autor: Michał Kułakowski
EA: Streaming przekona do gier miliard nowych osób
Jeden z szefów Electronic Arts dał jasno do zrozumienia, że w najbliższych latach firma będzie mocno inwestowała w cloud computing oraz streaming gier. Spółka wierzy, że w ten sposób uda jej się dotrzeć do miliarda nowych graczy na całym świecie.
Streaming gier oraz cloud computing to w tej chwili najgorętsze tematy w branży. Mimo pełnego problemów debiutu silnie promowanej platformy Google Stadia, który miał miejsce w ubiegłym tygodniu, w przyszłość streamingu zdają się nadal wierzyć i mocno inwestować rynkowi liderzy, tacy jak Microsoft (xCloud) oraz Sony (PlayStation Now). Z tyłu nie pozostaje również Electronic Arts, które od września testuje swój własny serwis tego typu, określany na razie kodową nazwą Project Atlas. Ken Moss, szef działu nowych technologii spółki, w wywiadzie dla serwisu gamesindustry.biz potwierdził, że jego firma nie ma zamiaru pozostawać na ostatnim miejscu w wyścigu rozpoczętym przez gigantów i będzie inwestować w streaming oraz granie w chmurze.
Podobnie jak inni najważniejsi gracze w branży, Electronic Arts wierzy, że jej przyszłością jest streaming.
Moss zdaje się wierzyć, że Electronic Arts wyczerpało możliwości dalszego wzrostu i liczy na to, że dzięki streamingowi jego firma będzie w stanie dotrzeć do miliarda nowych konsumentów, którzy wcześniej nie byli zainteresowani elektroniczną rozrywką lub nie mieli możliwości zabawy z największymi produkcjami stworzonymi przez wydawcę. Chodzi tu z pewnością w dużej mierze o mieszkańców dynamiczne rozwijających się krajów leżących w Afryce i Azji, takich jak Indie, w których klasyczny pecetowy czy konsolowy gaming nie zakorzenił się zbyt mocno.
Jeżeli chodzi o streaming, to nasze motywacje są jasne. Chcemy być zawsze tam, gdzie są nasi gracze, tak by mogli oni bawić się z naszymi produktami gdziekolwiek zechcą. Wszystkie nasze działania są zgodne z tym celem. Na razie nie jest pewne, w jakim kierunku wyewoluuje granie w chmurze, ale jestem przekonany, że jest ono w stanie przekonać do gamingu nawet miliard nowych osób. Według naszych wyliczeń, w tej chwili na naszej planecie żyje ok 2,6 miliarda graczy. Chcemy być na czele nadchodzącej rewolucji, równocześnie pragniemy też jako pierwsi dowiedzieć się, jak tworzyć gry w tym zmieniającym się świecie.
W przeciwieństwie do Google'a, który wymaga od graczy korzystających z jego serwisu zakupu poszczególnych gier, Moss jest zwolennikiem subskrypcji, oddających w ręce konsumentów obszerną bibliotekę zróżnicowanych tytułów. O zaletach tego modelu biznesowego EA przekonało się dzięki sukcesowi usług EA Access oraz Origin Access.
W innych formach rozrywki korzystających z technologii cloud computingu (serwisy VoD) najbardziej efektywnym wykorzystywanym przez nie modelem biznesowym są stałe opłaty abonamentowe. Wtedy też odnoszą one największy sukces. To samo zjawisko możemy zaobserwować w naszej branży. Od dawna staramy się promować subskrypcje. Mamy własne usługi tego typu na pecetach, Xboksie One, a od jakiegoś czasu także na PlayStation 4. (…) Dzięki temu poznaliśmy lepiej zachowania naszych klientów. Wiedza ta pomoże nam zrozumieć, jakie gry warto produkować i z jakimi partnerami/deweloperami nawiązać w przyszłości współpracę. (…) Prawda jest taka, że ludzie chcą bawić się wieloma różnymi tytułami. Nawet najbardziej hardkorowi fani konkretnej marki/serii od czasu do czasu robią sobie przerwę, by spróbować czegoś nowego.
Moss jest również przekonany, że streamingowa rewolucja wpłynie na kształt produkowanych gier. Dzięki mocy obliczeniowej serwerów w chmurze deweloperzy mają zyskać dodatkowe techniczne możliwości, pozwalające im na wykorzystanie zaawansowanych efektów graficznych lub kompleksowej fizyki trójwymiarowych obiektów, która jest niemożliwa do osiągnięcia na standardowych pecetach lub konsolach. Przedstawiciel EA wspomniał na przykład o grach z serii Battlefield i ich systemach destrukcji, które mogą być potencjalnie znacząco rozbudowane dzięki technologii.
Według Mossa, potencjał chmury może również zwiększyć kompleksowość komputerowego AI oraz wielkość i poziom detali wirtualnych światów, a tym samym imersję gracza. Oczywiście tego typu rozwiązania pozostają na razie w sferze dalekich planów. Warto dodać, że o niesamowitej sile serwerów Azure zapewniał nas już kilka lat temu Microsoft, ale efekty tych obietnic nadal nie ujrzały światła dziennego. Na razie Electronic Arts wykorzystuje chmurę do swoich wewnętrznych celów. Ułatwia i przyśpiesza ona interakcje pomiędzy różnymi zespołami deweloperskimi i ich wspólną pracę nad wieloma nowymi projektami.
EA wie również, że nie dysponuje infrastrukturą i zasobami Google'a czy Microsoftu, które umożliwiłyby firmie szybkie wprowadzenie w życie wszystkich planów. Spółka będzie więc nadal współpracowała ze wszystkimi dotychczasowymi partnerami tak, by jej gry były dostępne w jak największej liczbie miejsc. Nie ma więc na razie obaw, że największe hity wydawcy będą streamowane jedynie w jednym miejscu.