Grałem w Shadow Gambit. Piracka strategia nie ma według mnie konkurencji
Gorące Karaiby, przeklęci piraci, gadający statek i wymagające strategiczne potyczki. To przepis na udaną zabawę, choć momentami trzeba nieźle się namęczyć, żeby wszystko poszło zgodnie z naszym planem.
Arrr! Fani motywów pirackich w grach mają powód do zadowolenia. Shadow Gambit: The Cursed Crew to soczysty kawał solidnej gry taktycznej, która aż kipi od szalonych pirackich przygód w uniwersum pełnym magii i niewyjaśnionych zjawisk rodem z Piratów z Karaibów czy Sea of Thieves.
Gra ma trafić na rynek jeszcze w tym roku, a ja miałem okazję spędzić kilka dni ze specjalnym demem dla prasy. Choć wersja „pre-beta” budziła pewne obawy, całość działa bardzo dobrze i już na tym etapie wydaje się dopracowana od strony technicznej. W udostępnionym mi fragmencie mogłem zwiedzić dwie początkowe wyspy – Jutrowo i New Krucbury – a także jedną z kolejnych lokacji, Żelazną Zatokę.
Zanim przejdziemy do szczegółów samej gry, warto wspomnieć krótko o jej twórcach. Mimimi Games to obecnie królowie taktycznych strategii czasu rzeczywistego. Nawiązując do ikonicznej serii Commandos, niemieckie studio wypuściło osadzone w XVI-wiecznej Japonii Shadow Tactics: Blades of the Shogun oraz Desperados III prezentujące XIX-wieczny Dziki Zachód. Teraz swoją uwagę skierowało na Karaiby.
Śmierć to dopiero początek
Główną bohaterką Shadow Gambitu: The Cursed Crew jest Afia Manicato. Piratka, w życiu której nie wszystko poszło zgodnie z planem. Właściwie jedno wydarzenie potoczyło się wyjątkowo nie po jej myśli, przez co obecnie jest nieumarła, z szablą tkwiącą w jej piersi niemal po rękojeść. Niespecjalnie jej to jednak przeszkadza.
Pirat byłby oczywiście nikim bez statku. Szybko nawiązujemy więc relację z samoświadomym okrętem, który ma spore braki kadrowe. To właśnie my mamy zająć się ich uzupełnieniem, walcząc jednocześnie z próbującą wytępić wszelkie nieumarłe piractwo Inkwizycją i próbując odnaleźć tajemniczy skarb.
W realizacji powyższego ma nam pomóc plejada pirackich gwiazd. Każdy z członków załogi posiada unikalne zdolności i jest przedstawicielem konkretnego growego archetypu. Mamy tu więc snajperkę, charyzmatycznego uwodziciela, szamankę, japońskiego wojownika czy szaloną artylerzystkę. Każdy pirat bardzo mocno wpływa na styl rozgrywki, warto więc po pierwszych misjach zastanowić się, co tak właściwie najbardziej nam się podoba i jakich umiejętności potrzebujemy.
Pole widzenia przeciwników to najważniejsza rzecz w grze.Shadow Gambit: The Cursed Crew, Mimimi Games, 2023
Aby móc grać poszczególnymi załogantami, musimy ich najpierw ożywić, a to jest kosztowne. Musimy użyć czarnych pereł i magicznej energii – oba zasoby dostajemy w formie nagrody za ukończone misje. Teoretycznie nie ma tu złych wyborów, jednak nie ma też piratów uniwersalnych – każdy posiada mocne i słabe strony. Dokonując losowych wyborów, możemy sobie zatem utrudnić rozgrywkę.
Całość oprawą przywodzi nieco na myśl Sea of Thieves. Karaiby są tutaj zbiorem niewielkich wysepek, a nieumarłe szkielety czy piraci przebici szablą nie robią na nikim większego wrażenia. Czarna magia stanowi immanentną część tego świata. Jest czymś tak naturalnym, że to jej brak budziłby niepokój. Śmierć z kolei to dopiero początek, a czas i przestrzeń pojęcia mocno względne, z czego chętnie korzystają nasi piraci. Teleportacja i zatrzymywanie czasu to w tej grze chleb powszedni.
Jeżeli jesteście fanami Assassin’s Creed IV: Black Flag i starć z przeważającymi siłami religijnych fanatyków, poczujecie się tu jak w domu. Czy raczej – jak w krzakach. Bo w obu tych tytułach spędzamy całkiem sporo czasu schowani w zaroślach.
Mechanika
Jeżeli masz na liczniku sporo godzin w Desperados III, możesz śmiało przeskoczyć do kolejnej sekcji, bo mechanika niewiele się zmieniła. Doszły supermoce, ale jeśli chodzi o zasady, wszystko działa tak samo.
Jak wygląda rozgrywka? Karaiby są niezwykle wdzięczne, a niewielki rozmiar map nie budzi zastrzeżeń – to najczęściej wysepki, po których możemy się swobodnie przemieszczać. Zaczynamy od wybrania miejsca, w którym zacumujemy nasz statek, następnie wskazujemy, kto zejdzie na ląd, i rozpoczynamy misję.
Wybór zarówno miejsca startu, jak i bohaterów, którymi będziemy sterować, ma spore znaczenie. Niektóre decyzje potrafią mocno utrudnić działanie pewnym postaciom, inne z kolei pozwalają ułożyć idealną dla nich strategię.
Misje zaczynają się od wyboru miejsca cumowania statku. Warto dopasować je do posiadanej drużyny, aby najlepiej wykorzystać pirackie umiejętności.Shadow Gambit: The Cursed Crew, Mimimi Games, 2023
Sama rozgrywka opiera się na prostym założeniu – nie daj się zauważyć i wykorzystaj element zaskoczenia. W praktyce niektóre sytuacje wymagają sporo główkowania i odpowiedniej synchronizacji działań z kilku stron, aby osiągnąć sukces. Jeżeli znacie pozostałe dzieła Mimimi Games, czyli Desperados III i Shadow Tactics, poczujecie się jak w domu. Jeżeli jesteście zupełnie nowi w gatunku, podpowiem, że całość sprowadza się do obserwowania pola widzenia poszczególnych przeciwników i maksymalnego wykorzystania elementów otoczenia.
Jak już wspomniałem, nasza załoga składa się z dość nietypowych nieumarłych person i na samym początku możemy mieć problem, by się w tym wszystkim odnaleźć. Gdy jednak przyjrzymy się im bliżej, wiele umiejętności okaże się dość łatwych do zrozumienia i opanowania, a krótki samouczek po odblokowaniu każdego kolejnego pirata w pełni wystarcza, by zrozumieć, jak działają jego zdolności. Sztuką okazuje się natomiast połączenie tego wszystkiego w całość.
Samouczek dla każdej z odblokowanych postaci jest prosty, czytelny i podany w miłej dla oka oprawie.Shadow Gambit: The Cursed Crew, Mimimi Games, 2023
Na szczęście to nie wyścigi, grę da się przechodzić w tempie, jakie nam odpowiada. Przeciwnicy krążą bez końca po wyznaczonych trasach, a my możemy planować i eksperymentować, aż w końcu się nam powiedzie. Osobiście spędziłem z demem ponad 8 godzin, choć powinno mi to podobno zająć mniej więcej połowę tego czasu. Dużo jednak zależy od stylu naszej rozgrywki. Przy zachowawczej, bardzo ostrożnej grze nawet początkowe misje mogą zabrać ponad godzinę.
Czasami wywołując totalny chaos może nam ujść płazem zrobienie czegoś głupiego.Shadow Gambit: The Cursed Crew, Mimimi Games, 2023
Nowym graczom większe mapy mogą wydać się nieco przytłaczające, jednak w praktyce całość sprowadza się do rozpracowania poszczególnych etapów. Misje to z reguły zamknięte segmenty z kilkoma strażnikami – i to na tych ostatnich musimy skupić uwagę. Oczyściwszy dany obszar, przenosimy się do kolejnego i tak kilka razy – aż do osiągnięcia celu.
Desperados IV: Arrr Edition
Opisując tę grę, nie sposób nie odnieść się do poprzedniego tytułu studia, czyli Desperados III. Pod względem klimatu są to kompletnie różne gry. I nie chodzi tylko o zamianę prerii i wyschniętych kanionów na gorące karaibskie wody, ale też o całą kreację świata. Desperados III przedstawiało nieco podkoloryzowaną i przerysowaną krainę rodem z historii opowiadanych w jakimś barze przez podpitego kowboja. Nawet jeśli pojawiały się motywy magiczne czy mistyczne, świat wydawał się dość realistyczny, podobnie jak przedstawione w nim wydarzenia.
Shadow Gambit: The Cursed Crew jest tego dokładnym przeciwieństwem. Mamy tu jazdę bez trzymanki, pełną szalonej magii i supermocy, i to po obu stronach konfliktu. Zarówno nieumarli piraci, jak i walcząca z nimi Inkwizycja w swobodny sposób korzystają z szerokiego wachlarza nadprzyrodzonych zdolności, które nawet na cywilach nie robią większego wrażenia.
Jednoczesna eliminacja dwójki celów to podstawowa mechanika, znana zapewne wszystkim fanom Desperados III.Shadow Gambit: The Cursed Crew, Mimimi Games, 2023
Nie znaczy to jednak, że rozgrywka jest całkowicie oderwana od rzeczywistości. Jeżeli znacie Desperados III, odnajdziecie się bez większych problemów w układzie i działaniu poszczególnych umiejętności. Podstawy są w zasadzie identyczne – atak w zwarciu, śledzenie pola widzenia, atak na dystans, odwracanie uwagi... Całość została tu jednak podana w dużo bardziej nierealny sposób. Przykładowo John Cooper potrafił rzucać nożem, który następnie musiał odzyskać, by móc go dalej używać. W pirackiej wersji mamy natomiast niewidomą snajperkę, strzelającą przy pomocy swojej duszy, po którą także musi iść i podnieść ją z ziemi.
Od strony technicznej można odnieść wrażenie, że to właściwie ta sama gra. Sterowanie, graficzna prezentacja pola widzenia, podstawowe mechaniki (np. ukrywanie dział, kucanie) czy nawet podsumowania zadania z prezentacją całej trasy pokonanej przez naszych bohaterów są dokładnie takie same. W przerwie między misjami uruchomiłem Desperados III, żeby na świeżo porównać obie gry, i nie sposób zaprzeczyć, że twórcy słowo „recykling” znają aż za dobrze.
Podsumowanie misji jest niemal takie samo, jak w Desperados III. I nadal sprawia mi frajdę.Shadow Gambit: The Cursed Crew, Mimimi Games, 2023
Nie umiem jednak ocenić, czy to coś złego. Trzon gry pozostał identyczny, zmieniła się tylko (albo aż?) nakładka fabularna i wynikające z niej zdolności. Jeżeli coś działa, to po co to poprawiać? Przynajmniej na razie. Mam jednak wrażenie, że w dłuższej perspektywie może to być ślepa uliczka i nie da się w nieskończoność sprzedawać tego samego (pozdrawiam fanów FIF-y). Obecnie wygląda to nieco jak początkowy etap serii Assassin’s Creed, gdzie identyczna formuła była jedynie przenoszona w różne miejsca. Jak długo takie podejście będzie się sprawdzało? Trudno powiedzieć.
Niemiecki techniczny perfekcjonizm
Uruchamiając gry w różnych stadiach ich rozwoju (np. pre-alpha, alpha, beta) czy nawet po oficjalnym debiucie danego tytułu w ramach Early Accessu, zdarza się nam boleśnie przekonać, że nie jest to gotowy produkt. A to mamy do czynienia z wyciekiem pamięci paraliżującym pracę komputera, a to nagle gra się wyłącza, zawiesza lub przycina bądź psują się tekstury... Inni twórcy powinni uczyć się od Mimimi Games, jak ogarniać od strony technicznej swoje dzieła. Tu po prostu wszystko śmiga.
Gra ma stosunkowo niskie wymagania sprzętowe i na kilkuletnim laptopie (i5 9700H, 16 GB RAM-u, GTX 1650) działała sprawnie, bez spadków płynności i ze sporym jeszcze zapasem mocy. Także przy 8 GB RAM-u wszystko powinno funkcjonować poprawnie, bo komputer z uruchomioną grą raczej nie notował większej ilości zajętej pamięci.
Ach, piratem być!
Shadow Gambit: The Cursed Crew zapowiada się na udaną grę. W swojej niszy produkcje Mimimi Games są właściwie bezkonkurencyjne i mają charakterystyczny styl. Tym razem dostajemy dobrze znaną mechanikę, podkręconą jednak do maksimum przez szalone umiejętności, oraz nieco mroczny, autoironiczny świat przesycony mroczną magią.
Fani gatunku będą zadowoleni, miłośnicy pirackich przygód z przyjemnością oddadzą się zabawie, a odkrywający tego typu rozgrywkę powinni mieć niższy próg wejścia niż w Desperados III. Choć należy pamiętać, że jest to dość specyficzny rodzaj gier i Shadow Gambit nie każdego pewnie zatrzyma do końca.