autor: Artur Falkowski
Historia serii Resident Evil - część VI
Dzisiaj odejdziemy nieco od gier spod znaku Resident Evil. Nie martwcie się jednak. Nie oznacza to, że całkowicie zmienimy tematykę, a jedynie, że przyjrzymy się temu, co ze słynną serią Capcomu uczynili spece z pokrewnej, a jednocześnie całkowicie odmiennej branży. Krótko mówiąc, zapraszamy do opowieści o wykorzystujących licencję RE filmach.
Dzisiaj odejdziemy nieco od gier spod znaku Resident Evil. Nie martwcie się jednak. Nie oznacza to, że całkowicie zmienimy tematykę, a jedynie, że przyjrzymy się temu, co ze słynną serią Capcomu uczynili spece z pokrewnej, a jednocześnie całkowicie odmiennej branży. Krótko mówiąc, zapraszamy do opowieści o wykorzystujących licencję RE filmach.
Pierwsze przymiarki do ekranizacji poczyniono niedługo po tym, gdy zorientowano się, jaki sukces odniosła pierwsza część serii. Prawa do nakręcenia filmu nabyła niemiecka wytwórnia Constantin Film. Pierwotnie planowano, by premiera kinowa ekranizacji pokryła się z datą wydania drugiej części gry. Zaczęto szukać producentów, reżysera, a także scenarzysty. Niestety w 1998 roku okazało się, że z niewiadomych przyczyn film nie będzie gotowy. Wkrótce potem wyszło na jaw, że napisanie scenariusza zlecono George’owi A. Romero, słynnemu reżyserowi, twórcy Nocy żywych trupów. Mało tego, Romero miał również zostać reżyserem owej produkcji. Nie było to jego pierwsze spotkanie z Resident Evil, ponieważ wcześniej był zatrudniony jako twórca przeznaczonych na japoński rynek reklam filmowych drugiej części serii.
Romero samemu nie grał w Resident Evil, do czego przyznawał się w trakcie udzielanych wywiadów. Do zdobycia informacji na temat produkcji, którą miał zekranizować, wykorzystał swoją sekretarkę, polecając jej, by ukończyła grę i przygotowała dla niego nagrany na wideo kompletny zapis rozgrywki. W oparciu o niego napisał scenariusz. Nie spodobał się on jednak ani ludziom z Constantin Film, ani nadzorującemu prace nad filmem Capcomowi. W rezultacie Romero został odsunięty od prac nad projektem. Później okazało się, że twórcom gry nie przypadł do gustu pomysł reżysera, by głównym rodzajem potworów występujących w filmie uczynić zombie. Capcom pragnął bowiem, by fani gry mogli zobaczyć w kinie również inne, doskonale im znane monstra. Na tym nie kończyły się zarzuty pod adresem scenariusza Romero. Teoretycznie miał on opierać się na incydencie w Arklay (pierwsza część RE), ale w rzeczywistości zbyt daleko odbiegał od tego, co było pokazane w grze. Przykładowo Chris Redfield i Jill Valentine mieli być parą zakochanych, Weskera pozbawiono przywództwa nad S.T.A.R.S., a w roli Barry’ego Burtona scenarzysta widział Afro-Amerykanina. Ponadto Romero postawił na atmosferę ciągłego zagrożenia i tajemnicy, podczas gdy producenci woleli, żeby film był bardziej skoncentrowany na akcji.
Scenariusz Romero wydostał się na światło dzienne i każdy fan, który chce sprawdzić, czym miała być ekranizacja pierwszego Residenta według twórcy Nocy żywych trupów, może to uczynić wchodząc pod ten adres.
Po rezygnacji z usług Romero film Resident Evil stanął pod znakiem zapytania i utkwił w deweloperskim piekle, jak mówi się w branży na wciąż przedłużający się okres produkcji. Na szczęście w roku 2000 napisanie scenariusza zlecono Paulowi Andersonowi, słynącemu z zamiłowania do gier reżyserowi, który zdążył już udowodnić, że całkiem nieźle radzi sobie z ich ekranizacją (Mortal Kombat). Napisany przez Andersona scenariusz na tyle przypadł do gustu producentom, że nie tylko go zaakceptowano, ale także powierzono jego twórcy stanowisko reżysera.
W połowie roku 2000 rozpoczęły się zdjęcia. Sporą ich część nakręcono w Berlinie, na terenie nieukończonej stacji podziemnej kolei, Reichstag (obecnie Bundestag). Film początkowo miał być prequelem do ukazanych w grze wydarzeń. Posiadał nawet stosowny podtytuł – Ground Zero. Zrezygnowano z niego jednak po wydarzeniach z 11 września 2001 roku.
Wiosną 2002 roku fani wybrali się tłumnie do kin. Tylko w pierwszym weekendzie po premierze przychody z biletów wyniosły 17 707 106 dolarów, co stanowiło ponad połowę kosztów produkcji (30 milionów USD). Inwestorzy mogli spać spokojnie, ponieważ reszta szybko się zwróciła, a film zarobił w sumie ponad 102 miliony dolarów i nie liczyło się wcale, że krytycy pastwili się nad nim okrutnie, a fani serii krytykowali za zbyt futurystyczny klimat i liczne nieścisłości z grami. Pierwszy filmowy RE odniósł komercyjny sukces.
Podczas gdy Romero próbował za wszelką cenę zaadaptować scenariusz pierwszej części Resident Evil, Anderson zrezygnował z występujących w grze bohaterów. Odszedł także od fabuły serii, dzięki czemu miał wolną rękę w przedstawieniu wydarzeń. Oczywiście zadbał o to, by film posiadał liczne, czytelne dla fanów nawiązania do gry, jednak nie usiłował za wszelką cenę sprawić, by fabuła jego produkcji pokrywała się z tym, co obmyślili spece z Capcomu.
W filmie pojawiła się osławiona rezydencja („zagrała” ją zbudowana przez nazistów posiadłość), szybko jednak akcja przeniosła się gdzie indziej – do należącego do korporacji Umbrella podziemnego kompleksu laboratoryjnego zwanego Ulem. Wskutek nieszczęśliwego wypadku (który, jak się okazało, nie do końca był wypadkiem), do klimatyzacji bazy dostał się zabójczy T-Virus. Sterujący systemami bezpieczeństwa komputer podjął decyzję – zamknąć Ul, a zarażonych wirusem oraz potencjalnych nosicieli wyeliminować. Niedługo po tym incydencie do zbadania sprawy (a także z dodatkowym, tajnym zadaniem) został wysłany oddział specjalny, który po drodze spotkał główną bohaterkę, graną przez Millę Jovovich Alice (jej imię nie pada do końca filmu – można było je poznać jedynie z napisów końcowych). Po dostaniu się do komputera i wyłączeniu go, wszystkie systemy bezpieczeństwa przestały funkcjonować, a bohaterów czekała szaleńcza ucieczka na powierzchnię i przedzieranie się przez hordy żywych trupów, które jeszcze do niedawna były pracującymi w laboratorium ludźmi.
Podczas kręcenia filmu Anderson pozostał wierny starej szkole twórców horrorów. Z efektów komputerowych korzystał jedynie w niewielkim stopniu, podczas gdy o resztę zadbali specjaliści od makijażu i wystroju wnętrz. Nie bez znaczenia pozostał też fakt, że wykorzystano istniejące w rzeczywistości lokacje.
Jednym z elementów robiących największe wrażenie były same zombie (w kinowym obrazie ta nazwa nie padała). Reżyser chciał bowiem przedstawić przekonujący obraz poruszających się w odmienny sposób żywych trupów. W tym celu zatrudnił profesjonalnych tancerzy, którzy posiadają większą zdolność panowania nad własnym ciałem (jeden z nich potrafił na przykład przestawić sobie kostkę, co zostało wykorzystanie w filmie). Następnie zebrał wszystkich razem i oznajmił, że mają zachowywać się tak, jak sobie wyobrażają, że żywe trupy zachowywać się powinny. Dzięki temu uniknął widoku całej zgrai poruszających się jednakowo umarlaków, co nie raz zdarzało się w innych horrorach. Co ciekawe, wśród tłumu wygłodzonych trupów można było dopatrzyć się także osób z personelu odpowiadającego za stworzenie filmu, między innymi producenta Jeremy’ego Bolta (oraz jego dziewczynę i siostrę) czy też koordynatora kaskaderów.
W filmie nie mogło również zabraknąć słynnych piesków, które przeraziły niemal wszystkich graczy mających styczność z pierwszym RE. Twórcy wykorzystali w tym celu prawdziwe zwierzęta, które poddano odpowiedniemu „liftingowi” polegającemu na obłożeniu mięsem i krwią. Niestety sprawiło to wiele trudności w trakcie kręcenia, ponieważ zwierzaki nie mogły się oprzeć aromatowi i ciągle zlizywały i zjadały swoje kostiumy.
Anderson pragnął, by film zawierał w sobie wyraźne odwołania do Alicji w Krainie Czarów. Chciał nawet, żeby podróż przez Ul była alegorią historii opowiedzianej przez Lewisa Carolla. W trakcie realizacji zrezygnowano z tego pomysłu, ale niektóre jego elementy znalazły się w produkcie finalnym. Wśród nich wymienić należy imię głównej bohaterki, Czerwoną Królową – komputer zarządzający Ulem, strzegące wejścia do kompleksu lustrzane drzwi, białego królika, na którym testowano T-Virusa, a także kilka innych detali, które z pewnością nie umkną uwadze bystrego widza.
Wspominaliśmy już, że Anderson zadbał o to, by miłośnicy gier znaleźli w filmie liczne odwołania do swoich ulubionych produkcji. Pojawiające się tu i ówdzie gazety są albo kopią tych, które można było obejrzeć w serii Capcomu, albo zawierają teksty o wydarzeniach, które zostały przedstawione w grach (na przykład o incydencie w posiadłości Spencera w górach Arklay). Na początku filmu jedno z ujęć pokazuje zbliżenie na oko Alice, co jest bezpośrednim nawiązaniem do rozpoczęcia pierwszego RE. Skoro już mowa o ujęciach, warto dodać, że w niektórych scenach kamera ukazywała akcję z różnych kątów, podobnie jak miało to miejsce w grze.
Na tym jednak nie kończyły się podobieństwa. Niektóre były nieco mniej oczywiste i dotyczyły pewnych elementów fabuły (na przykład ucieczka z Ula pociągiem jest modyfikacją motywu z RE 2) albo rozgrywki (finałowa walka z bossem, którą bohaterowie musieli doprowadzić do końca zanim upłynie określony czas). Na osobną uwagę zasługuje scena z korytarza poprzedzającego wejście do pomieszczenia Czerwonej Królowej. Po powrocie do tego samego miejsca bohaterowie odkrywają, że leżących tam wcześniej zwłok już nie ma. Jest to nawiązanie do tego, że w grach ciała zabitych przeciwników znikały po wyjściu i powrocie do danego pomieszczenia. Warto jeszcze dodać, że zakończenie filmu jak żywo przypomina rozpoczęcie drugiej i trzeciej części serii. W filmie pada również nazwa Nemesis, która jest jednocześnie aluzją do trzeciej części cyklu i zapowiedzią filmowego sequelu.
Ten zaś otrzymał zielone światło zaraz po tym, gdy okazało się, że pierwsza część odniosła sukces. Produkcją zajęły się firmy Constantin Film, Davis Film oraz Impact Pictures. Na miejsce kręcenia zdjęć wybrano Ontario w Kanadzie. Scenariusz został napisany ponownie przez Paula Andersona, jednak reżyserią zajął się debiutujący na tym stanowisku Alexander Witt. Anderson w tym czasie zajęty był pracą nad filmem Alien vs. Predator. Poza napisaniem scenariusza nadzorował jednak również fazę pre- i postprodukcji.
Premiera drugiej części filmu zatytułowanej Resident Evil: Apocalypse odbyła się w 2004 roku. Recenzenci i krytycy filmowi nie mogli nadziwić się głupocie fabuły, wewnętrznemu brakowi logiki, a także potwornej wtórności cechującej tę produkcję. W ogólnym rozrachunku sequel zdobył jeszcze gorsze noty niż część pierwsza. Mimo wszystko zarobił na siebie, a nawet zdołał odnieść większy sukces niż jego poprzednik. Przyniósł zysk w wysokości niecałych 130 milionów, co zadowoliło wydawców, którzy wyłożyli na niego 43 miliony dolarów.
Fabuła drugiej odsłony filmowego Residenta w dużej mierze opierała się na wydarzeniach ukazanych w grach Resident Evil 2 oraz Resident Evil 3: Nemesis. Podobnie jednak jak w przypadku pierwszej części, fabuła autorstwa Capcomu została całkowicie przerobiona i pozostawiono jedynie niektóre jej elementy.
Główną bohaterką pozostała grana przez Millę Jovovich Alice, jednak tym razem w filmie wystąpiło więcej znanych z gier postaci, w tym odziana w strój z RE 3: Nemesis Jill Valentine, w którą wcieliła się Sienna Guillory. Sporo filmowych bohaterów łączyło w sobie cechy kilku wymyślonych przez Capcom postaci. Przykładowo dr Charles Ashford nosił nazwisko założycieli Umbrelli, o których była mowa w RE: Code Veronica, a jego historia zbliżona była do nieszczęśliwego losu Birkina z RE 2.
W filmie wykorzystano sprawdzony już sposób na oddanie zombie (nazwa ponownie nie została użyta). W przypadku innych potworów do pracy zaprzęgnięto tym razem komputery, które zajęły się całkowitym wygenerowaniem Lickerów, podczas gdy scenki z psami były połączeniem cyfrowych efektów specjalnych i prawdziwych ujęć odpowiednio przebranych zwierząt.
W filmie spore znaczenie ma Nemesis, nasłane na należących do elitarnego oddziału S.T.A.R.S. policjantów monstrum, które co chwila pojawiało się w trzeciej części gry. W jego rolę wcielił się Matthew G. Taylor, wysoki, mający ponad dwa metry aktor. Na potrzeby filmu został on jeszcze dodatkowo powiększony dzięki specjalnym butom, a także zastosowaniu triku polegającego na cyfrowym rozciągnięciu postaci. Podobnie jak w grze, potwór posługiwał się wyrzutnią rakiet. Koncepcja jego powstania – związana z pierwszą częścią filmu – była jednak zupełnie inna.
Fabuła Resident Evil: Apocalypse koncentruje się na ucieczce z objętego kwarantanną, opanowanego przez zombie i inne monstra Racoon City. Główna bohaterka, Alice, nie jest jednak bezbronna, ponieważ dzięki eksperymentom przeprowadzonym na niej przez Umbrellę stała się o wiele silniejsza, szybsza i zręczniejsza od przeciętnego człowieka. Dzięki swoim nowoodkrytym zdolnościom zamieniła się w maszynę do zabijania, przed którą zapewne drżałyby wszystkie zombie, gdyby tylko znane im było uczucie strachu. Od razu rzuca się w oczy jeszcze większe nastawienie na akcję i odejście od nieco bardziej horrorowego klimatu poprzedniego filmu.
Podobnie jak w przypadku pierwszej części ekranizacji RE, twórcy pokusili się o zamieszczenie w filmie wielu odwołań do gier, na podstawie których został nakręcony. Miłośnicy serii z pewnością rozpoznali wiele doskonale znanych scenek, jak choćby walka Alice z helikopterem (w oryginale bohaterką była Jill), ukazanie odbicia zombie w policyjnym kasku (intro do RE 3: Nemesis) czy też zasługujący na osobną uwagę tragiczny koniec Racoon City, który jest dokładnym, ujęcie po ujęciu, odwzorowaniem finału RE 3: Nemesis.
Nie zabrakło również aluzji do samej rozgrywki. Warto wymienić choćby scenę w opuszczonym kościele, kiedy to Jill porusza się i zachowuje dokładnie tak samo, jak jej wirtualny pierwowzór.
Ponieważ to pieniądze, a nie oceny mają wpływ na to, czy dany tytuł będzie kontynuowany czy też nie, komercyjny sukces drugiego filmowego Residenta sprawił, że w produkcji jest część trzecia, choć wydawać by się mogło, że podtytuł Apokalipsa miał mocno definitywny wydźwięk (ale w końcu po finale trzeciej części Obcego też nikt nie spodziewał się, że powstanie kolejna).
Na tym kończymy naszą filmową wycieczkę po Racoon City. Już niedługo powrócimy do pozostałych gier z Resident Evil w tytule. Tymczasem zapraszamy do zapoznania się z trailerami filmowej trylogii Resident Evil:
Poprzednie części:
- Historia serii Resident Evil - część I
- Historia serii Resident Evil - część II
- Historia serii Resident Evil - część III
- Historia serii Resident Evil - część IV
- Historia serii Resident Evil - część V