autor: Bartosz Świątek
Google wymaga od służb płacenia za dostęp do danych użytkowników
Firma Google zaczęła wymagać, by służby takie jak policja czy prokuratura płaciły za obsługę nakazów sądowych (mowa o USA). Dostęp do danych użytkowników będących przedmiotem procesu lub dochodzenia został wyceniony na 45-245 dolarów, w zależności od rodzaju wezwania i ilości wymaganych informacji.
Jak donosi New York Times, koncern Google zaczął wymagać od służb porządkowych płacenia za dostęp do danych użytkowników, które są potrzebne przy dochodzeniach i procesach sądowych. Ceny są uzależnione od rodzaju nakazu, który ma być zrealizowany. Obsługa najprostszego wezwania (ang. subpeona) kosztuje 45 dolarów, zaś podsłuch to wydatek rzędu 60 dolarów. Najdrożej, bo na 245 dolarów, wyceniono nakazy rewizji.
Google argumentuje, że opłaty są konieczne, żeby praca, która jest wymagana, by dostarczyć funkcjonariuszom wszystkie potrzebne informacje, nie przynosiła firmie strat. Warto odnotować, że z prawnego punktu widzenia koncerny mają prawo wymagać opłaty za podobne usługi, choć większość z nich świadczy je za darmo.
Stanowisko giganta z Redmond jest nieco kontrowersyjne, ale można je zrozumieć patrząc na statystyki. W ciągu ostatniej dekady bardzo wzrosła częstotliwość, z jaką służby sięgają po informacje będące w posiadaniu koncernów takich jak Google czy Facebook. W raporcie z zeszłego roku gigant z Mountain View ujawnił, że tylko w pierwszej połowie 2019 r. poproszono go o dostęp do danych przeszło 160 tys. użytkowników. W każdym przypadku firma przygląda się sytuacji i ocenia, czy żądanie służb jest adekwatne, czy też należy wymagać jego zawężenia (w zależności od roku, z pozytywną odpowiedzią spotyka się 60-80% wezwań).