autor: Szymon Liebert
FNaF World falstartem – twórca Five Nights at Freddy's obiecuje poprawę
Twórca FNaF World, czyli pobocznej odsłony Five Nights at Freddy's, przyznał, że gra zaliczyła falstart i brakuje w niej wielu elementów. Deweloper, który sam przyspieszył premierę gry o cały miesiąc, przeprosił fanów i obiecał, że wszystko naprawi kolejnymi aktualizacjami. FNaF World już doczekał się łatki z paroma nowościami.
Wydana kilka dni temu gra FNaF World, czyli poboczna odsłona serii Five Nights at Freddy's, okazała się falstartem – przyznał jej twórca, Scott Cawthon. „Często oskarżano mnie o zbyt duże tempo przy tworzeniu gier, ale jeszcze nigdy nie czułem, żebym wypuścił którąś z nich zbyt wcześnie... aż do teraz” - napisał producent w aktualizacji skierowanej do fanów na Steamie i dodał, że grze brakuje wielu elementów, które zostały przez niego zlekceważone. „Za bardzo chcę pokazać to, co już skończyłem i przez to zapominam przywiązywać wagi do spraw, które jeszcze muszę dokończyć” - wyjaśnił szczery do bólu i kajający się przed swoją lojalną społecznością Cawthon. Na szczęście autor obiecuje poprawę.
Czym jest Five Nights at Freddy's? Jeśli macie więcej niż 17 lat prawdopodobnie będziecie mieli problem z samym wymówieniem tego obco brzmiącego zbitka słów. W dużym skrócie chodzi o serię niezbyt rozbudowanych, ale całkiem zgrabnych horrorów, które są dostępne na komputerach i urządzeniach mobilnych. Każdy z nich opowiada o starciu z krwiożerczymi, przerażającymi zabawkami. Rozgrywka polega najczęściej na otwieraniu i zamykaniu drzwi, przez które te potworne kreacje mogą nas dopaść. FNaF World jest poboczną odsłoną marki, w której autor postanowił wywrócić zasady do góry nogami – teraz kierujemy zabawki w czymś co przypomina prosty klon japońskich RPG.
Falstart na własne życzenie i obietnica poprawy
Sprawa jest o tyle zabawna i dziwaczna, że autor kilkuczęściowej sagi Five Nights at Freddy's świadomie przyspieszył premierę nowej gry o parę tygodni. Pierwotnie FnaF World, pastisz japońskich RPGów w uniwersum morderczych zabawek, miała ukazać się w lutym. Premiera odbyła się jednak w ubiegłym tygodniu. Wielkim zaskoczeniem dla fanów to pewnie nie było, bo Cawthon przyzwyczaił ich do zmieniania terminów w sposób zupełnie swobodny oraz wypluwania z siebie gier niczym karabin maszynowy (mówimy o czterech odsłonach Five Nights at Freddy's wydanych na przestrzeni roku!). Tym razem jednak chodziło o coś innego niż typowa odsłona serii – zamiast horroru, autor spróbował swoich sił w bardziej złożonym gatunku RPG, który jednak wymaga nieco więcej pracy niż stosunkowo proste poprzednie odsłony sagi.
Pomysł na stworzenie gry RPG w uniwersum morderczych zabawek pewnie kołatał się w umyśle Cawthona od dawna. Jedna z pierwszych produkcji dewelopera nosi nazwę Legacy of Flan i reprezentuje właśnie ten gatunek.
Cawthonowi trzeba oddać jedno – nie brakuje mu samokrytyki i chęci poprawy. „Kierując słowa do społeczności, która dawała mi radość i którą szanowałem przez ponad półtora roku – przepraszam. Będę kontynuował prace nad dodawaniem do gry nowych rzeczy, żeby wszystko naprawić” - wyznał producent. Jak powiedział, tak zrobił, bo od czasu publikacji przeprosin gra wzbogaciła się już o opisy ataków, chipów (ulepszeń postaci) i tak zwanych bajtów (dodatki dające nowe właściwości w bitwach). Autor przygotował też mapę świata, dostępną pod przyciskiem TAB. W przyszłości FNaF World otrzyma też chociażby ekran statystyk dla postaci, czyli coś, co wydawać by się mogło jest obecne w każdej grze RPG. Trochę rozbawieni całym zajściem, trzymamy za słowo i liczymy, że pewnego dnia Cawthon będzie w pełni zadowolony ze swojej erpegowej produkcji.
Fenomen morderczych zabawek
Jak na popularną serię przystało, Five Nights at Freddy's niedługo doczeka się adaptacji filmowej. W ubiegłym roku firma Warner Bros. ogłosiła prace nad kinową wersją horroru.
Mając na uwadze powyższy przebieg wydarzeń, trudno nie odnieść wrażenia, że autor jednej z bardziej zjawiskowych i popularnych wśród młodzieży marek ostatnich miesięcy najwyraźniej jest bardzo spontaniczną, czy wręcz kompulsywną osobą. Być może w tym tkwi sekret jego charyzmy w oczach młodszych odbiorców, bo pamiętajmy o tym, że granie w Five Night at Freddy's jest jedyną godną formą spędzania czasu także w polskich podstawówkach i gimnazjach. Wiem o tym doskonale, bo otrzymałem w tej sprawie specjalny raport od kolegi nauczyciela – obok Minecrafta i paru innych „youtubowych wyprysków”, gry Scotta Cawthona są przerabiane każdego dnia. Dzieciaki gromadzą się ponoć nad jednym telefonem i wspólnie odskakują na widok kolejnych morderczych zabawek wyskakujących na ekran. Dzięki tej rozrywce można podobno przetrwać nawet dwie matematyki pod rząd.
Mówiąc poważnie, postać Scotta Cawthona jest na swój sposób fascynująca – bliżej nieznany nikomu deweloper, który robi gry porządne, ale nieszczególnie dopracowane, a sukces osiągnął olbrzymi. Sprawa jest o tyle intrygująca, że ten deweloper pracuje na platformie Clickteam Fusion, czyli dość łopatologicznym oprogramowaniu do tworzenia gier, a na pierwszą odsłonę Five Nights at Freddy's poświęcił zaledwie sześć miesięcy. Cawthon pracuje też w pojedynkę, praktycznie niczego nie planując – po prostu czeka aż do głowy wpadnie mu pomysł na grę. Sekret sukcesu tego człowieka, oprócz wstrzelenia się w zapotrzebowanie rynku i mimo wszystko osobistych zdolności, polegać może także na procesie weryfikowania ich jakości. Jak Cawthon przyznał w jednym z wywiadów, grę pomagali testować jego dwaj synowie. Być może dlatego w Five Nights at Freddy's tak chętnie grają inni nastolatkowie.
FNaF World jest dostępne na Steamie w cenie 9,99 euro (ok. 44 złote). W przyszłości gra zostanie przeniesiona także na urządzenia mobilne (Android, iOS), co powinno nastąpić w przeciągu kilku tygodni. Trudno jednak powiedzieć, czy niedoskonałość wersji pecetowej nie będzie wiązała się z opóźnieniem pozostałych wersji.