Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 24 grudnia 2019, 11:30

Budowa nowego miecza świetlnego w Star Wars: Jedi Fallen Order. Najlepsze momenty z gier 2019 roku

Spis treści

Budowa nowego miecza świetlnego w Star Wars: Jedi Fallen Order

W takiej chwili moglibyśmy sami stawić czoła całej mocy Imperium. - Dziesięć najlepszych growych momentów z 2019 roku - dokument - 2019-12-20
W takiej chwili moglibyśmy sami stawić czoła całej mocy Imperium.

Star Wars: Jedi Fallen Order to triumfalny powrót interaktywnej rozrywki ze świata Gwiezdnych wojen na jasną stronę Mocy – zero mikrotransakcji, zawartość wystarczająca na kilkanaście godzin zabawy bez poczucia nudy, odpowiednio wyważony poziom trudności... Przede wszystkim jednak produkcja Respawn Entertainment zaskakuje wspaniałą atmosferą, która – przynajmniej w moim odczuciu – eksplodowała nieoczekiwanie podczas wizyty na planecie Ilum.

Trafiamy tam w najtrudniejszym momencie naszej przygody – Imperium powoli zaciska pętlę na szyi naszej załogi, a my jak na złość akurat straciliśmy miecz świetlny. Dolatujemy więc na Ilum, święte miejsce upadłego Zakonu Jedi, by znaleźć kryształ kyber i móc skonstruować sobie nową broń. Przez dobre pół godziny eksplorujemy mroźne jaskinie bez miecza, z którym do tej pory nie rozstawaliśmy się nawet na chwilę, czując, jak niewiele tak naprawdę jesteśmy w stanie zrobić w razie ewentualnego zagrożenia. Gdy w końcu odnajdujemy kryształ i miejsce, w którym możemy wytworzyć nowy oręż, spływa na nas ulga... i zaskoczenie, bo obok dotychczas dostępnego zielonego i niebieskiego koloru odkrywają się przed nami kolejne barwy ostrza – pomarańcz, purpura czy turkus, przywodzący na myśl wygląd broni Bena Kenobiego z początku Nowej nadziei.

Ponownie uzbrojeni i znowu optymistyczni wychodzimy więc z lodowych jaskiń tylko po to, by zauważyć, że Imperium rzuciło za nami ogromne siły. Ale że mamy już miecz świetlny, absolutnie nic – ani szturmowcy, ani droidy bojowe, ani nawet dwa AT-ST – nie jest w stanie pozbawić nas animuszu. Fantastyczna muzyka Gordy’ego Haaba i Stephena Bartona, świetnie zaprojektowana lokacja i błyszczący jeszcze mocniej niż zazwyczaj system walki komponują się tutaj w idealną sekwencję, w której zakocha się każdy miłośnik uniwersum.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Jak sądzisz, rok 2020 będzie dla graczy lepszy niż 2019?

Tak
90,3%
Nie
9,7%
Zobacz inne ankiety
Gdy w grze zagra piosenka... O dobrych i fałszywych nutach słów kilka
Gdy w grze zagra piosenka... O dobrych i fałszywych nutach słów kilka

Kiedy w ostatniej misji gry, podczas dramatycznej walki o przetrwanie, nagle zaczyna nam przygrywać utwór muzyczny z wokalem, jesteśmy zdezorientowani. Nie jest to dla nas coś naturalnego, stąd chłoniemy te dźwięki dużo intensywniej.

Najbardziej traumatyczne momenty z gier wideo - sceny, które zniszczyły nam system
Najbardziej traumatyczne momenty z gier wideo - sceny, które zniszczyły nam system

Od GTA V, przez Assassin's Creed, po Metal Gear Solid. Zbieramy 8 najbardziej traumatycznych scen z gier wideo!