Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 11 listopada 2008, 15:55

autor: Dorota Drużko

Epic Games chce ograniczyć handel używanymi grami

O tym, że ekipa Epic Games postanowiła walczyć z osobami kupującymi używane gry przekonaliśmy się już przy okazji premiery Gears of War 2 - jak pamiętamy w pudełku wraz z płytą znajduje się specjalny kod, dzięki któremu możemy odblokować pięć znanych z pierwszej odsłony serii map do multiplayera. Sęk w tym, że może być on wykorzystany tylko raz.

O tym, że ekipa Epic Games postanowiła walczyć z osobami kupującymi używane gry przekonaliśmy się już przy okazji premiery Gears of War 2 - jak pamiętamy w pudełku wraz z płytą znajduje się specjalny kod, dzięki któremu możemy odblokować pięć znanych z pierwszej odsłony serii map do multiplayera. Sęk w tym, że może być on wykorzystany tylko raz, a więc kolejni właściciele programu nie będą już mogli plansz pobrać. Wygląda jednak na to, że w przyszłości firma ma zamiar tę ideę rozszerzyć - więcej na ten temat powiedział serwisowi GameIndustry prezes studia Michael Capps.

Jak twierdzi Capss - w Stanach Zjednoczonych handel grami z drugiej ręki jest dużym problemem, ponieważ na takich transakcjach zarabiają wyłącznie oferujące je sieci handlowe, natomiast deweloperzy odpowiedzialni za przygotowanie produkcji już nie. Natomiast zupełnie nikt nie zarabia na osobach wolących pożyczać nowe tytuły niż je kupować. Jakie rozwiązanie problemu proponuje ten pan? Oczywiście więcej kodów, ale nie tylko na dodatki w stylu wspomnianych map, ale również na kluczowe elementy rozgrywki, takie jak walka z ostatnim bossem. Otóż jeżeli kupimy nową grę, w środku znajdziemy jednorazowy kod umożliwiający nam stoczenie tej potyczki, a tym samym poznanie zakończenia historii, jeżeli jednak nabędziemy ją z drugiej ręki i zapragniemy "głównego złego" pokonać, będziemy musieli kupić kod za pośrednictwem sieci, w cenie powiedzmy 20 USD (około 60 zł). Michael dodał, że nie powinniśmy się takiemu podejściu twórców do sprawy dziwić - w końcu przygotowywanie gier to ich praca, za którą chcą otrzymać stosowną zapłatę. Podał w tym momencie przykład pierwszych Gearsów, w które zagrało ponad dwa razy więcej osób niż je kupiło, oczywiście ludzie z Epicu mieli w związku z tym mniejsze korzyści. Jednocześnie prezes podkreślił, że w jego firmie panuje pewna zasada - nikt z jego pracowników nie kupuje używanych produkcji, ponieważ doceniają starania branżowych kolegów i chcą dać im zarobić. Jeżeli gracze dalej będą unikali płacenia odpowiednim osobom (deweloperom) sami sobie tak naprawdę zaszkodzą. Powołał się nawet na popularne wśród posiadaczy pecetów piractwo (ponoć, według Cryteku stosunek zakupionych Crysisów do spiraconych wynosił 1:20) przez które Gears of War 2 z pewnością na tę platformę nie trafi.

We wspomnianym wywiadzie padło również pytanie co Capss sądzi o możliwości pobierania pełnych wersji gier (za pewną sumę oczywiście) za pośrednictwem takich usług sieciowych jak Xbox Live Arcade lub Steam. Odpowiedział, że choć zapewne kupowania w sposób tradycyjny szybko nie zastąpi - w końcu nie lubimy opuszczać sklepu z pustymi rękami - to jednak cyfrowy sposób dystrybucji daje twórcom duże korzyści. Głównie dlatego, bo na bieżąco widzą popularność swoich tytułów w danych regionach i mogą od razu zareagować. Jak powiedział Michael - jeżeli zobaczy, że w pewnym kraju (jako ciekawostkę wspomnijmy, że podał tu przykład Polski) sprzedaż pierwszego dnia nie jest taka, jak się tego spodziewali, mogą cos jeszcze zmienić aby przyciągnąć do swego dzieła więcej osób, na przykład opracować lokalizację, zaś w przypadku tradycyjnej sprzedaży dokładniejsze wyniki napływają dopiero po około dwóch miesiącach, kiedy jest już za późno na poprawki.

gry