autor: Michał Kułakowski
Fable: The Journey – ponad 30 godzin rozgrywki?
Twórcy Fable: The Journey, kolejnej odsłony znanej serii RPG tworzonej z myślą o kontrolerze ruchu Kinect, podzielili się dość zaskakującą wieścią dotyczącą gry. Według ich zapewnień, ma ona być największym do tej pory przedstawicielem cyklu Fable i zapewnić nam około 30 godzin rozgrywki.
Tuż po pierwszych zapowiedziach w 2011 roku, Fable: The Journey podzielił fanów serii stworzonej przez Petera Molyneux. Tytuł, który od podstaw tworzony jest z myślą o kontrolerze ruchu Kinect, w oczach większości graczy zapowiada się na następny nie do końca udany projekt mający udowodnić, że urządzenie Microsoftu nie musi być skazane na produkcje taneczne i casualowe. Niestety, informacje oraz fragmenty gameplayu, jakie do tej pory opuściły studio Lionhead, utwierdzały ich w większości w tej opinii. Twórcy jednak nie ustają w wysiłkach, by zmienić wizerunek gry oraz wzbudzić wokół niej większe zainteresowanie i szum medialny. Kolejną tego typu próbą jest ostatnia wypowiedź Gary`ego Carra, dyrektora kreatywnego Lionhead, który stanowczo stwierdził, że The Journey jest największym do tej pory reprezentantem cyklu Fable. Co więcej, jego ukończenie zająć ma nam nawet około 30 godzin.
Według Carra, gracze nie zdają sobie sprawy z tego, jak rozbudowaną produkcją będzie gra, a winna temu stanowi rzeczy jest między innymi jej niezbyt efektowna prezentacja podczas zeszłorocznych targów E3. Przypomniał, że stworzony na jej potrzeby bogaty świat jest przeszło trzy razy większy od tego, który mogliśmy znaleźć w poprzednich trzech częściach cyklu. Dał równoczesne do zrozumienia, że poszerzenie obszaru nie wynika tylko z wprowadzenia nowego systemu podróżowania na wozie ciągniętym przez konia. Podkreślił również, że mimo innego sposobu sterowania oraz pozostałych nowości, The Journey zachowa ducha i charakterystyczne cechy Fable. Wspominając jeszcze o 30 godzinach kampanii przyznał, że liczba ta dotyczy początkujących graczy. Osoby, mające doświadczenie oraz te, które spędziły z produkcją więcej czasu, ukończą ją w minimalnie 15 godzin.
Będąc lekko złośliwym można wyrazić jedynie nadzieje, że Carra nie kontynuuje tradycji swojego szefa – Petera Molyneux, polegającej na naginaniu faktów oraz opowiadaniu o przysłowiowych „gruszkach na wierzbie”. Nawet jeżeli zapowiedzi producenta okażą się prawdziwe, może okazać się, że większą część z tych kilkunastu godzin spędzimy grzejąc ławę naszego powozu, równocześnie delektując się krajobrazami, a także wybojami i rowami na albiońskich drogach.