autor: Krzysztof Łesyk
TGS 2006 - podsumowanie
Centrum prasowe powoli pustoszeje, dziennikarze z całego świata pakują sprzęt i kończy się darmowa kawa. Pisząc te słowa, czuję się jak korespondent wojenny – nikt co prawda do mnie nie strzela, ale zmęczenie daje się we znaki.
Targi, targi i po targach... Trzy dni szaleństwa, setki zdjęć i odkrycie, że moje ciało może się zginać w miejscach, które przedtem wydawały mi się nieruchome, jeżeli tylko przyłoży się odpowiednio dużą siłę. Centrum prasowe powoli pustoszeje, dziennikarze z całego świata pakują sprzęt i kończy się darmowa kawa. Pisząc te słowa, czuję się jak korespondent wojenny – nikt co prawda do mnie nie strzela, ale zmęczenie daje się we znaki.
Tegoroczne TGS były największymi w ich dziesięcioletniej historii. Tylko pierwszego dnia otwartego dla publiczności odwiedziło je 85 tysięcy osób. Cała impreza toczyła się w trzech wielkich halach – łączna powierzchnia wystawowa to około 54 tysiące metrów kwadratowych!
Ze względu na to, że byłem na targach sam, nie udało mi się oczywiście zagrać w zbyt wiele gier. Ponadto wielogodzinne kolejki skutecznie odstraszały niecierpliwego z natury zrzędołaka skuteczniej, niż gdyby przy wejściu do stoiska uwiązany był wściekły doberman.
Zanim przejdę do opisu wrażeń z tytułów, w które udało mi się pograć, małe ostrzeżenie – opisy będą całkowicie subiektywne, opinie przedstawione w tym materiale są wyłącznie moje, zostaliście ostrzeżeni, a jak coś się nie będzie podobać, to proszę przenieść się do galerii z hostessami. Jeśli chodzi o moje growe upodobania, to wiedzcie, że lubię praktycznie wyłącznie cRPG i strategie. Mało tego – zręcznością i szybkością podejmowania decyzji definitywnie nie grzeszę, więc odpowiadają mi głównie pozycje turowe. Całkowicie nie trawię gier sportowych, wyścigów i symulacji – jeśli liczycie na jakieś informacje o tego typu pozycjach możecie przestać czytać już teraz, bo ich po prostu nie będzie. ;p
W tym roku na targach królowała nowa konsola Sony. Samo stanowisko SCEJ miało powierzchnię ponad 1700 metrów kwadratowych! Dodajcie do tego „peestrójki” na stoiskach każdego większego wydawcy i będziecie mieli obraz sytuacji. Xbox 360 był oczywiście silnie reprezentowany, ale stanowisko Microsoftu było dużo mniej widowiskowe – tak pod względem rozmiarów, jak oferowanych atrakcji. Trzeci wielki producent konsol nowej generacji zignorował targi prawie całkowicie – prezentowane było jedynie 6 tytułów na Wii, przy czym Nintendo nie miało nawet własnego stoiska.
Dla graczy spoza Japonii zaskoczeniem mogła być ogromna liczba gier na telefony komórkowe prezentowana na targach – więcej niż na wszystkie konsole nowej generacji razem wzięte! Komórkowe granie jest w Kraju Kwitnącej Wiśni niezmiernie popularne, mimo że za zdecydowaną większość gier pobierany jest miesięczny abonament, średnio od stu do trzystu kilku yenów. Opisów produktów z tej kategorii nie będzie – w Polsce i tak w nie nie pogracie, a po co macie się niepotrzebnie denerwować. ;)
Jako wierny miłośnik grania na PS2 najpierw rzuciłem się na stanowisko Sony – wielką czarną bryłę obitą sztucznym aksamitem. Gdyby nie wielki napis „Playstation 3” na samym środku, można by pomyśleć, że znalazłem się w Mekce. Pierwszą grą, w którą dane mi było pograć, było Resistance. Moje wrażenia nie nadają się do publikacji – nie byłem w stanie trafić żadnego wroga i gdy za trzecim razem mój dzielny bohater został zastrzelony przez pierwszych trzech przeciwników, zrezygnowany poszedłem szukać wrażeń gdzie indziej. Gra wygląda oczywiście ładnie, ale dla mnie bez myszy jest zupełnie niegrywalna.