autor: Miriam Moszczyńska
Brak chipów i zużycie energii - analityk o złym wpływie kryptowalut
Matt Ranger, konsultant ds. analizy danych, zebrał informacje na temat wpływu kryptowalut na ceny półprzewodników.
- Średnio od 4% do 6% produkcji najbardziej zaawansowanych chipów TSMC wykorzystywanych jest do kopania bitcoina.
- Prawie 20% wyprodukowanych w 2020 roku kart graficznych trafiło do „kopalni” Ethereum.
- 0,5% globalnego zużycia energii związane jest z wydobyciem kryptowalut.
Matt Ranger stworzył obszerną analizę wpływu kryptowalut na problemy z dostępnością chipów. Dane zawarte w opracowaniu naprawdę zaskakują. Wpis na jego blogu nie obejmuje jednak samej kwestii dostępności półprzewodników ani wpływu wydobycia walut, takich jak bitcoin czy Ethereum, na środowisko.
Produkcja chipów na świecie a koparki kryptowalut
Zacznijmy od „mięska”, czyli tego, jak według Rangera prezentuje się kwestia stosunku kopania kryptowalut do (ograniczonej) dostępności chipów. Mianowicie około 4-6% wszystkich wyprodukowanych przez TSMC wafli krzemowych (z nich właśnie powstają chipy) zostało wykorzystanych przy tworzeniu koparek wirtualnych walut. Ranger doszedł do takiego wniosku po dość wnikliwej analizie układów kopiących, ich cen oraz liczby produkowanych przez TSMC wafli.
Nie trzeba tutaj chyba nikomu tłumaczyć, że każdy układ scalony wykorzystany do skonstruowania koparki, np. przez znaną w krypto-świecie markę Bitmain, to jedna struktura mniej dla Nvidii, AMD czy Apple. Jak ujmuje to Ranger, te urządzenia zmieniają prąd elektryczny bezpośrednio w pieniądze. Dlatego Bitmain może kupować najbardziej zaawansowane czipy produkowane przez TSMC w technologii 5nm, do których dostęp mają tylko najwięksi twórcy elektroniki na świecie. Obecność tego dodatkowego gracza o ogromnym apetycie winduje ceny dla wszystkich innych podmiotów na rynku.
Ile kart kopie wirtualne pieniądze?
W okresie, który zbadał Ranger, czyli od kwietnia 2020 roku do kwietnia 2021 roku, moc obliczeniowa wykorzystana do wydobycia kryptowaluty Ethereum wzrosła czterokrotnie. Zestawiając tę wartość z wydajnością RTX-a 3070 (GPU posłużyło za przeciętną „bazę” w badaniu) analityk doszedł do wniosku, że 7,5 miliona kart graficznych ze wszystkich GPU sprzedanych w 2020 roku trafiło do kopalni kryptowalut. Jeśli wolicie określenia procentowe – jest to blisko 20% całej sprzedaży.
Po zakończeniu badania moc obliczeniowa używana do wydobycia Ethereum rosła dalej, co widać na poniższym wykresie.
Krypto a środowisko
Jasne jest, że do wydobycia wirtualnych pieniędzy potrzebne są zasoby energetyczne, których de facto wykorzystywanych jest – delikatnie mówiąc – sporo. Dla sprecyzowania posłużymy się danymi z wykresu widocznego wyżej. 771TH/s to wynik, którego osiągnięcie wymaga pracy około 13 milionów kart graficznych RTX 3070 (jedna taka karta generuje 60MH/s).
Z kolei aby karta działała, potrzebne jest zasilanie o wartości 300W. Szybko mnożąc liczbę kart i zapotrzebowanie energetyczne otrzymujemy wynik 3,9TW/h. Sporo, nieprawdaż? Dla lepszego zobrazowania tej wartości można powiedzieć (co zrobił sam Ranger), że jest to wynik na poziomie rocznego zużycia energii w Laosie czy Senegalu. Wciąż mówimy wyłącznie o Ethereum.
Kopalnie powstają oczywiście w miejscach, gdzie ceny za prąd są najniższe. Dlatego też aktualnie rajem dla górników jest Kazachstan, gdzie głównym źródłem energii jest węgiel i gdzie emisja dwutlenku węgla nie jest obciążona dodatkowymi kosztami.
Warto przy tym dodać, że Ethereum pożera wyraźnie mniej prądu niż bitcoin.
Są to chyba najbardziej drastyczne dane, jakie w swojej analizie zebrał Ranger. Jeśli w Waszych głowach zrodziło się pytanie: jak z tym walczyć?, to jest na to kilka sposób. Chociaż na ich wejście w życie raczej nie ma co liczyć. Pierwszym z nich jest redukcja wartości BIT czy ETH, co miałoby bezpośredni wpływ na zmniejszenie mocy obliczeniowej potrzebnej do kopania.
Drugą metodą jest zaś wykorzystanie mechanizmu Proof of Stake zamiast Proof of Work, który zamiast pracy górników opiera się na pracy walidatorów. W tłumaczeniu na polski – PoS nie zużywa tyle energii, dzięki temu, że opiera się na tym, ile monet, a nie mocy obliczeniowej, posiada dana osoba. Ujęłam to w bardzo dużym skrócie, jednak jeśli zaciekawił Was ten temat, zostawiam link do jednego z wielu artykułów, który wyjaśnia oba systemy.
Może cię zainteresować:
- Amazon i Boeing wystrzelą Internet w kosmos, a Windows 11 pomoże nam zamilknąć
- Sąd ujawni tożsamość twórców bitcoina?