F.3.A.R. - zapowiedź - Strona 2
Trzecia gra z serii F.E.A.R. to jednocześnie pierwsza odsłona cyklu, która nie jest produkowana przez studio Monolith. Czy nowy deweloper podoła wyzwaniu i po raz kolejny wzbudzi w nas strach?
Przeczytaj recenzję F.3.A.R. - recenzja gry
W pierwszej części gry F.E.A.R. byliśmy świetnie wyszkolonym żołnierzem (Point Man), którego niepospolite zdolności wbijały graczy w fotel, a przeciwników w ściany. Przez cały czas ścigaliśmy naszego brata (Paxton Fettel), choć o pokrewieństwie tym nie wiedzieliśmy niemal do samego końca. Mało tego – nieustannie straszyła nas własna matka (Alma). W części drugiej znowu wcieliliśmy się w sprawnego wojaka (Becket) o nielichej predyspozycji do bycia „badassem”, a naszym zadaniem było rozprawienie się z paranormalnie podkręconą matką wspomnianego rodzeństwa. Jest to historia rodem z telenoweli, która na szczęście została poddana procesowi ustrasznienia, zmrocznienia i zhorrorzenia. A teraz czas na część trzecią.
F.E.A.R. 3 (lub – jeśli wolicie internetową nowopisownię – F.3.A.R.) będzie bezpośrednią kontynuacją poprzednich gier z serii, więc dokładniejsza znajomość fabuły tychże z pewnością się przyda. Pozwolę sobie zatem nakreślić najważniejsze momenty z dotychczas opowiedzianej historii. Alma Wade, główna żeńska postać uniwersum i jednocześnie źródło większości strasznych momentów i kłód rzucanych pod nogi protagonistom, jest bardzo zła na cały świat, a przede wszystkim na ludzi z firmy Armacham, którzy chcieli brzydko wykorzystać jej niesamowite nadprzyrodzone zdolności. Podczas wielu lat eksperymentów jej gniew urósł do takiego poziomu, że zaczął wyraźnie wpływać na widzianą w grach rzeczywistość. Bohater pierwszego odcinka Point Man jest pierworodnym synem Almy, a ścigany przez niego Paxton Fettel to jego młodszy brat. Brat, którego zabił, nawiasem mówiąc. Fettel to jednak zbyt potężna postać i zmartwychwstanie (w dodatku do drugiej części gry – F.E.A.R. 2: Reborn) nie sprawiło mu większej trudności. F.E.A.R. 2 natomiast wsadza nas w buty niejakiego Michaela Becketa, którego wyjątkowa sprawność została dodatkowo ulepszona przez naukowców z Armachamu. Naszym głównym zadaniem jest zgładzenie Almy, ale niestety splot niesprzyjających okoliczności powoduje, że panna Wade gwałci (sic!) naszego bohatera, czego rezultatem jest ciąża. Ciąża, która stanie się najistotniejszym punktem historii trzeciej części gry.
Najważniejszą nowością w trzecim F.E.A.R. jest tryb kooperacji. Gracze wcielą się w znanych z „jedynki”: Point Mana i Paxtona Fettela. Braterska współpraca ma być najdoskonalszym sposobem poznania przedstawionej w produkcji historii. Jeśli jednak wolicie bać się w samotności, nic nie stoi na przeszkodzie – sterować będziecie wówczas Point Manem, a Fettel pojawi się jako istotny dodatek w odpowiednio wyreżyserowanych, oskryptowanych fragmentach (nie ma być zatem tak, że kontrolę nad nim przejmie AI i Fettel będzie obecny przy nas przez cały czas).
Skupmy się jednak na co-opie. Punkt pierwszy: wybór postaci. Point Man jest typowym bohaterem FPS-ów, równie sprawnym co w 2005 roku. Ma dostęp do wielu rodzajów broni, ma świetny refleks (nie zabraknie typowego dla serii spowolnienia czasu) i generalnie jest bardzo, ale to bardzo, twardy. Tutaj nie ma niespodzianek (no, może prócz brody i długich włosów – twórcy najwyraźniej zapatrzyli się w skasowanego Sama Fishera z pierwszej wersji Splinter Cell: Conviction). Znacznie ciekawszą postacią jest Paxton Fettel. Nie będzie on korzystać z broni, a ze swoich niezwykłych zdolności. Telekinetyczne pchnięcie odrzucające wrogów i przedmioty? Jak najbardziej. Unoszenie przeciwników i wystawianie ich jako łatwy cel dla brata? Bez problemu. Do tego dochodzi kontrolowanie umysłów i możliwość dostrzegania alternatywnych dróg przez dany poziom. Wygląda to dobrze.