

Jednocześnie warto pamiętać, że RTX 4070 nie jest najpotężniejszą kartą dostępną na rynku. I choć powinien zapewnić nam co najmniej 60 klatek w większości gier, w niektórych tytułach może być niepokojąco blisko tej granicy. Farthest Frontier to piękny i dobrze zapowiadający się „wieś builder”, jednak zbliżenia na średniowieczną osadę stanowią spore wyzwanie dla sprzętu – RTX 4070 był w stanie wygenerować jedynie 77 kl./s.

Martwi 8 GB VRAM. W chwili obecnej jest to wystarczająca ilość, jednak może stanowić główne „wąskie gardło” w przyszłości. To jednak szerszy problem kart Nvidii z tej generacji i Hyperbook nie mógł z tym nic zrobić.

Hyperbook NP5– wyniki w 3DMark

Przetestowałem laptopa w 3DMarku. Aplikacja pozwala na użycie różnych narzędzi badających ogólną sprawność sprzętu, a dzięki dużej popularności, wyniki takich testów są łatwe do porównania między poszczególnymi sprzętami.

Użyłem łącznie 5 testów, w których sprzęt wypadł właściwie zgodnie z oczekiwaniami i tym, co do tej pory zdążyliśmy się już dowiedzieć o wydajności procesora i karty graficznej. Daleko im do ścisłej czołówki, ale jest to solidna średnia półka, która powinna poradzić sobie z większością gier przez najbliższy czas.

Przeprowadzone testy to:

  1. TimeSpy – podstawowy test stworzony z myślą o DirectX 12
  2. TimeSpy Extreme – bardziej wymagająca wersja TimeSpy, stworzona z myślą o mocniejszych konfiguracjach
  3. Port Royal – test skupiający się na technologii ray-tracingu
  4. Speed Way – nowy test, stworzony z myślą o kartach RTX serii 40 i Radeon RX 7000

Wyniki, wraz z zaznaczoną pozycją laptopa na tle konkurencyjnych konstrukcji o tej samej karcie graficznej i procesorze (w lewej części na dole), znajdziecie poniżej.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów - ilustracja #2

Test Time Spy.Źródło: własne.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów - ilustracja #3

Test Time Spy ExtremeŹródło: własne.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów - ilustracja #4

Test Port Royal.Źródło: własne.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów - ilustracja #5

Test Speed Way.Źródło: własne.

Hyperbook NP5 – dobre wyniki dysku Samsunga

W laptopie został zainstalowany SSD Samsung 980 o pojemności 1TB. Według Hyperbooka ma oferować 3500 MB/s przy odczycie i 3300 MB/s przy zapisie, choć sam Samsung drugą wartość podaje niższą – 3000 MB/s.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów - ilustracja #6

Test w CrystalDiskMark potwierdził wydajność dysku, choć prędkość zapisu była niższa od deklarowanej. Z kolei przy odczycie udało się nawet nieco przekroczyć deklarowane 3500 MB /s.

Najwyższa temperatura, jaką udało się odnotować na dysku to 77 stopni w czasie testowania go z pełną prędkością. W trakcie grania temperatura najczęściej osiągała poziom poniżej 55 stopni, często w zakresie 45-50 stopni.

Choć w ramach konfiguracji możemy wybrać znacznie szybsze dyski Samsunga z serii Pro, do grania ten model w zupełności wystarczy i nie będzie przyczyną długich ekranów ładowania.

W kwestii pojemności dużo zależy od tego, jak będziemy z niego korzystać. Jeżeli lubisz mieć wszystkie gry zainstalowane i gotowe do uruchomienia w każdej chwili, prawdopodobnie warto będzie rozważyć 2 TB czy nawet 4 TB. Jeżeli jednak grasz w tylko kilka tytułów albo przechodzisz gry i je usuwasz, 1 TB będzie w pełni wystarczającą pojemnością.

Centrum sterowania laptopem jest bardzo dobre

O ile w biurowych laptopach nie ma większej potrzeby używania specjalnych aplikacji do sterowania sprzętem, o tyle w bardziej wydajnym sprzęcie stworzonym z myślą o graczach, ma to dużo więcej sensu. Nie chodzi tu tylko o kontrolę podświetlenia, ale też wybór trybu wydajności czy ustawienia ładowania.

W Control Center znajdziemy standardowy zestaw wskaźników, w tym taktowanie procesora, obciążenie CPU i GPU, prędkość wentylatorów czy przyciski do łatwego wyłączania touchpada czy przełączania trybu działania przycisków funkcyjnych. To ostatnie jest wyjątkowo istotne dla graczy – jeżeli w grach potrzebujemy przycisków F1-F12, w niektórych modelach wymaga to nieco gimnastyki. Tu zmiana jest jednym kliknięciem i w każdym momencie możemy łatwo sprawdzić status tej funkcji.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów - ilustracja #7

Panel sterowania laptopem to przyjemne narzędzie, wypadające bardzo dobrze na tle konkurencji.Źródło: własne.

Dostępne tryby pracy

Centrum sterowania umożliwia nam wybranie trybu pracy. Wpływa to na wydajność procesora i karty graficznej, a także systemu chłodzenia. Do wyboru mamy Performance, Entertainment (z opcją „noiseless mode”), Power Saving i Quiet.

Grając w wymagające gry powinniśmy zdecydować się na tryb Performance, który maksymalizuje wydajność, nawet kosztem większego hałasu. Jeżeli jednak chcemy obejrzeć serial czy buszować w sieci, wówczas dobrym wyborem mogą być któreś z trybów oferujących nieco niższą wydajność, ale także wyższą kulturę pracy. Tu przyda się przede wszystkim tryb Quiet, a także Entertainment z włączoną opcją „noiseless mode”.

Jeżeli martwicie się o akumulator w swoim laptopie, mam świetną wiadomość. Control Center oferuje łatwe w modyfikacji ustawienia ładowania do określonego poziomu. Mamy do wyboru klasyczne ładowanie do 100%, tryb „zalecany” (ładowanie zaczyna się, gdy poziom baterii spadnie poniżej 70%, kończy na 80%) oraz tryb ręczny, w którym sami ustalamy dolną i górną granicę.

Głośniki to nie jest najmocniejsza strona Hyperbooka

Mówiąc wprost, głośniki w tym laptopie nie są niczym wyróżniającym się, zarówno pozytywnie, jak i negatywnie na tle konkurencji.

Co do zasady, w laptopach gamingowych głośniki nie są kluczowym elementem. W końcu w grach większość sięgnie po słuchawki, aby odciąć się od szumu wentylatorów i w pełni delektować się oprawą dźwiękową lub lepiej słyszeć nadciągających wrogów. Czasem jednak mogą się przydać do obejrzenia filmu czy serialu, w końcu urządzenia gamingowe dla wielu kupujących są po prostu głównym komputerem ogólnego przeznaczenia. W takim wypadku Hyperbook NP5 nie do końca sobie poradzi i do odtwarzania multimediów przyda się zewnętrzny głośnik lub słuchawki.

Kultura pracy jest przeciętna, ale szumi przyjemnie

Postawmy sprawę jasno – jest gorąco, jak to w notebooku. Chyba nikt nie oczekuje od laptopa gamingowego niskich temperatur i cichej pracy, jednak tutaj mamy do czynienia z systemem chłodzenia raczej przygotowanym pod słabsze konstrukcje i duet procesora i7-13700HX z kartą graficzną RTX 4070 zbliża się do maksimum jego wydajności.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów - ilustracja #8

Niespieszna przejażdżka po Night City najlepiej pokazała, jak radzi sobie układ chłodzenia.Źródło: własne.

Nie trzeba się zbytnio namęczyć, by zobaczyć temperatury bliskie 100 stopni na procesorze i to nawet na podstawce chłodzącej, a wentylatory rozkręcone do maksymalnych wartości powodują szum, który uniemożliwia swobodną rozmowę z osobą znajdującą się w tym samym pomieszczeniu. To nie jest sprzęt, na którym będziemy mogli grać na kanapie, gdy tuż obok druga osoba próbuje obejrzeć serial czy film. Szukając jednak pozytywów, sam dźwięk wentylatorów jest dość przyjemny, stosunkowo niski i cóż, „szumiący”. Mogło być gorzej i z obudowy mógł wydobywać się męczący, świdrujący wysoki dźwięk, często spotykany w laptopach z mniejszymi wentylatorami.

Klawiatura to niespodziewany mocny punkt Hyperbooka NP5

Klawiatura to największe pozytywne zaskoczenie Hyperbooka NP5. Wygląda dość niepozornie, przez zastosowaną czcionkę sprawia wrażenie mocno ściśniętej. Zmieścił się blok numeryczny, nie ma jednak żadnych dodatkowych przycisków poza standardowy zestaw. Sterowanie głośnością, jasnością monitora czy podświetleniem klawiatury odbywa się poprzez dodatkowe funkcje na klawiszach F1-F12. To z kolei, czy będą dostępne od razu, czy po przytrzymaniu przycisku Fn, łatwo ustawimy w centrum sterowania, o czym wspominałem już wcześniej.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie w Hyperbooku NP5, mimo wszystkich kompromisów - ilustracja #9

Pisanie na Hyperbooku NP5 to czysta przyjemność. Nie spodziewałem się tego po typowo gamingowym sprzęcie.Źródło: własne.

Strzałki są pełnowymiarowe, jednak w żaden sposób nie są wydzielone. Spacja i prawy shift są bardzo krótkie, za to prawy control wydłużony. Mimo tych zmian układ jest dość intuicyjny, nie miałem problemu z przyzwyczajeniem się i nie zdarzało mi się wciskanie innych klawiszy niż zamierzone.

Pisanie na klawiaturze jest bardzo przyjemne. Klawisze chodzą dość „miękko” i cicho, nie stawiają też dużego oporu, przez co pisanie nawet dłuższych tekstów nie jest dużym problemem. Konstrukcja może jednak nie być zbyt wygodna dla fanów twardych i „opornych” klawiatur.

Przy okazji warto wspomnieć o gładziku. Cóż, jest. Otrzymujemy bardzo standardowy pod względem komfortu korzystania i rozmiaru. Brak tu innowacyjnych funkcji, niczym się nie wyróżnia, a przyciski umiejscowione na dole mają nieco nieprzyjemny klik. Ot, kolejny touchpad, z którego będziemy korzystać głównie w awaryjnych sytuacjach, gdy pod ręką zabraknie myszki.

Zasilacz to wielkie bydle

Chciałbym napisać, że zasilacz to prawdziwa cegła, ale właściwie cegły bywają mniejsze. Sprzęt ma jednak moc 280 W, więc nic dziwnego, że nie jest zbyt poręczny.

Wtyczka ma kształt bliźniaczo podobny do USB, choć bez obaw, nie będziemy w stanie jej wetknąć w niewłaściwe wejście. Prostokątny przekrój sprawia, że nie możemy swobodnie obracać kablem, jak w przypadku okrągłych wtyczek. Całość odstaje od laptopa na dobrych kilka centymetrów, a złącze zasilania umiejscowione jest z tyłu laptopa. Nie ma więc mowy o dosunięciu laptopa pod samą ścianę.

Po obu stronach zasilacza kable są dość sztywne i grube, co powinno zapewnić im trwałość, jednak obniża wygodę użytkowania i utrudnia przechowywanie. Dodatkowo są wyjątkowo krótkie, co powoduje, że ciężko czasem znaleźć odpowiednie ułożenie całości w przypadku większej odległości od gniazdka czy pracy przy wyższym stole. Najchętniej trzymałbym ogromny zasilacz na ziemi, jednak wówczas przydałby się co najmniej dwukrotnie dłuższy wychodzący z niego kabel.

Czas pracy na akumulatorze

Czas pracy laptopów gamingowych bez ładowarki nie jest zbyt długi. Akumulator pełni w nich głównie formę zapasowego zasilania na wypadek chwilowego braku prądu czy okazjonalnego obejrzenia serialu na kanapie. Hyperbook NP5 nie jest tu wyjątkiem.

Czas pracy zmierzyłem głównie przy oglądaniu materiałów wideo, bo taki zapewne jest najpowszechniejszy scenariusz. Dodatkowo sprawdziłem też, ile wytrzyma w grze. W tym wypadku wybrałem Valoranta, bo ta gra bez problemu działa w akceptowalny sposób nawet na zasilaniu bateryjnym. Gdybyśmy chcieli uruchomić tytuł korzystający z pełni możliwości karty graficznej i procesora, poziom naładowania dosłownie topniałby w oczach.

W Valorancie, o ile zadowolimy się 60 kl./s, na zasilaniu bateryjnym spędzimy w trybie Entertainment około godzinę. Po 53 minutach osiągnąłem 20% baterii i włączył się automatyczny tryb oszczędzania energii. Przez całą rozgrywkę temperatury były na niskim poziomie, a wentylatory pracowały w okolicy 2100-2200 obrotów na minutę. Były słyszalne, ale przyjemnie ciche.

Decydując się na multimedia, powinniśmy bez trudu obejrzeć cały film czy kilka odcinków serialu. Choć tu kluczowe będzie wybranie odpowiedniego trybu pracy laptopa. Odtwarzanie wideo w Full HD to dla dzisiejszych podzespołów dziecinna igraszka, możemy więc śmiało decydować się na jeden z bardziej oszczędnych trybów.

Przykładowo, oglądając relację na żywo na Twitchu w jakości 1080p, bez dodatkowych programów uruchomionych w tle i bez wykonywania żadnych innych czynności poza oglądaniem i pisaniem na czacie, osiągnąłem następujące wyniki:

  1. Tryb Entertainment, jasność 100% - 1 godz. 6 min. 30 sek.
  2. Tryb „Noiseless Mode”, jasność 50% – 2 godz. 42 min. 17 sek.
  3. Tryb Quiet, jasność 50% - 1 godz. 18 min. 11 sek.

Nieco ukryty podtryb „Noiseless Mode” okazał się fantastyczny do konsumpcji treści, oferując w miarę zadowalający czas pracy pomiędzy ładowaniami jak na sprzęt gamingowy. Do ultrabooków zabrakło pewnie z 10 godzin, jednak nie o to przecież w takim laptopie chodzi.

Warto zaznaczyć, że w czasie oglądania streamów Hyperbook NP5 pracował cicho i nie przeszkadzał w żaden sposób. Wentylatory rozpędzały się do około 2100 obrotów na minutę, a w trybie „Noiseless Mode” pracował tylko jeden. Temperatury? Około 45 stopni na procesorze.

Ładowanie w czasie oglądania wideo od 10% do 95% zajęło 1 godz. 40 min.

Hyperbook NP5 - podsumowanie

PLUSY:
  1. niezły ekran,
  2. wygodna klawiatura,
  3. wydajny procesor i karta graficzna,
  4. spory wybór podzespołów w konfiguratorze,
  5. przyjemne oprogramowanie do zarządzania wydajnością.
MINUSY:
  1. przeciętne głośniki,
  2. „zwyczajny” design,
  3. temperatury bywają wysokie, a laptop dość głośny,
  4. mam obawy, czy 8 GB VRAM to dobra inwestycja na dłużej.

Hyperbook NP5 to na pewno ciekawy laptop, choć dość specyficzny. Stworzony jakby w kontrze do obecnych trendów, co dla niektórych może być wadą, dla innych zaś zaletą. Nie znajdziemy tu smukłych kształtów, niskiej wagi i ekskluzywnych materiałów w obudowie. To czysta moc obudowana niepozornym plastikiem.

Ogromną zaletą jest karta graficzna z serii RTX 40. W tej generacji to nie sama wydajność jest przełomem, ale dostęp do DLSS 3. Tam, gdzie brakłoby nam mocy obliczeniowej, można prostym trikiem uzyskać świetne wyniki, nie obciążając przy tym zbytnio karty graficznej. Sam RTX 4070 raczej bez problemu obsłuży gry jeszcze przez kilka następnych lat, zwłaszcza w rozdzielczości Full HD, bo to właśnie taką ma ekran tego modelu.

Jak na laptop, który ma do siebie przekonać przede wszystkim wydajnością, martwi kultura pracy. Zarówno poziom hałasu, jak i temperatury są wysokie. To raczej wspólna cecha dla wszystkich gamingowych laptopów, jednak tu jest nieco cieplej i nieco głośniej niż u konkurencji.

Dla kogo to sprzęt? Dla ludzi, którzy nie planują częstego używania laptopa poza domem, jednak potrzebują wydajnego sprzętu, który łatwo przenieść, np. między dwoma miejscami zamieszkania. To typowo stacjonarny sprzęt, który prawdopodobnie większość czasu spędzi na biurku, podłączony do zasilania.

A cena? Cóż, 7399 zł to nie jest mała kwota, jednak w obecnych realiach większość podobnych konfiguracji znajdziemy o kilka tysięcy drożej. Nie obyło się jednak bez kompromisów. Jeżeli jednak najważniejsze są same podzespoły oraz możliwość dostosowania części specyfikacji, może to być interesująca opcja.

Tekst powstał we współpracy z marką Hyperbook, która przekazala sprzęt na testy

Konrad Sarzyński

Konrad Sarzyński

Od dziecka lubił pisać i zawsze marzył o własnej książce. Nie spodziewał się tylko, że będzie to naukowa monografia. Ma doktorat z rozwoju miast, czym chętnie chwali się znajomym przy każdej możliwej okazji. Z GOL-em przygodę zaczął pod koniec 2020 roku w dziale Tech. Mocno związał się z newsroomem technologicznym, a przez krótki moment nawet go prowadził. Obecnie jest redaktorem w Futurebeat.pl odpowiedzialnym za publicystykę i testy sprzętu. Czasem też zrecenzuje jakąś grę o budowaniu, w końcu ma z tego doktorat. Gra od zawsze, lubi też dużo mówić. W 2019 roku postanowił połączyć obie te pasje i zaczął streamować na Twitchu. Wokół kanału powstała niewielka, ale niezwykła społeczność, co uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. Ma też kota i żonę.

więcej