George R.R. Martin o prequelu Gry o tron. W serialu zobaczymy Starków
George R.R. Martin podzielił się informacjami na temat prequela Gry o tron. W serialu nie zobaczymy Siedmiu Królestw oraz Lannisterów, powróci natomiast ród Starków.
Fani Westeros nadal mają na co czekać po zakończeniu Gry o tron. Stacja HBO dawno potwierdziła, że ma w planach prequele serialu, a pierwszy z nich (roboczo zwany Blood Moon lub The Long Night) jest już w produkcji. Na jego temat wypowiedział się George R.R. Martin w rozmowie z serwisem Entertainment Weekly. Autor sagi Pieśń lodu i ognia zdradził garść szczegółów na temat nadchodzącej produkcji.
Kiedy w maju HBO podało, że akcja nowego serialu zostanie osadzona tysiące lat przed wydarzeniami z Gry o tron, było jasne, że zobaczymy zupełnie inne Westeros. Martin ujawnił, że w Blood Moon zobaczymy około setki niewielkich królestw zamiast dziewięciu prowincji zjednoczonych przez Żelazny Tron. Przyjdzie nam więc znowu uczyć się relacji pomiędzy poszczególnymi lordami, którzy zapewne będą równie skłonni do ugody, co bohaterowie Gry o tron. Nie znaczy to, że nie zobaczymy starych znajomych – przynajmniej w pewnym sensie. Autor potwierdził obecność Starków, a choć nie jest to zaskoczeniem (ród z Winterfell panował na północy już osiem tysięcy lat temu przed narodzeniem Eddarda Starka), fani raczej nie będą narzekać na oficjalne potwierdzenie.
Inaczej ma się sprawa w przypadku drugiego z popularnych wśród widzów rodów – Lannisterów. W serialu zobaczymy Casterly Rock, ale w siedzibie wciąż będą rządzić jej oryginalni władcy, którym zawdzięcza swoją nazwę – Casterly. Niewykluczone jednak, że przemówią oni do fanów złotowłosego rodu, nie ustępując mu bogactwem i nawiązaniami do lwów. Inna sprawa, czy na pewno nie zobaczymy żadnych Lannisterów. W końcu legendarny założyciel rodu miał sprytnie pozbawić Casterlych ich domu, którzy zresztą zniknęli z kronik dziejów jednocześnie z pojawieniem się w nich Lannisterów. Być może Lann Sprytny będzie jednym z głównych bohaterów serialu?
Skoro już mowa o bohaterach, pisarz potwierdził, że nowy serial podąży śladami poprzednika. Nie będzie tu jednej czy dwóch głównych postaci, lecz raczej „wspólnota” bohaterów, których losy będziemy śledzić w kolejnych odcinkach. I zapewne – zgodnie z formułą wypracowaną przez Martina – nie wszyscy dożyją finału czy choćby zakończenia pierwszego odcinka Blood Moon. O ile taki będzie tytuł serialu, bo wciąż trwają dyskusje na ten temat. Sam Martin wcześniej sugerował nazwę The Long Night, co jednak nieco komplikuje zbieżność z trzecim odcinkiem ósmego sezonu Gry o tron. Dlatego też producenci zastanawiają się nad nieco zmienionym tytułem The Longest Night. Na razie twórcy mają jeszcze dużo czasu na podjęcie decyzji. Dopiero w zeszłym miesiącu miały ruszyć zdjęcia do odcinka pilotażowego, a za właściwy pierwszy sezon HBO weźmie się już po – miejmy nadzieję – udanym debiucie tego epizodu.