autor: Bartosz Olejnik
Flisacy. Zawody, które przegrały z postępem technologicznym
Spis treści
Flisacy
Rzeki stanowiły naturalną drogę wodną wykorzystywaną do szybkiego transportu drewna oraz różnego rodzaju towarów (owoce, węgiel, zboże, etc.). To właśnie spławem zajmowali się flisacy – początkowo byli to po prostu chłopi zamieszkujący nadrzeczne osady. Z biegiem czasu wykształciła się swoista kultura flisu, tj. obyczaje, słownictwo, nastąpiła również hierarchizacja – na czele załogi stali retmani (samodzielni kierownicy tratwy) posiadający tzw. patent retmański, byli oni odpowiedzialni również za logistykę i nawiązywanie kontaktu z kupcami. W XVII wieku ludzie trudniący się transportem rzecznym założyli własną organizację oraz otrzymali przywileje cechowe od króla Władysława IV Wazy.
Tradycje flisackie kultywowane są do dziś m.in. na terenie ziemi Ulanowskiej, która na przestrzeni wieków była ważnym ośrodkiem spławów w Polsce.
Transport wodny mógł odzyskać prymat - w PRL-u pojawiła się koncepcja tzw. Centralnej Obwodnicy Wodnej spinającej Wisłę, Odrę i Wartę za pomocą systemu kanałów. Kryzys gospodarczy sprawił, że ambitne i kosztowne plany rewitalizacji polskiej żeglugi śródlądowej porzucono. Wygrała kolej – tańsza i szybsza.
Latarnicy uliczni
Kiedy stosowano jeszcze lampy olejowe, a później gazowe, był to popularny, typowo wieczorny zawód. Uprawiano go jeszcze w połowie XX wieku, a więc do momentu wprowadzenia elektrycznego oświetlenia ulic na szeroką skalę. Często latarnicy uliczni pracowali równocześnie jako strażnicy miejscy, był to też niezły sposób na dorobek dla posiadaczy lokalnych sklepów czy zakładów usługowych.
Zostało jeszcze 65% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie