AgreGOLmat (28 marca - 3 kwietnia 2009)
Gry muzyczne zawładnęły światem. Za możliwość pobawienia się plastikowym kontrolerem przypominającym gitarę czy czymś co wygląda na ubogą perkusję disco-polowego bandu gracze są w stanie płacić iście bajońskie sumy. Przynajmniej w porównaniu do średnich cen tych "zwyczajnych" gier.
Gry muzyczne zawładnęły światem. Za możliwość pobawienia się plastikowym kontrolerem przypominającym gitarę czy czymś, co wygląda na ubogą perkusję disco-polowego bandu, gracze są w stanie płacić iście bajońskie sumy. Przynajmniej w porównaniu do średnich cen tych "zwyczajnych" gier.
Dzięki popularności Guitar Hero i Rock Band prawdziwego kopa połączonego z olbrzymim zastrzykiem gotówki dostał cały rynek muzyczny. A ja, jak zwykle przekornie powiem, że nie rozumiem tego zamieszania wokół wyżej wymienionych produkcji i ich klonów. Mało tego. Uważam, że do pewnego stopnia to programy szkodliwe i znieczulające na piękno muzyki.
Powyższa teza może wydawać się kontrowersyjna. Tym bardziej, że wraz ze wzrostem popularności Guitar Hero i milionami sprzedanych w Sieci piosenek, daje się równocześnie zauważyć renesans muzyki rockowej. Po kilkunastu latach panowania na rynku żenujących dance'owych gwiazdek i jeszcze bardziej żenującego hip-hop-polo (tu myślę oczywiście jedynie o naszym podwórku), w którym sepleniący kolesie spod budki z piwem tekstami dla półanalfabetów zdominowali czas antenowy programów telewizyjnych i stacji radiowych, wracamy do normalności. W tym czasie rockowe dinozaury nie zapadły w sen zimowy. Oni zostali zepchnięci na dalszy plan, nie gwarantując bossom największych wytwórni muzycznych odpowiednio wysokich zarobków.
Przykry znak nowych czasów?
Mam bardzo tradycyjne podejście, jeżeli chodzi o zbieranie i słuchanie muzyki. Nie uznaję dystrybucji elektronicznej, dostęp do mitycznego iTunes obchodzi mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy na własne życzenie pozbawiają się możliwości obcowania ze Sztuką, kupując pozbawione dynamiki i sensownej jakości pliki mp3. Lub co gorsza - ściągając je bezprawnie z torrentów. Tym bardziej, że obecnie wielu artystów poszło po rozum do głowy i nieraz nawet większość materiału z nowej płyty możemy wysłuchać przed zakupem chociażby poprzez MySpace. A próba wciśnięcia ludziom muzyki pod postacią gier video, a więc najpopularniejszego obecnie medium, po prostu mnie gorszy.
Udawane granie na plastikowym kontrolerze kojarzy mi się z pięciolatkiem maltretującym przed lustrem rakietę tenisową. Szczytem bezsensu jest organizowanie zawodów, w których trzynastolatek udowadnia światu, że udało mu się zapamiętać sekwencję walenia w pięć kolorowych przycisków. Czas poświęcony na wymasterowanie Through the Fire and Flames lepiej chyba przeznaczyć na nauczenie się kilku podstawowych akordów na gitarze. Samodzielne zagranie riffu Smoke on the Water daje nieporównywalnie większą satysfakcję niż zaliczenie Hangar 18 na ekspercie w Guitar Hero. A i koszt inwestycji w prawdziwy sprzęt wcale nie jest wielokrotnie wyższy od zakupu gry. Może więc zamiast płacić osiemset parę złotych za zestaw Rock Band, lepiej dołożyć dwie stówki i kupić sobie prawdziwy zestaw perkusyjny? Do nauki wystarczy, a jak już złapiecie bakcyla, to na plastikowe atrapy nie będziecie chcieli nawet spojrzeć.
Ubiegły tydzień minął pod znakiem testowania produkcji, które w niedalekiej przyszłości powinny pojawić się na sklepowych półkach. eLKaeR wybrał się do Szwecji, aby zobaczyć w akcji Battlefield: Bad Company 2. Shinobix miał okazję zobaczyć, jak będzie wyglądała rozgrywka w Just Cause 2, zaś Sandro wciągnął się w westernowe klimaty Call of Juarez: Więzy Krwi.
Fanom jRPG z czystym sumieniem polecam zainteresowanie się The Last Remnant. Firma Square-Enix wyjątkowo przypomniała sobie o posiadaczach pecetów, warto więc to wykorzystać i nie przegapić okazji. Yuen zajął się dodatkiem do World in Conflict zatytułowanym Soviet Assault, a Stranger sprawdził, czy każda gra z Vin Dieselem okazuje się być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Biorąc jednak pod uwagę przyznaną Wheelmanowi ocenę, okazuje się, że chyba jednak nie do końca.
BattleForge, nowa propozycja w gatunku RTS-ów w założeniach niezwykle innowacyjna, w praktyce… Warto sprawdzić, czytając recenzję przygotowaną przez aRushera.
Gry-Online to także najlepsze poradniki w Sieci. Oto najnowsze propozycje, które uzupełniły naszą kartę dań: