Miała być rozrywka, jest ból. Te gry Was przytłoczą i przygnębią
Gry to nie tylko zabawa i rozrywka. Są tytuły, które przetestują Waszą wrażliwość, wywołają łzy albo po prostu maksymalnie zdołują. Mimo to, i tak warto je znać!
Spis treści
Gry komputerowe generalnie utożsamiane są z rozrywką. Włączamy je dla dobrej zabawy, odprężenia, relaksu po trudnym dniu. Czasem też, by poczuć nieco ducha rywalizacji w rozgrywkach sieciowych, z czym może się także wiązać złość lub frustracja. Ale gry to od dawna również medium do opowiadania różnych historii, tak samo jak książki czy filmy. Za ich pomocą wywołują w nas konkretne emocje – od sympatii i kibicowania bohaterom w ich poczynaniach po coś zupełnie przeciwnego. Niektóre postacie wzbudzają przecież odrazę, niechęć, a fabuła danej produkcji potrafi mocno zdołować ponurym klimatem i niezbyt szczęśliwymi wydarzeniami.
Według psychologów takie opowieści bardziej zapadają w pamięć, bardziej je przeżywamy i lubimy komentować. Czy twórcy celowo to wykorzystują, by ich dzieła nie zaginęły gdzieś wśród wielu innych, czy może chcą tylko przekazać swoją artystyczną wizję i pewne przesłanie? Prawda leży zapewne gdzieś pośrodku. A my, nieco w kontraście do prezentowanych jakiś czas temu gier, „od których robi się cieplej na sercu”, przedstawiamy teraz te ponure i dołujące interaktywne odpowiedniki filmowej Drogi czy Requiem dla snu. Świetne, bardzo dobre produkcje, w które zagramy raczej tylko raz i pewnie nigdy więcej do nich nie wrócimy.
UWAGA!
W tekście natraficie na spoilery fabularne z wymienionych gier.
The Last of Us 2
Gatunek: gra akcji TPP
Producent: Naughty Dog
Data premiery: 19 czerwca 2020
W drugiej części The Last of Us scenarzyści zaczęli od terapii szokowej, a potem tylko dolewali oliwy do ognia. Gry w klimatach postapokaliptycznych i tak z zasady nie bywają zbyt wesołe, jednak w „jedynce” można było odczuć pewną ulgę, a nawet radość w związku z decyzją Joela i tym, jak się ta historia zakończyła. Natomiast „dwójka” to już zero powodów do radości. Najpierw twórcy każą nam oglądać brutalną scenę uśmiercania jednego z najbardziej cenionych bohaterów w grach, a potem kompletnie burzą schemat tego, co znaliśmy jako klasyczną opowieść o zemście.
Przez pewien czas myślimy, że kontrolujemy sytuację, że sprawiedliwości stanie się zadość, ale autorzy mają dla nas „niespodziankę”. Zmieniają perspektywę patrzenia na całą historię przez pokazanie motywacji drugiej strony, która z głównego antagonisty staje się mocno dyskusyjną postacią. Mamy szansę bardzo dobrze ją poznać, nieco się z nią zżyć i wyrobić sobie własne zdanie. A potem znowu powracamy do pierwotnego planu zemsty, tyle że kolejne wydarzenia, jakie następują w dość pobocznym wątku, sprawiają, że zaczynamy się zastanawiać nad jej sensem. Można nawet zadawać sobie pytanie, czy początkowa bohaterka czasem nie stała się antagonistką. Autorzy przyprawiają nas o dezorientację, wyrzuty sumienia, kwestionują wszelkie nasze decyzje i motywacje. Po prześledzeniu długiej historii w The Last of Us: Part II okazuje się, że w zasadzie nikt nie jest tu zwycięzcą, nikt nic nie zyskał, za to każdy sporo stracił.