autor: Borys Zajączkowski
GOL na GC 2007: StarCraft II
No i zagraliśmy w drugiego StarCrafta. Jakoś tak już Blizzard do siebie ma, że można nie grywać w morpegi, ale w WoW-a zagrać trzeba, można nie lubić erteesów, ale StarCrafta nie znać nie wypada.
No i zagraliśmy w drugiego StarCrafta. Jakoś tak już Blizzard do siebie ma, że można nie grywać w morpegi, ale w WoW-a zagrać trzeba, można nie lubić erteesów, ale StarCrafta nie znać nie wypada. Tłumy, które oblegają stoisko growego króla Midasa konkurować mogą li tylko z tym, co się dzieje wokół Konami, gdzie Hideo Kojima sam gra w MGS4. Oczywiście kilka 10-minutowych partyjek w multiplayerze nie jest w stanie odpowiedzieć na zbyt wiele pytań… Niemniej to, co się z miejsca rzuca w oczy, to fakt, że w zasadzie wszystko, co najważniejsze, jest po staremu, tylko dużo ładniej – zacząć grać i radzić sobie można od strzała, co ma niebagatelne znaczenie dla fanów. Różnice zaczynają się potem, gdy do gry wkraczają teleportujące się jednostki Protossów czy statek matka.
Bosz… co ja zrobiłem… Mam nadzieję, że nikt tego nie widział…
Te drobne różnice, to rzecz jasna punkt wyjścia do nowych taktyk na polu walki, niemniej wciąż za wcześnie na to, by ocenić, jak skuteczne one będą i które z nich gracze będą preferować. Rozmawialiśmy o tym z Samwise Didierem – dyrektorem kreatywnym pracującym przy SC2 – i stąd wiemy, że proces balansowania sił to żmudna, długotrwała praca i przede wszystkim praca dla ludzi, którzy oceniają, co dobrze grywalności robi, co źle – nic tu nie dzieje się automatycznie. Po więcej szczegółów dotyczących produkcji tego wyjątkowego erteesa zapraszamy niebawem do obszernej zapowiedzi, wspartej wywiadem.
Będzie o tym jak znane postaci odnajdują się w nowej wersji, w jej 3-wymiarowym enginie, który poza misjami pozwala na… rozmowy, poruszanie się po statku i planowanie na spokojnie kolejnych posunięć. I o tym, jak przebieg kampanii nabierze zauważalnej nieliniowości – tak, w SC2 gracz będzie mieć możliwość wyboru kolejnych posunięć, kolejnych walk. Będzie o zarabianiu pieniędzy i odkrywaniu nowych technologii – niekoniecznie takich samych za każdym razem. To do gracza będzie zależeć decyzja, jakie jednostki będzie mógł wykorzystać w walce i jakie możliwości będą one posiadać. Generalnie StarCraft II sprawia wrażenie doskonale przemyślanego sequela – cały czas sprawiając wrażenie tej samej gry w piękniejszej oprawie, w trakcie zabawy odsłania coraz więcej nowych kart. Ale czy mogło być inaczej? Przecież to druga część TEGO StarCrafta.