Magic: Legends nie wyszło z bety, a już tonie w mikropłatnościach
Magic: Legends nie porwało użytkowników serwisu Reddit. Gracze mają wiele do zarzucenia temu RPG akcji, zwłaszcza w temacie mikropłatności.
- otwarta beta Magic Legends stała się celem ataku graczy, głównie za sprawą nachalnej monetyzacji;
- produkcja wciąż będąca w fazie testowej otrzymała już przepustkę bitewną premium i ukryła jedną z klas (skrytobójcę) za de facto mechaniką gacha (albo miesiącami grindu).
Od wczoraj trwają otwarte testy Magic: Legends, czyli RPG akcji na licencji popularnej karcianki Magic: The Gathering. Rzecz jasna na tym etapie grę wciąż mogą trapić problemy i – niestety – dzieło zespołu Cryptic Studios nie jest tu wyjątkiem. Dość rzucić okiem na sekcję serwisu Reddit poświęconą Magic: Legends, by przekonać się, że gracze mają wiele do zarzucenia obecnej wersji tytułu. Część narzekań dotyczy stanu technicznego gry, ale znalazła się też garść uwag pod adresem monetyzacji tej skądinąd darmowej produkcji.
Magic: Legends i drogi skrytobójca
Jeden z najwyżej ocenianych wpisów (mający blisko 400 polubień, co poniekąd świadczy o „popularności” gry) zwraca uwagę, że sama obecność mikropłatności na etapie beta-testów jest cokolwiek kuriozalna. Już teraz w Magic: Legends można zakupić m.in. przepustkę bitewną premium za tysiąc zen (czyli 35 zł; droższy wariant daje dodatkowe 15 poziomów i kosztuje 2,5 tys. zen), pakiety zestawów dodatkowych i startery, ale też klasę postaci. Skrytobójca jest rzadką nagrodą z boostera niczym w produkcjach gacha, przy czym zestaw pięciu paczek dodatku kosztuje 1200 zen. Owszem, jest możliwość zakupienia tej klasy od innych graczy za walutę w grze, ale przy cenie rzędu 8-12 milionów złotych monet przekłada się to na miesiące mozolnego grindu. Dla porównania: za oczyszczenie jednego lochu dostajemy tysiąc sztuk słota.
Do powyższych dochodzą typowe dla gier free-to-play wspomagacze: bonusy do zdobywanego doświadczenia, zmiana imienia bohatera, dodatkowe miejsca na postacie lub talie etc. Za wszystko to musimy zapłacić w zen, aczkolwiek jest możliwość przekonwertowania jednej z walut zdobywanych za grę (aetheru) na zen. Nie żeby był to szczególnie efektywny sposób. Raz, że każdy gracz ma narzucony dzienny limit dla zdobywanego aetheru, co przy obecnym kursie na poziomie 400:1 (via Reddit) przekłada się na nie więcej niż 125 zen co 24 godziny. Dwa – aether potrzebny jest także do ulepszania ekwipunku, zaklęć etc., tak więc wymienianie wszystkich zapasów na zen przekłada się na zahamowanie rozwoju bohatera.
Nie tylko mikropłatności
Oczywiście monetyzacja to tylko jeden z aspektów gry, a skądinąd wiemy, że gracze mogą jeśli nie wybaczyć, to przynajmniej tolerować „nieco” zbyt agresywne mikrotransakcje w poza tym wciągających i mimo wszystko dopracowanych tytułach. Również w tym przypadku znaleźli się internauci bagatelizujący ten rzekomy „pay-to-win” w dziele Cryptic Studios. Szkoda tylko, że narzekań na Magic: Legends jest więcej: od słabej optymalizacji, przez nie do końca dopracowaną rozgrywkę, po szczegóły pokroju kiepskich głosów postaci. Być może do premiery jeszcze się wiele zmieni, ale jak na razie gra najwyraźniej pozostawia „nieco” do życzenia.