autor: Szymon Liebert
Fallout 3 - o dodatkach i podręczniku przetrwania
Przedstawiona wczoraj lista Xboksowych osiągnięć dla Fallouta 3 zawiera 28 punktowanych misji. To oczywiście nie wszystkie zadania dostępne w grze – jest ich znacznie więcej. Wiadomo jednak, że wszystko się kiedyś kończy. Właśnie dlatego, Peter Hines z Bethesdy zapowiadał dodatkowe elementy jakie będą dostępne po premierze. Tylko dla posiadaczy pecetów oraz konsol Microsoftu.
Przedstawiona wczoraj lista Xboksowych osiągnięć dla Fallouta 3 zawiera 28 punktowanych misji. To oczywiście nie wszystkie zadania dostępne w grze – jest ich znacznie więcej. Wiadomo jednak, że wszystko się kiedyś kończy. Właśnie dlatego, Peter Hines z Bethesdy zapowiadał dodatkowe elementy jakie będą dostępne po premierze. Tylko dla posiadaczy pecetów oraz konsol Microsoftu.
Chociaż już wcześniej wspominaliśmy o przyszłych dodatkach do Fallouta 3, warto zastanowić się jak będą wyglądały w praktyce. Hines porównuje je z tym co firma zaprezentowała wraz z Knights of the Nine – jedną z wtyczek do Obliviona, która została także wydana w wersji pudełkowej z dołączonymi wszystkimi innymi oficjalnymi elementami dostępnymi wcześniej w sieci.
Knights of the Nine przedstawiał całkiem nową przygodę, zabierając gracza w wiele znanych już terenów, lecz pokazując nową perspektywę. Oczywiście dodano kilka ekskluzywnych lokacji i elementów, jednak siła tego małego dodatku leżała gdzie indziej. Nie był to „zwykły plugin”, oferujący pojedynczą zbroję dla bezużytecznego konia, niezbyt potrzebny zamek, wieżę, czy trudno dostępną podwodną grotę. W zamian otrzymaliśmy zgrabnie przedstawioną i fabularnie w miarę ciekawą historię. Po prostu, był to nowy epizod, który potrafił wciągnąć na kilka godzin, udowadniając ponownie, że Oblivion to gra RPG a nie, utrzymany w konwencji fantasy, salon IKEI.
Tak właśnie, według Hinesa, mają wyglądać dodatki do Fallouta 3. Wątpliwe więc, że zobaczymy nowe bronie, czy chatkę dla naszego bohatera. Na pewno otrzymamy nowe przygody. Dzięki temu gra wzbogaci się o kilka solidnych godzin zabawy, dostępnej zarówno dla osób, które dopiero co opuściły bezpieczny schron, jak i dla napromieniowanych posiadaczy dwóch tuzinów perków i pełnego zestawu osiągnięć. To dobra informacja dla miłośników serii, bo o ile nowe pojedyncze elementy, jak np. bronie czy ubrania, mogą cieszyć, to nic tak nie urozmaica rozrywki jak dopracowane zadanie zawierające ciekawą treść.
Z tą zapowiedzią wiążą się jeszcze dwie sprawy. Po pierwsze, trzeba przyznać, że świat Fallouta jest potencjalnie ogromnym polem do eksperymentowania w kwestii ewentualnych rozszerzeń. Sprawa jest prosta – w tej fikcyjnej zrujnowanej rzeczywistości można z dużą łatwością operować rozmaitymi odniesieniami, czy wręcz żartami, związanymi z przeszłością. Szczególnie, że firma Black Isle, twórca pierwszych dwóch części, podniósła poprzeczkę bardzo wysoko – przemierzając pustkowia mogliśmy przecież napotkać rycerzy szukających świętego Graala (nawiązanie do filmu Monty Python i Święty Graal), bar przeznaczony dla bohaterów gier Fallout (gdzie każdy z nich żalił się na prowadzącego go gracza), czy obcych – mówiąc krótko, mnóstwo tak zwanych Easter Eggów, w grze kojarzonych raczej jako „random encounters” (losowe spotkania). Oznacza to, że grę można by rozwijać na wiele, także żartobliwych sposobów, co zdaje się pasować firmie Bethesda. Wszyscy pamiętamy dodatek do Obliviona. Shivering Isles był wręcz parodią epickiej opowieści o ocalaniu świata – zaczynając od tego, że ratowaliśmy go przed jego własnym twórcą, cierpiącym na poważne zaburzenia psychiczne a na zabawnych nagrodach jakie za nasze czyny otrzymaliśmy skończywszy (np. możliwość zmiany pogody).
Druga informacja ostudza jednak ten zapał – zgodnie z wcześniejszymi informacjami, nie wiadomo czy w ogóle, Fallout 3 będzie posiadał narzędzia umożliwiające tworzenie modów. Trzeba przyznać, że urozmaiciły one znacznie poprzednie gry tego dewelopera, oferując także możliwość usunięcia pewnych irytujących elementów (np. znienawidzonych cliff racerów w Morrowindzie oraz automatycznego podwyższania poziomu potworów wraz z rozwojem gracza w Oblivionie). Miejmy nadzieję, że tworzenie własnych modyfikacji zostanie wprowadzone – na grę na pewno czeka już szereg utalentowanych i kreatywnych fanów serii Fallout, którzy wszystkie edycje Fallout Bible mają w małym palcu i chętnie wzbogacą skażony świat o brakujące elementy.
Zupełnie odrębną sprawą jest przedstawiony na PAX 2008 (Penny Arcade Expo) mini-poradnik przetrwania, reklamujący nową odsłonę post-nuklearnego świata. Zawiera on 50 stron, przez które prowadzi nas sam charakterystyczny Vault Boy, oferujący niezwykle błyskotliwe porady. Ponadto na zawartość składają się opisy rozmaitych broni, potworów oraz zagrożeń jakie czyhają poza schronem. Do tego otrzymujemy podręczną mapę. Wszystko zrealizowane w charakterystyczny dla serii sposób – z dużym poczuciem humoru i utrzymaniem konwencji prawdziwej publikacji.
Zdjęcia z tej bogatej w obrazki książeczki przedstawia serwis Joystiq, zastawiając się jednocześnie czy jest to zwykła reklama. Może będzie to oficjalna instrukcja, jaką otrzymamy w pudełku z grą? Jeżeli tak, na pewno będzie to jeden z najbardziej klimatycznych podręczników jakie widział świat. To może pomóc, gdyby sama gra okazała się niewypałem – pozostanie nam po niej przynajmniej ten oryginalny produkt wydawniczego departamentu korporacji Vault-Tec.