Szybcy i wściekli pójdą śladem Avengers w finale serii
Szybcy i wściekli pójdą śladem Marvel Cinematic Universe i zakończą swoją serię filmów podzielonym na dwie części finałem. O tym pomyśle opowiedział nieco więcej Vin Diesel.
- 10. oraz 11. film z serii Szybcy i wściekli pójdą śladem najnowszych Avengers i będą dwiema częściami wielkiego finału uniwersum.
W październiku informowaliśmy, że twórcy Szybkich i wściekłych planują jedenaście filmów z serii. Teraz wiemy już, dlaczego. W wywiadzie na łamach serwisu Entertainment Weekly, Vin Diesel (aktor i producent serii Fast & Furious) przyznał, że od samego początku głównym zamysłem było stworzenie dziesięciu odsłon F&F. Twórcy zostali jednak zainspirowani Marvel Cinematic Universe, a konkretnie tym, co zrobiono poprzez Avengers: Wojnę bez granic oraz Avengers: Koniec gry. Rozbudowany finał III fazy MCU sprawił, że i Diesel uznał, iż warto podzielić 10. część Szybkich i wściekłych na dwa filmy. Aktor mówi:
Cóż, ponieważ zawsze o tym dyskutowano – robiłem to nawet w 2012 i 2013 roku z Paulem Walkerem i uznaliśmy, że serię wypada zakończyć na 10. części. Zawsze wydawało nam się to właściwe. Będąc częścią uniwersum Marvela i widząc, że mając tyle opowiedzianej historii, można ją zakończyć dwoma filmami, tylko się w tej opinii utwierdziłem. To było coś, o czym rozmawialiśmy, a teraz jest rzeczywistością. To była naprawdę wspaniała przygoda i od zawsze wyobrażaliśmy sobie, że 10. część będzie pożegnaniem, finałem i do tego właśnie dąży nasza historia.
Jeżeli nie do końca rozumiecie, o co chodzi Dieselowi, kiedy mówi on, że był częścią uniwersum Marvela, to przypominamy, że wcielił się on… w Groota. Nie miał on być może zbyt wiele skomplikowanych kwestii dialogowych, ale na pewno nie można mu odmówić pewnego wkładu w budowę tegoż superbohaterskiego uniwersum.
Wypada nam się cieszyć, że Szybcy i wściekli rzeczywiście planują zejść ze sceny, bo to oznacza, że twórcy mają pewien plan na siebie, a scenariusz do ostatniej odsłony powinien być już częściowo gotowy. Podzielenie jej na dwa pomniejsze dzieła z pewnością wyjdzie na dobre zarówno im, jak i widzom, gdyż po raz kolejny będziemy mieli do czynienia z czymś więcej niż z filmem, bo z pewnym kinowym wydarzeniem. Jak na razie jednak cierpliwie czekamy na F9 – produkcja zadebiutuje w tym roku.