Cyrk na Steamie. 25-letnia gra „nową” premierą za prawie 90 zł
Gra sprzed 25 lat za ponad 70 złotych? Na Steamie bywają i takie promocje.
- Flying Corps zadebiutowało na Steamie – po 25 latach i w „promocyjnej” cenie 71,99 złotego (domyślnie: 89,99 zł), wywołując oburzenie użytkowników platformy;
- tytuł najwyraźniej został dodany do sklepu „na surowo” – nie uwzględniono ani żadnych poprawek, ani nowego opisu (w tym wymagań sprzętowych), ani nawet złotej edycji gry;
- nie wiadomo, kto odpowiada za tę „premierę”.
Steam potrafi przyciągnąć graczy promocjami, niekoniecznie w ramach wielkich wyprzedaży. Oczywiście – jak w każdym sklepie – zdarza się, że platforma liczy sobie za tę czy inną pozycję o wiele za dużo. Jednak przypadek „debiutującego” Flying Corps okazał się wyjątkowo kuriozalny.
Na pierwszy rzut oka nie ma tu nic zbyt dziwnego. Ot, świeża gra jakiegoś nieznanego studia „przeceniona” na premierę do 71,99 złotego – dość wysoka cena jak na skromnego indyka, ale też nic, za co koniecznie trzeba by wieszać psy na wydawcy. Wystarczy jednak rzut oka na zwiastun i screeny na karcie gry, by zorientować się, że mamy do czynienia z tytułem sprzed co najmniej dwóch dekad.
To bynajmniej nie jest obelga. Flying Corps to bowiem gra z 1996 roku, która dopiero teraz trafiła do dystrybucji cyfrowej. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do wieku tytułu, dość spojrzeć na wymagania sprzętowe podane na Steamie. Intel Pentium III, DirectX 5.2 i Windows XP jako najnowszy system operacyjny to nie jest specyfikacja, jakiej można by oczekiwać po dowolnej, choćby i najmniej wymagającej produkcji. A już wzmianka o braku wsparcia dla Windowsa 95 (sic!) brzmi jak niesmaczny żart.
Rzecz jasna samo wydanie Flying Corps to nic złego. Przeciwnie, powrót starej i swego czasu dobrze ocenianej produkcji do sprzedaży powinien cieszyć, nawet jeśli osobiście nie jesteśmy nią zainteresowani. Tyle tylko, że zwykle tak wiekowe pozycje nie kosztują tyle, co nowsze produkcje niezależne. Albo i więcej, bo domyślna cena Flying Corps to… 89,99 złotego. Dla porównania: Ori and the Will of the Wisps wyceniono na 107,99 zł, Cuphead na 71,99 zł, a znacznie starsze Sid Meier's Colonization (1994) na 25,49 zł. Bez żadnych promocji.
Jakby sytuacja nie była dość zabawna, wersja dostępna na Steamie to podstawowe wydanie Flying Corps. Tymczasem w 1997 roku gra otrzymała złotą edycję. Ta wprowadzała nieco nowej zawartości oraz wsparcie… akceleratorów 3D. Dlaczego ktoś uznał za stosowne udostępnić gorszą wersję gry z 1996 roku za 90 złotych (czy nawet za 72 zł)?
Nasuwa się jednak pytanie, komu zawdzięczamy tę wątpliwą przyjemność. Steam podaje jako wydawcę firmę Empire Interactive, ale wzmiankę tę można zignorować? Dlaczego? Spółka zakończyła działalność w 2009 roku i nic nie wskazuje, by wróciła z martwych. To samo dotyczy twórców Flying Corps ze studia Rowan Software, którzy w 2000 r. stali się częścią – tak jest – Empire Interactive.
Sama karta w sklepie – od niesprawnie (maszynowo?) przetłumaczonego opisu po wyraźnie przestarzałe wymagania sprzętowe i niskiej rozdzielczości screeny – wskazuje na niewielki wysiłek włożony w „premierę” Flying Corps na Steamie. Podobnie jak fakt, że gra uruchamia się przez DOSBoxa (via SteamDB). To wszystko zniechęca nawet najbardziej zagorzałych miłośników symulatorów lotniczych z pierwsza wojną światową w tle.
Pragnąłem Flying Corps, gdy było nowe i nie miałem jeszcze peceta. Ale nawet ja, fanatyk latania [w klimatach – przyp. autora] pierwszej wojny światowej, nie mogę się zmusić do wydania 19 dolarów na Flying Corps w 2021 roku. Chcę… ale nie mogę. Screeny na karcie Steama nie są okropne i aż tak przestarzałe, ale wiem, że nijak mają się do rzeczywistości – napisał użytkownik Gusington z forum GrogHeads.