Prawdziwy Asasyn. Prawdopodobnie źle graliście w Assassin’s Creed 1
Spis treści
Prawdziwy Asasyn
Inspiracją do powstania tego tekstu stał się wpis Stanislava Costiuca, senior game designera w Ubisofcie, który na swoim blogu poświęconym game designowi zwrócił uwagę na ogromną różnicę w odbiorze dwóch wariantów Assassin’s Creed. Bo grę z wyłączonym HUD-em od tej opisanej powyżej dzieli ogrom doznań, emocji i doświadczeń.
Z pozoru tak niewielki detal sprawia, że różnica w zabawie jest diametralna.
Wyłączenie HUD-a w przygodzie Altaira przynosi odpowiedź na pytania, które zadało sobie niewielu recenzentów w 2007 roku i mały odsetek graczy w kolejnej dekadzie. A gdyby na moment pozbyć się tych wszystkich instrukcji? Zerwać się ze sznureczków i przestać być marionetką, którą gra prowadzi za rączkę do przygotowanego zakończenia? Gdyby tak przestać być biernym odbiorcą, który chce tylko poznać historię i odhaczyć kolejny tytuł na liście zaliczonych pozycji? A gdyby tak naprawdę zatopić się w świecie asasynów?
Assassin's Creed bez HUD-a staje się innym, w wielu aspektach ciekawszym doświadczeniem. Znacznie zyskuje wtedy choćby zabawa w śledczego, który gromadzi tropy i tworzy idealny plan zamachu na kolejny cel.
Stanislav Costiuc sugeruje, że Ubisoft zaprojektował grę z myślą, by działała i pozwalała przeżyć całą przygodę bez znaczników, minimapek, zaśmiecających ekran ikonek i wskaźników. I gdy rzeczywiście wyłączy się HUD, można znaleźć tego potwierdzenie.
Opuszczasz biuro zakonu. Rozglądasz się wokół. Uboga dzielnica Damaszku zdaje się ciągnąć hen daleko w każdym kierunku. Nie będzie łatwo zebrać informacje, ale Rafiq podpowiedział ci, gdzie zacząć. Synagoga na zachodzie. Zaczynasz od dotarcia do najbliższej wieży, która góruje nad resztą budynków po lewej. Wspinasz się, by mieć lepszy punkt obserwacyjny. Wskazany przez brata obiekt rzeczywiście jest tam, gdzie mówił. Zeskakujesz na wóz siana i ruszasz ulicami miasta. Słyszysz kobietę wołającą o pomoc. Podążasz za głosem i natrafiasz na strażników znęcających się nad mieszkanką. Rozprawiasz się z nimi bez kłopotu. Ruszasz dalej i wkrótce docierasz na plac przed synagogą. Wokół tłum ludzi. Kto może posiadać interesujące cię dokumenty? Od tego masz Eagle Vision, który wskazuje cel. Teraz tylko poczekać na odpowiedni moment, podejść cicho i blisko, by dokumenty wpadły w twoje ręce…
Assassin’s Creed pełne jest detali, na które – grając z HUD-em – nie zwracamy najmniejszej uwagi. Charakterystyczne punkty miast nie są nam potrzebne, bo przecież mamy minimapę. Eagle Vision wydaje się zbędną umiejętnością i zmarnowanym potencjałem, bo przecież każdy cel mamy oznaczony na mapie, gdy tylko znajdziemy się na szczycie kilku ustalonych (i pokazanych na mapie, rzecz jasna) punktów widokowych. Denerwują nas powtarzające się dialogi (swoją drogą jeden ze słabszych elementów gry), bo nie są nam do niczego potrzebne. Poboczne aktywności mamy przecież na radarze w prawym dolnym rogu i nie musimy bawić się w detektywa z XII wieku.
Zostało jeszcze 63% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie