Dwayne Johnson jest ponoć powodem zamieszania wokół Supermana Henry'ego Cavilla
Według najnowszych doniesień, Dwayne Johnson wykorzystał Henry'ego Cavilla jako „pionka”, aby umocnić swój przyszły status w filmowym uniwersum DC.
Wraz z premierą filmu Black Adam niemal jasne – jak na tamte okoliczności – stało się, że Superman Henry’ego Cavilla wraca do kinowego uniwersum DC. Media wówczas rozpisywały się o heroicznej walce Dwayne’a Johnsona z władzami Warner Bros. o przywrócenie uwielbianego superbohatera po blisko 5-letniej nieobecności. Teraz, gdy wiemy, że brytyjski gwiazdor nie założy ponownie czerwonej peleryny, na jaw wychodzą rzekome machinacje Johnsona, które powiązane były z Cavillem i DCEU.
Według The Hollywood Reporter, popularny The Rock mocno naciskał na powrót Cavilla częściowo z powodu nadziei, że Superman będzie swego rodzaju podporą filmowej ekspansji Black Adama. Jak donoszą źródła dziennikarzy, Brytyjczyk był jedynie „pionkiem w nieudanej próbie kontrolowania kawałka franczyzy DC przez Johnsona”.
Plany te się ostatecznie posypały, kiedy widowisko Black Adam zarobiło 389 mln dolarów i okazało się finansową klapą. W efekcie tego przyszłe starcie obu herosów stało się zbyt ryzykowne dla Warner Bros. i to jeszcze zanim zrezygnowano z Henry’ego Cavilla w roli Supermana.
Z raportu dowiadujemy się, że oprócz planów Johnsona, aby związać Supermana z Black Adamem, współprzewodniczący i dyrektorzy generalni Warner Bros. Pictures, Michael De Luca i Pamela Abdy, byli początkowo zainteresowani zrobieniem kontynuacji Człowieka ze stali w reżyserii twórcy Peaky Blinders, Stevena Knighta. Przeciwnikiem Kryptończyka miał wówczas zostać znany z komiksów Brainiac.
Niestety, era Henry’ego Cavilla w roli Supermana dobiegła końca. James Gunn i Peter Safran podjęli bowiem decyzję o przekazaniu pałeczki zupełnie nowemu, młodszemu aktorowi. Wiele wskazuje na to, że dni Dwayne’a Johnsona w DC również są policzone.