autor: Szymon Liebert
Dead Rising 2: Case Zero trafia do 300 tysięcy graczy w ciągu tygodnia
Przed tygodniem firma Capcom opublikowała Dead Rising 2: Case Zero, czyli płatny prequel do drugiej odsłony serii, która zostanie wydana w tym miesiącu. Produkcja dostępna w ramach Xbox LIVE Arcade kosztowała niewiele (400 punktów Microsoftu) i zapewne dzięki temu trafiła aż do 300 tysięcy graczy. To potwierdza, że eksperyment japońskiego wydawcy się powiódł.
Przed tygodniem firma Capcom opublikowała Dead Rising 2: Case Zero, czyli płatny prequel do drugiej odsłony serii, która zostanie wydana w tym miesiącu. Produkcja dostępna w ramach Xbox LIVE Arcade kosztowała niewiele (400 punktów Microsoftu) i zapewne dzięki temu trafiła aż do 300 tysięcy graczy. To potwierdza, że eksperyment japońskiego wydawcy się powiódł.
O dobrym wyniku wprowadzenia do Dead Rising 2 poinformował między innymi serwis Gamasutra, który opiera informacje na wynikach publicznych rankingów Xbox LIVE. W przypadku Case Zero odnotowano w nich ponad 328 tysięcy wejść, co jest równoznaczne z liczbą sprzedanych egzemplarzy. Osiągnięcie rezultatu w zaledwie kilka dni jest sporym sukcesem.
Można powiedzieć, że Dead Rising 2: Case Zero to rozszerzona i podrasowana wersja demonstracyjna. Nie otrzymujemy w niej wycinka samej gry, ale możemy sprawdzić jak zmieniła się ona względem części pierwszej. Pomysł trafił w gusta większości zagranicznych recenzentów, którzy ocenili zawartość prequela bardzo wysoko i uznali, że jest ona warta swojej ceny.
Trudno się z tym nie zgodzić, bo w Case Zero poznajemy bohatera głównej gry, który zostaje zaskoczony przez hordy zombie w mieścinie nieopodal Las Vegas. Zadaniem jest odnalezienie części do zepsutego motoru i wydostanie się z okolicy. Podobno jedno przejście przygody to co najmniej dwie godziny, a odszukanie sekretów i dodatków zajmuje kilka razy tyle. Co więcej, przedmioty i doświadczenie zebrane tutaj zostaną przeniesione do pełnej gry.
Niestety większość Polaków nie jest w stanie sprawdzić ciekawostki jaką jest Case Zero ze względu na blokadę regionalną. Sprawa jest o tyle ważna, że Capcom przeciera być może szlak dla „płatnych dem”, o których mówiło już kilku wydawców. W tym przypadku jest nieźle, bo zamiast wycinka produkcji otrzymujemy dodatkową przygodę i wiele godzin zabawy.