autor: Adam Kaczmarek
Battlefield: Bad Company 2 - test przed premierą - Strona 2
Seria Battlefield należy do grona najbardziej rozpoznawalnych strzelanin na PC. Na Bad Company 2 z niecierpliwością czekają rzesze graczy. Wersja beta to ledwie przedsmak tego, co czeka nas już w marcu.
Przeczytaj recenzję Battlefield: Bad Company 2 - recenzja gry
Pierwszym efektem wydania bety Battlefield: Bad Company 2 na komputery osobiste był kryzys w globalnej sieci. Niewydolne serwery z klientem gry zmuszały użytkowników do długich poszukiwań kolejnych źródeł. Przez pewien czas panowała kompletna dezinformacja. DICE obiecało wypuścić niezbędne pliki nad ranem, aby wszyscy mogli wieczorem śmigać na wirtualnym polu walki, po uprzednim zalogowaniu się na swoje konto. W rezultacie większość graczy zakosztowała rozwałki dopiero na drugi dzień. Taki falstart był akurat do przewidzenia. Ogromna popularność serii i pozytywne wieści dotyczące dedykowanych jej serwerów przełożyły się na wzrost zamówień tytułu w internetowych sklepach, które gwarantowały dostęp do wersji testowej. Gwoli wyjaśnienia, beta skupia się na rozgrywce wieloosobowej. Wrażenia z trybu single player opisał eLKaeR.
Studio DICE przygotowało dla graczy jedną mapę (Port Valdez), dwie strony konfliktu, trochę sprzętu i sporo dodatków sprawdzających mechanizm odblokowywania rozmaitych ulepszeń. Śnieżna lokacja składająca się z terenu budowy, małej wioski, doków oraz skromnej bazy wchodzi w skład trybu Rush. Zasady są proste – Amerykanie bronią wyznaczonych punktów w formie stacji M-COM, a Rosjanie mają za zadanie je zniszczyć. Uzbrojenie skrzyni skutkuje głośnym alarmem. Wówczas drużyna broniąca przystępuje do rozbrajania ładunku w określonym limicie czasowym. Likwidacja pary takich punktów przesuwa front w dalsze zakątki mapy. I tak aż do ostatecznego rozprawienia się z protektorami rurociągu. No, chyba że napastnikom zabraknie kuponów, czyli nieodłącznego elementu towarzyszącego wszystkim Battlefieldom. Ogólnie całość posiadaczom „blaszaków” może wydać się świeża, ale i tak nosi znamiona tradycyjnej, militarnej zawieruchy z wykorzystaniem ciężkiego oręża.