autor: Artur Falkowski
Halo narzędziem ewangelizacji młodzieży
Setki protestanckich pastorów w Stanach Zjednoczonych zorganizowało w swoich kościołach wieczory gier; zebrało kilka konsol, telewizorów i udostępniło nastolatkom różne produkcje branży elektronicznej rozrywki, z grami z serii Halo na czele.
O tym, że spora część młodzieży preferuje inne zajęcia niż uczęszczanie do kościoła, nie trzeba nikogo przekonywać. Dotyczy to nie tylko katolików, ale również i innych wyznań. Nie jest też tajemnicą, że najłatwiej dotrzeć do młodych umożliwiając im rozwój ich własnych zainteresowań. Kierując się tą myślą setki protestanckich pastorów w Stanach Zjednoczonych zorganizowało w swoich kościołach wieczory gier; zebrało kilka konsol, telewizorów i udostępniło nastolatkom różne produkcje branży elektronicznej rozrywki, z grami z serii Halo na czele.
Biorąc pod uwagę, że przygody Master Chiefa w Stanach Zjednoczonych zaklasyfikowane zostały przez ESRB jako odpowiednie dla osób powyżej 17 roku życia, kuriozalnym wydaje się fakt, że opiekunowie protestanckich parafii umożliwiają, a nawet zachęcają do grania w nie 12-, 14-latków. Wspomniane wieczory cieszą się ogromnym powodzeniem, wskutek czego młodzi ludzie chętniej odwiedzają kościoły.
Dużo osób niepokoi się jednak z powodu sposobu, w jaki do tego doszło. W końcu zachęcanie dzieci do zabawy zakazanym owocem, jakim są gry przeznaczone dla dorosłych, nie jest godnym pochwały uczynkiem, szczególnie, jeżeli robi to pastor.
Jak pisze New York Times, przedsięwzięcia tego typu rozpoczęły publiczną debatę nad tym, jak daleko powinien posunąć się duchowny w celu zdobycia zainteresowania wiernych. „Jeżeli rzeczywiście chcecie znaleźć kontakt z młodymi nastoletnimi chłopcami i przyciągnąć ich do kościoła, darmowy alkohol i filmy pornograficzne z pewnością w tym pomogą” – sprawę komentuje z przekąsem James Tonkowich, prezes Institute on Religion and Democracy.
Daniel R. Heimbach z baptystycznego seminarium teologicznego uważa, że Halo nie powinno znajdować się w programie wspomnianych wieczorów gier, ponieważ zachęca do przemocy i zabijania, nawet jeżeli pokazywani na ekranie wrogowie to zaledwie iluzja przedstawiona za pomocą pikseli.
Uczęszczający na kościelne spotkania z Halo nastolatek Austin Brown zapytany przez New York Times stwierdził, że przecież nie cały czas poświęcany jest na rozgrywkę. „Najpierw gramy w Halo , potem robimy chwilę przerwy, przekąszamy coś, a następnie uczestniczymy w lekcji” – powiedział.
Pastorzy, którzy w swoich parafiach wprowadzili ideę wieczorów gier, nie ukrywają zadowolenia, twierdząc, że młodzi tłumnie przychodzą do kościoła i to jest najważniejsze. Zapytani o to, co sądzą o udostępnianiu nieletnim gier przeznaczonych dla dojrzałych graczy, odpowiadają, że przecież nie wykorzystują Halo i innych produkcji do czystej rozrywki, lecz traktują je jak narzędzie, platformę porozumienia pomiędzy kościołem a młodzieżą. Poza tym, jak przyznają niektórzy, „zawsze lepiej dawać dzieciom do roboty coś, co nie jest związane z narkotykami, alkoholem czy przedmałżeńskim seksem”.
Inne organizacje wyznaniowe również próbują wykorzystać fenomen Halo. Przykładowo Wspólnota Południowa Babtystów rozesłała ostatnio e-maile do pięćdziesięciu tysięcy młodych ludzi, w których tłumaczy, w jaki sposób można zastosować Halo 3 do dzielenia się swą wiarą. Wśród wielu wskazówek znaleźć można na przykład zachętę do tego, by wykorzystać fabułę gry jako podstawę do dyskusji na temat dobra i zła (!).
Abstrahując od etycznej poprawności takiego zachowania ze strony pastorów, warto pomyśleć o tym, że ilekroć jakiś przeciwnik czy zwolennik idei Halo w kościele publicznie wypowie się na ten temat, spece od marketingu Microsoftu zacierają ręce. Jest to bowiem zgodne z popularną zasadą: „nie liczy się co mówią, byleby mówili”, a im więcej informacji o Halo pojawia się w mediach, tym szybciej kręcą się tryby maszyny do robienia pieniędzy, jaką jest dzieło Bungie. A że ewentualne zarzuty mogą być kierowane jedynie pod adresem organizatorów wspomnianych przedsięwzięć, tym lepiej dla wydawcy.