Pogrzeb E3 - redaktorzy GRYOnline.pl i osobistości branży gier wspominają targi
E3 2023 mogło być ostatnią szansą na powrót kultowych targów do formy (czy wręcz istnienia). Gracze i przedstawiciele branży (w tym redakcja GRYOnline.pl) nie są zdziwieni, ale też nie mogą odżałować odwołanej imprezy.
Odwołanie targów E3 2023 niejako przypieczętowało los imprezy, która przez długie lata definiowała branżę gier. Tym bardziej smuci, że decyzja organizatorów nie jest żadnym zaskoczeniem po kolejnych ogłoszeniach na temat nieobecności wielkich wydawców.
Mimo to koniec E3 odbił się szerokim echem w branży gier.
Koniec E3 okiem branży…
Gwoli ścisłości, to nie pierwszy raz, kiedy historia znanych targów zdaje się dobiegać końca. Już w 2007 roku wielu wieszczyło koniec E3, a firma Gamecock zorganizowała nawet swoisty „pogrzeb” imprezy. Tyle tylko, że wówczas chodziło głównie nie o kondycję samych targów, lecz krytykę nowego, „biznesowego” stylu imprezy (w przeciwieństwie do, jakżeby inaczej, wydarzenia organizowanego przez tego wydawcę).
W niejako podobne tony uderzył Geoff Keighley. Gospodarz gali The Game Awards wspomniał na Twitterze, jak wiele dla niego i innych graczy znaczyły targi E3 lata temu. Zaraz jednak dodał, że impreza od dawna „nie ewoluowała”, mimo że musiała liczyć się z globalną konkurencją. Na przykład wydarzeniem Summer Game Fest, które w tym roku odbędzie się 8 czerwca, i które organizuje Geoff.
Przemysław „Łosiu” Bartula, zarząd GRYOnLine.pl:
Razem z Borysem Zajączkowskim (byłym red. nacz.) byłem częścią pionierskiej ekipy GOL-a, która jeździła na E3 w latach 2005-2007. Nigdy nie zapomnę naszej pierwszej podróży do LA na E3 2005. Nie mieliśmy jeszcze żadnych doświadczeń z wyprawami za ocean, więc nie oponowaliśmy, gdy szefostwo zafundowało nam ekstremalną, ponad 24-godzinną podróż z kilkoma przesiadkami, m.in. w Paryżu i Bostonie. Gdy wyturlaliśmy się z lotniska i dotarliśmy do motelu w centrum Los Angeles, okazało się, że nie działają nasze karty kredytowe. Po prostu załamka. No ale summa summarum udało się i przeżyć, i dowieść relację na GRYOnline.pl.
Jestem też niezwykle dumny i szczęśliwy zarazem, że udało mi się być na E3 2006. Były to największe i najbardziej znamienite targi w klasycznej formie. Impreza zajmowała wszystkie hale Los Angeles Convention Center, w tym Kentia Hall (gdzie przed laty William Wright prezentował nieznane jeszcze The Sims), na niczym nie oszczędzano, różne gadżety i koszulki dosłownie fruwały nad głowami odwiedzających, a na halach królowały sławetne wówczas booth babes. Wtedy to poznałem redaktorów naczelnych Clicka i CD-Action (świetni ludzie), a także byłem świadkiem powstawania legendy pierwszego Wiedźmina.
Niestety po rewelacyjnym E3 2006 przyszły druzgoczące zmiany. E3 2007 było cieniem wielkich imprez z przeszłości. Ktoś wpadł na pomysł, żeby zamknąć imprezę tylko dla biznesu, zmniejszyć jej skalę i pozbyć się wszystkiego, co decydowało o jej sile. Wziąłem wtedy udział w pogrzebie E3 zorganizowanym przez jednego z wydawców. Więcej też na E3 nie chciałem jechać; coś się skończyło. Jak wiemy, mimo kilku prób, impreza już nigdy nie wróciła do stanu ze swoich lat świetności, a teraz przechodzi do historii.
Inni przedstawiciele branży raczej skupili się na dzieleniu się wspomnieniami oraz fotografiami z poprzednich edycji targów. Na zdjęciach możemy zobaczyć m.in. maleńką „wystawę” pierwszego Wiedźmina z 2004 roku (którą zresztą widzimy nie pierwszy raz) oraz stoisko GoldenEye 007 z 1997 r.
- Nie brakuje też wzmianek na temat pamiętnych momentów lub osobistych zdjęć uczestników targów zorganizowanych w drugiej dekadzie XXI wieku. Prym wiedzie, jakżeby inaczej, „zapierający dech w piersiach” Keanu Reeves na E3 2019, ale mamy też fotografię dziennikarzy Jeffa Grubba i Mike Minottiego na E3 2015, spotkania ze znanymi twórcami i wiele, wiele innych wspomnień z dawnych lat.
- Oczywiście niektórzy twórcy (nie tylko z branży gier) wolą odreagowywać zawód memami lub krótko wyrażają żal z powodu – jak się wydaje – kresu targów E3, które towarzyszyły branży przez ponad 25 lat.
Krystian „U.V. Impaler” Smoszna, redaktor naczelny GRYOnline.pl:
Wielokrotne wizyty na targach E3 wspominam bardzo dobrze i mam do nich ogromny sentyment, mimo że kojarzą mi się przede wszystkim z ostrą harówką i zarywaniem nocek. Wyjazd na targi był wyzwaniem i cieszę się, że wraz z ówczesną ekipą zawsze udawało nam się wycisnąć z nich jak najwięcej. Oczywiście miało się świadomość uczestniczenia w czymś wielkim, bo przez te kilka dni na hale Los Angeles Convention Center zwrócone były oczy całego gamingowego świata. Tym większy smutek, że impreza o takiej sile rażenia zaczęła tracić na znaczeniu, aż w końcu zupełnie padła.
Był to tak naprawdę proces powolny, taka przedłużona agonia. Co istotne, symbolem jej upadku nie był Covid, choć z pewnością swoje zrobił, bo w erze streamingu pokazał wszystkim, że bez E3 można żyć. Bardziej istotne było jednak powolne wysypywanie się wydawców, którzy uznali, że łatwiej i taniej zrobić coś obok na swoich warunkach, niż w halach LACC za grube pieniądze.
Szlak niewątpliwie przetarł tu koncern Electronic Arts, który postanowił się wyprowadzić już w 2013 roku. Zmniejszone wpływy od wydawców próbowano zrekompensować, wpuszczając na hale ludzi z ulicy. Stało się to pierwszy raz w 2017 roku i był to tak naprawdę początek końca tej imprezy. Na decyzję organizatorów narzekali przede wszystkim przedstawiciele branży, którzy przyjeżdżali w czerwcu do Los Angeles załatwiać swoje interesy. W halach zapchanych pod korek był problem z poruszaniem się i punktualnym dostaniem się na spotkania, czego zresztą doświadczyliśmy też sami.
Mimo wszystko imprezy brakować mi będzie, bo było to jedyne w swoim rodzaju święto. Wszyscy wiedzieli, że na konferencjach towarzyszących targom pokazane zostaną nowe tytuły, najwięksi zdradzą swoje plany dotyczące niedalekiej przyszłości, a zapowiedziane gry będzie można w jakimś stopniu przetestować. Pokazywane dziś w sieci spektakle takiej szansy już nie dają, bo ograniczają się wyłącznie do tej pierwszej kwestii. Z punktu widzenia fana gier oczywiście nic się nie zmienia, ale już z naszej, GOL-owej, zmieniło się sporo. E3 2023 mogło być nowym rozdaniem po kilkuletniej przerwie i pokazaniem, że taka impreza wciąż ma sens. Jak zwykle jednak zdecydowały pieniądze. Mimo rekordowo niskiej stawki za przestrzeń, duzi wydawcy zaczęli odmawiać przyjazdu, a bez nich ranga całego wydarzenia byłaby dużo mniejsza. Szkoda, ale takie jest życie.
…oraz graczy
Na wieść o odwołaniu targów E3 2023 reagują także gracze, choć w ich przypadku raczej trudno mówić o powszechnym rozczarowaniu. Większość internautów nie ukrywa, że w ostatnich latach impreza mocno podupadła i odwołanie tegorocznej edycji było nieuniknione.
- Dla wielu osób impreza była „martwa” już lata temu. Porzucenie jej przez kolejnych wydawców (o „świętej trójcy” Microsoftu, Sony i Nintendo nawet nie mówiąc) i oficjalne odwołanie tegorocznej edycji były jedynie potwierdzeniem tego faktu.
- Niemniej również szeregowym internautom zebrało się na wspominki. Prezentacja Monster Hunter: World i wielu hitów Sony oraz – znów – Keanu Reeves na scenie Cyberpunka 2077 mocno zapadły graczom w pamięć. Nie zapomniano też o występach Reggie’ego Fils-Aimé’a z firmy Nintendo. Zwłaszcza jego sławnej wypowiedzi z 2011 roku, która do dziś pozostaje częścią kultury Internetu.
Sporo wpisów graczy dotyczy właśnie takich momentów. O samych grach (i ich twórcach) internauci wspominają tu i ówdzie , ale chyba częściej znajdziemy nawiązania do „gigantycznego wrogiego kraba”, gotowego Reggie’ego czy owacje dla Keanu Reevesa. W końcu gracze pokochali targi E3 nie tylko za wysypy wielkich zapowiedzi, ale też chwile, które czasem na stałe wpisywały się w historię gier (na dobre i na złe – tańczące pandy chyba lepiej pominąć milczeniem).