autor: Bartosz Faryna
Dwa popularne AdBlocki używane przez miliony osób oskarżone o oszustwo
Zespół odpowiedzialny za stworzenie jednego z AdBlocków opublikował niedawno tekst, z którego jasno wynika, że dwa popularne rozszerzenia blokujące reklamy robią oprócz tego inne rzeczy, o których użytkownik nie jest informowany. Najgorsze jednak jest to, że zostały zainstalowane przez miliony osób.
Zespół AdGuard – odpowiedzialny za wprowadzenie na rynek jednego z AdBlocków – opublikował niedawno na swoim blogu tekst, w którym obnaża mechanizmy działania dwóch popularnych AdBlocków, zainstalowanych do tej pory przez miliony użytkowników: AdBlock od AdBlock Inc. oraz uBlock od Charliego Lee. Zdaniem autorów tekstu problem tkwi nie tylko w podszywaniu się pod innych twórców, ale również w tzw. „nadziewaniu ciasteczek”.
Wymienione rozszerzenia były już wielokrotnie zgłaszane przez użytkowników, jednak Google do niedawna niewiele robiło sobie z tego typu donosów, ponieważ tylko jeden z programów zniknął ze sklepu (nie wiadomo czy za sprawą zgłoszeń, wpisu na blogu AdGuard, czy może sam twórca poczuł wstyd i go usunął). Jedyne co te dwa AdBlocki robią dobrze, to blokowanie reklam. Ich kod został skopiowany z oryginalnych wersji oprogramowania, więc trudno, żeby nie działał. Dodano tam jednak coś jeszcze. Chodzi o nadziewanie ciasteczek.
Jest to popularne oszustwo reklamowe polegające na podstawianiu swoich linków partnerskich, aby móc z tego tytułu otrzymywać prowizje, kiedy użytkownik danego rozszerzenia wykona określoną operację w sieci – w tym przypadku chodzi o zakup. W skrócie polega to na tym, że kiedy użytkownik odwiedzi daną witrynę zajmującą się handlem w sieci (na przykład Amazon) i coś sobie kupi, twórcy rozszerzenia otrzymają za to pieniądze. Jest to działanie niezgodne z prawem, więc właściciele wtyczek mogą mieć poważne problemy.
Dwa wspomniane wyżej AdBlocki mają obecnie 1,6 mln aktywnych użytkowników, którzy prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy z ich prawdziwego oblicza. Twórcy wtyczek na oszustwie mogli już zarobić miliony dolarów.
Zespół AdGuard sugeruje, aby w przyszłości uważać na to, co pobieramy z sieci – nawet jeśli dotyczy to pozornie zaufanych źródeł, jakim w domyśle powinien być Chrome Web Store. Wyżej wymienione AdBlocki cieszą się tam niezwykłą popularnością i mają również bardzo pozytywne recenzje. Jest to więc kolejny czynnik, którym niekoniecznie musimy się sugerować.
Przede wszystkim powinniśmy wybierać rozszerzenia od twórców, których dobrze znamy lub od takich, którzy są polecani przez zaufane źródła. Nie powinniśmy wierzyć ani w opisy towarzyszące rozszerzeniom, ani nawet w opinie użytkowników, którzy mogą nie być świadomi wad wtyczek. No i wreszcie, nie instalujcie tego typu programów ze sklepów przeglądarkowych. Korzystajcie bezpośrednio ze stron twórców.
W ten sposób być może unikniecie sytuacji, w której znajduje się obecnie ponad 1,6 mln użytkowników AdBlocka od AdBlock Inc. oraz uBlock od Charliego Lee.