Film na podstawie gry Dungeon Siege zadebiutował w amerykańskich kinach
Kosztujący 60 milionów dolarów film In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale, trafił w ubiegły piątek do kin w Stanach Zjednoczonych. Nowy obraz Uwe Bolla nie cieszy się wielką popularnością wśród amerykańskich widzów, choć na razie radzi sobie lepiej od poprzednich dokonań niemieckiego reżysera.
Kosztujący 60 milionów dolarów film In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale, trafił w ubiegły piątek do kin w Stanach Zjednoczonych. Nowy obraz Uwe Bolla nie cieszy się wielką popularnością wśród amerykańskich widzów, choć na razie radzi sobie lepiej od poprzednich dokonań niemieckiego reżysera.
Według pierwszych informacji spływających z amerykańskich kin, In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale zarobił w miniony weekend 3.265.000 dolarów, co aktualnie daje mu czternastą pozycję w rankingu Box Office. Co prawda pełne wyniki znane będą dopiero dziś wieczorem, ale jest mało prawdopodobne, aby film znacznie poprawił swoje notowania i zajął którąś z czołowych lokat.
Obraz został już oceniony przez kilkunastu krytyków i jak nietrudno się domyślić, Uwe Boll znów został zrównany z ziemią. Recenzje kolekcjonowane przez serwis Rotten Tomatoes są druzgoczące – aktualnie In the Name of the King: A Dungeon Siege Tale może pochwalić się notą na poziomie 2.1/10. Nieco lepiej o filmie wypowiadają się widzowie – średnia ocena na łamach serwisu IMDb wynosi 4.1/10. To najlepszy wynik spośród wszystkich ekranizacji gier komputerowych, jakie stworzył niemiecki reżyser.
Nowy film Uwe Bolla opowiada o perypetiach Farmera (w tej roli Jason Statham), który wyrusza z misją odbicia swojej żony z rąk przebiegłego czarnoksiężnika Galliana (Ray Liotta). W pełnej niebezpieczeństw podróży towarzyszy mu długoletni przyjaciel Norick (Ron Perlman) oraz mag imieniem Merick (John Rhys-Davies). W obrazie Uwe Bolla wystąpili ponadto: Burt Reynolds, Kristanna Loken oraz Leelee Sobieski.