Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 5 czerwca 2009, 10:45

autor: Piotr Doroń

Activision Blizzard pozywa producenta Brutal Legend

Losy Brutal Legend są niezwykle pogmatwane. Ta świetnie zapowiadająca się produkcja – szczególnie z punktu widzenia fanów heavy metalu - była już porzucana, przejmowana przez innego wydawcę, a teraz istnieje niebezpieczeństwo, że w ogóle nie trafi na rynek. Wszystko to przez pozew sądowy złożony przeciwko dziełu Tima Schafera przez koncern Activision Blizzard.

Losy Brutal Legend są niezwykle pogmatwane. Ta świetnie zapowiadająca się produkcja – szczególnie z punktu widzenia fanów heavy metalu - była już porzucana, przejmowana przez innego wydawcę, a teraz istnieje niebezpieczeństwo, że w ogóle nie trafi na rynek. Wszystko to przez pozew sądowy złożony przeciwko dziełu Tima Schafera przez koncern Activision Blizzard. Dotąd funkcjonował on jedynie w sferze plotek.

Activision Blizzard pozywa producenta Brutal Legend - ilustracja #1

Pozew, złożony przedwczoraj przez koncern w sądzie w Santa Monica (Kalifornia), zakłada całkowite zablokowanie procesu wydawniczego, w którym uczestniczy obecnie firma Electronic Arts. Prawnicy Activision napisali w nim, że głównym powodem złożenia pozwu przeciwko Double Fine jest fakt, iż studio nie dotrzymywało terminów, co w największej mierze przyczyniło się do podjęcia decyzji o zaniechaniu wsparcia dla gry Tima Schafera. Nieoczekiwanie jednak tuż po tym zdarzeniu Double Fine zaprezentowało swoją pozycję, już niemal zupełnie ukończoną, firmie Electronic Arts, która po krótkim zastanowieniu zdecydowała się zainwestować pieniądze w dokończenie produkcji i wydanie jej na światowych rynkach.

W pozwie czytamy również, że Activision wydało na deweloping Brutal Legend 15 milionów dolarów, lecz jak się okazało, była to suma zbyt niska, aby tworzenie przygód heavy metalowca Eddiego Riggsa doprowadzić do szczęśliwego końca. Tim Schafer miał wówczas wyciągnąć ręce po kolejnych 7 milionów dolarów i dziewięć miesięcy dodatkowego czasu. Dla Activision było to już zbyt wiele. Rozmowy mające doprowadzić do porozumienia spełzły na niczym, w związku z czym firma zrezygnowała z dalszego wspierania produkcji, nie rezygnując przy tym z praw do marki (jak sama twierdzi w treści pozwu). Jest to o tyle dziwne, że przecież Double Fine to studio niezależne i raczej wątpliwym jest, by pomysł wymyślony przez Schafera i spółkę nie był ich własnością. Faktem jest jednak, że takie stwierdzenie znalazło się w dokumencie sądowym.

Oburzony całą sytuacją jest Tim Schafer. W rozmowie z dziennikarzem Associated Press powiedział: „Zaraz, jeśli Activision ciągle miało jakieś plany związane z tą grą, to nie powinno z niej rezygnować ”. Trzeba przyznać, że w toku rozumowania założyciela studia Double Fine jest sporo racji. Niemniej, jeśli porozumienie pomiędzy jego firmą a Activision faktycznie zakładało przeniesienie choćby części praw na wydawcę, to złożenie pozwu wydaje się być jak najbardziej na miejscu. Co więcej, Activision wybiegło w nim w przyszłość i zarzuca Double Fine, że działania studia uniemożliwiły koncernowi wypracowanie zysków nie tylko ze sprzedaży gry, ale również sprzedaży potencjalnej dodatkowej zawartości, którą można byłoby rozprowadzać drogą internetową.

Koncern Electronic Arts, który silnie promował Brutal Legend w trakcie tegorocznych targów E3, nie zabrał głosu w sprawie. Możemy jednak oczekiwać, że niebawem ulegnie to zmianie. Przypominamy, że Brutal Legend zostało zapowiedziane jeszcze w 2007 roku. Pierwotnie gra miała zostać wydana przez firmę Sierra. Aktualnie planuje się, że jej premiera zostanie zorganizowana jesienią bieżącego roku. Dzieło Schafera ma trafić na konsolę Xbox 360 i PlayStation 3.

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej