Mój największy problem w Diablo Immortal to inni gracze
Diablo Immortal jest naprawdę udanym hack’n’slashem, w który przyjemnie się gra i na smartfonie, i na komputerze. Mimo wszystko seria zawsze była przede wszystkim tytułem dla jednego gracza. I tak chyba powinno zostać.
Nie zrozumcie mnie źle. W przeszłości bardzo dobrze bawiłem się, idąc ze znajomymi na Głębokie Szczeliny w Diablo 3, a w zamierzchłych czasach na Uber Tristram w Diablo 2. W tych przypadkach jednak aspekt wieloosobowy był zawsze opcjonalny, a w Diablo Immortal jest on wpychany do gardła. Zamiast cieszyć się światem Sanktuarium, muszę walczyć o potwory do zabicia z innymi graczami, przy okazji podziwiając ich nazewniczą twórczość.
MokraJolanta69 spotyka WilgotnegoWacława
Najlepsze (a może najgorsze) jest to, że nicki w nagłówku nie zostały przeze mnie zmyślone. Jeśli ktoś w taki sposób próbował osiągnąć nowy poziom komedii, to niestety nie udało mu się. Zawsze lubiłem uniwersum Diablo, jego mroczny i brutalny klimat. Widząc jednak co chwilę graczy, którzy postanowili nazwać swoje postacie Obciagara, Spoxsprytnac*pa, Rozku*wiatorPL i Sku*viel (cenzura nasza, w grze nie są wygwiazdkowane), całkowicie wybijam się z immersji, co psuje doświadczenie z gry.
Idealnym dopełnieniem tej sytuacji pod tytułem „próbuję być śmieszny” jest czat. Naprawdę polecam każdemu od razu w opcjach całkowicie pozamykać wszystkie zakładki, które wiążą się z ogólną komunikacją z innymi graczami. Jeśli szukacie grupy do jakiejś aktywności albo macie pytanie, bo utknęliście, jest mała szansa, aby ktoś to zobaczył.
Wasza wiadomość utknie w hektolitrach szamba, jakie jest tam wylewane w każdej sekundzie. Obrażanie innych graczy bez powodu, obrażanie innych narodów bez powodu, wjazdy na rodziny. Prawdziwy konkurs rzucania mięsem w dal, który trwa całą dobę. Czytanie tego wszystkiego gwarantuje znaczne pogorszenie wzroku.
Szybko i wściekle na potwory
Często robiąc zadania albo zlecenia, gracz musi po prostu zabić daną liczbę potworów, czasem dodatkowo zebrać z nich przedmioty i tyle. Wydaje się to proste, ale gdy ma się dookoła innych graczy, zadanie staje się o wiele trudniejsze. Zwłaszcza, że w Diablo Immortal spotykamy miejsca, gdzie przeciwnicy odradzają się powoli albo w tak małych grupach, że teoretycznie szybkie zadanie zajmuje nam sporo czasu.
Świetnym przykładem będzie Biblioteka Zoltuna Kulla. Od samego początku naszym głównym celem jest zabicie grasujących tam bestii i ich liczba jest tragicznie mała. Pojawiają się w kilku miejscach po maksymalnie sześć sztuk. Polują na nie zarówno ci, którzy przechodzą fabułę, jak i osoby wykonujące zlecenie. Najlepszą metodą jest stanie w jednym miejscu i zabijanie po trochu. Niesamowite emocje.
Sytuacja nie jest lepsza, gdy widzimy elitarnego przeciwnika i biegniemy, żeby go zabić i zdobyć coś ciekawego. Jeśli inny gracz zabierze mu więcej niż połowę życia bez naszego udziału, to bestia dla nas będzie miała szary pasek życia, szarą nazwę i nic za nią nie dostaniemy. Nie wiem, kto wpadł na pomysł, żeby w 2022 roku umieszczać w mainstreamowym tytule mechanikę gier MMO sprzed 20 lat, która tak mocno uprzykrza życie.
Naprawdę dobrze bawię się w Diablo Immortal. Nie jestem typem gracza, który gra na smartfonie, a jestem pozytywnie zaskoczony rozgrywką. To tytuł, który w ciekawy sposób spina Diablo 2 i Diablo 3, ale wymuszony tryb wieloosobowy zdecydowanie jest rzeczą, jakiej owa gra potrzebowała na samym końcu.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Ten tekst powstał z myślą o naszym newsletterze. Jeśli Ci się spodobał i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do newslettera.