autor: Miriam Moszczyńska
„CSGO umiera” to stara śpiewka, daleka od rzeczywistości
Można by powiedzieć, że CSGO jest tak martwe, że aż żywe. Gra nie może narzekać na brak popularności, a powracające co jakiś czas pytanie o upadek ponownie spotkało się z przeczącą odpowiedzią.
Gdybym za każdym razem, gdy ktoś powie, że CSGO jest martwe, dostała nawet grosza, to zdecydowanie uzbierałabym już kilkadziesiąt złotych. Temat tego, czy w CS’a ktoś jeszcze gra i czy ludziom się on nie nudzi, wraca jak bumerang, a statystyki wciąż przemawiają za tym, że FPS ma się całkiem dobrze.
Od początku, od początku
CSGO ma już swoje lata – gra wyszła niemal 10 lat temu, a na moment pisania tej wiadomości wciąż gra w nią około 550 tysięcy graczy (via SteamDB). Czemu w zasadzie gra zawdzięcza swoją całkiem imponującą popularność? Otóż mamy tu kilka kwestii.
- Wydawane przez Valve operacje, które co prawda nie pojawiają się bardzo często, ale zawsze przynoszą ze sobą nową zawartość (skiny, skrzynki, odznaki, mapy).
- Aspekt kompetetywny – CSGO niezmiennie od wielu lat pozostaje jedną z najchętniej oglądanych gier podczas różnego rodzaju turniejów (PGL Major Antwerp 2022 oglądało 2 dni temu ponad milion osób).
- Będąc w temacie owych wydarzeń, co roku odbywa się kilka sporych eventów, takich jak IEM, PGL (który aktualnie trwa), ESL czy ELEAGUE. Nie brakuje również mniejszych turniejów, w których mogą brać udział „zwykli” gracze CSGO np. FACEIT.
CSGO i potencjalne „zagrożenia”
Podczas gdy CSGO żyło swoim życiem w sercach oddanych graczy w świecie gier pojawiało się wiele nowych tytułów oraz trendów, które to swojego czasu miały być śmiertelnym zagrożeniem dla strzelanki. Tak się jednak nie stało.
- Największym zagrożeniem dla produkcji Valve wydawał się wydany z 2020 roku Valorant. Co prawda, gry nie są do siebie aż tak podobne pod względem mechaniki, jednak wielu uważało, że era CSGO dobiegnie końca.
- Valorant co prawda poradził sobie naprawdę dobrze, gra była i wciąż jest zarówno chętnie ogrywana, jak i oglądana. Jednak fragment przepowiedni o upadku CSGO zupełnie się sprawdził. Być może spowodowane było to znacznie większym zaangażowaniem Valve w udoskonalanie swojej produkcji w czasie około premiery Valoranta, co by jednak nie mówić – CSGO przetrwał.
- Nie możemy również zapomnieć o grach battle-royale. W końcu w produkcje takie, jak Fortnite, Apex Legends czy PUBG, zagrywało się jeszcze kilka lat temu niewiarygodnie wielu graczy (choć teraz też nie mogą narzekać na brak zainteresowania, szczególnie pierwsza z wymienionych gier). Pojawienie się tego typu produkcji miało zagrozić przyszłości CSGO, głównie ze względu na to, że ich formuła wydawała się znacznie ciekawsza.
- W tej kwestii trzeba wspomnieć, że produkcja Valve zaadaptowała się w pewnym sensie do trendujących w 2018 roku gier. Wraz z przejściem na model free to play, CSGO otrzymał również tryb battle-royale. Co prawda daleko mu było do prawdziwego BR, ale wciąż jakaś odpowiedź, jest lepsza niż żadna.
- Ciekawym aspektem była również popularność Among Us. Gra nie tyle, co zagrażała CSGO pod względem lepszej wersji tej samej formuły (są to bowiem całkowicie różne gry), a po prostu odciągała graczy od FPS-a ze względu na swoją odmienność Gdy pięć minut sławy „amogusa” zaczęło się kończyć, na tron Steama ponownie zawitał CSGO.
Niby jest dobrze, ale nie do końca
Na sam koniec warto wspomnieć, dlaczego gra, która de facto trzyma się całkiem nieźle, może sprawiać wrażenie upadłej. Jak zwracają uwagę gracze, wyszukiwanie meczów w CSGO zajmuje całkiem sporo czasu (średnio 2-5 minut).
Jest także aspekt językowy. Gracze uważają, że społeczność aktywna w produkcji Valve to w większości Turcy czy Rosjanie, którzy raczej częściej, niż rzadziej, nie znają języka angielskiego. Przez to komunikacja w grze jest utrudniona, a użytkownicy posługujący się właśnie angielskim mogą czuć się jak na bezludnej wyspie.
Niemniej jednak, jaka nie byłaby językowa rzeczywistość CSGO, to wciąż grze jest bliżej do statusu żywej, niż martwej. Nie zapowiada się również, aby ten stan miał się w bliskiej przyszłości zmienić.