autor: Marek Grochowski
70 pracowników NCsoftu na bruku
Praca w dużej korporacji, nie należy do najłatwiejszych. Przekonali się o tym panowie z teksańskiego oddziału NCsoftu. Z dnia na dzień studio w Austin zostało zredukowane z 300 do 230 miejsc pracy.
Praca w dużej korporacji, nie należy do najłatwiejszych. Przekonali się o tym panowie z teksańskiego oddziału NCsoftu. Z dnia na dzień studio w Austin zostało zredukowane z 300 do 230 miejsc pracy.
Jak nietrudno policzyć, posady straciło 70 osób. Wśród nich większość stanowili programiści, zapewniający wsparcie techniczne dla sieciowych gier NCsoftu. Jakiż to powód skłonił koncern do pozbycia się 23% swoich amerykańskich "niewolników"? Oficjalnie firma mówi o odkładanej w czasie restrukturyzacji, przystosowywaniu się do wymagań rynku etc.
Obserwatorzy są jednak zdania, że korporacja jest niezadowolona z wyników, jakie osiągają jej ostatnie produkcje. O ile można jeszcze przeboleć, że takie tytuły, jak City of Heroes czy City of Villains przez dwa lata przyciągnęły do siebie zaledwie 150 tys. abonentów, to fakt, że wypuszczone niedawno Auto Assault doczekało się zaledwie 10 tys. płatników, zwiastuje rychłą katastrofę. Firma zapewniła jednak, że dzisiejszy odstrzał nie będzie miał wpływu na rozwój kolejnych gier (m.in. Tabula Rasa), a także na plany, związane z tytułami obecnymi już na rynku.
Szefowie NCsoftu na razie mogą spać spokojnie, bo ich sztandarowy tytuł – Guild Wars radzi sobie doskonale i od miesięcy utrzymuje się w czołówkach list przebojów. Z kolei wyrzuceni pracownicy koreańskiego giganta nie muszą obawiać się o swój los. Chęć ich zatrudnienia wyraziło już Gearbox Software, a wkrótce z pewnością posypią się kolejne oferty.