autor: Grzegorz Bobrek
Polacy na wirtualnych frontach II wojny światowej
II wojnę światową w grach poznajemy przeważnie z perspektywy wielkich mocarstw, jednak udział naszego kraju w konflikcie nie uszedł uwadze niektórym zagranicznym deweloperom. Oto krótkie przypomnienie najciekawszych występów polskich żołnierzy.
Zapoczątkowany w 1999 roku cykl Medal of Honor kojarzy się jednoznacznie z kapitalną, mocno osadzoną w historycznych realiach strzelaniną. Z polskiej perspektywy może być to „zaledwie” jedna z najlepszych serii gatunku FPP, która faktycznie przetarła szlak dla konkurencji w postaci takich potęg jak np. Call of Duty. Produkcje spod znaku Medal of Honor od samego początku dla Amerykanów oznaczały coś więcej – bardzo mocny bagaż emocjonalny. Wcielanie się w postacie kolejnych „everymenów” dawało szansę na nowo przeżyć wielkie starcie z nazistowskim totalitaryzmem, czym gracz niejako oddawał hołd amerykańskiemu wysiłkowi zbrojnemu z lat 1941-45.
Jeśli autorom chodziło też o zainteresowanie młodego pokolenia wydarzeniami z II wojny światowej, to efekty musiały przerosnąć ich oczekiwania. Nowoczesna prezentacja walk na różnych frontach, w tym chyba najbardziej zapadająca w pamięć scena lądowania w Normandii z pecetowego Medal of Honor i konsolowego Medal of Honor: Frontline miały znacznie silniejszy przekaz niż szkolne podręczniki czy pogadanki nauczyciela.
W ślady Electronic Arts prędko poszli inni, tworząc własne wirtualne wersje Szeregowca Ryana czy Kompanii braci. I tak, twórcy cyklu Brothers In Arms jeszcze mocniej zaakcentowali kontekst wydarzeń toczących się na ekranie monitora. Każda misja była bardzo silnie oparta na historycznych starciach, a dołączone bonusy dogłębnie wprowadzały w realia działań 101 Dywizji Powietrznodesantowej. Poza tym wszystkie te gry niepozbawione były potężnej dawki patriotyzmu i narodowej dumy, co wśród osób spoza USA wywoływało czasem uśmieszek politowania. Nie da się jednak ukryć, że Amerykanie po raz kolejny bardzo udanie sprzedali swoją historię i swoich bohaterów na całym globie. Stąd nietrudno teraz spotkać młodego gracza, który szlak bojowy amerykańskich spadochroniarzy wyrecytuje bez zająknięcia, ale już z taką dywizją generała Maczka miałby nie lada problem.
Próby wkroczenia polskich deweloperów na grunt II wojny światowej były nieliczne i zdecydowanie niezadowalające. W 1998 roku Marksoft wydał turową strategię całkowicie poświęconą kampanii wrześniowej. Fall Weiss 1939 niestety już wówczas był produkcją kompletnie przestarzałą, przypominającą bardzo wczesne próby przełożenia planszówek na komputery. Z monitora straszyły paskudne żetony, marnie dobrana paleta barw i mocno nieporęczny interfejs. Za grą zdecydowanie przemawiał jej rozmach i walory edukacyjne, ale w czasach, kiedy także w Polsce od lat można było prowadzić boje w znacznie lepszych turowych strategiach, propozycja Marksoftu mogła trafić tylko do bardzo wąskiego grona odbiorców.
Ciężko też mówić pozytywnie o podejściach do tematu strzelanin FPP. Seria Mortyr obejmowała produkcje stricte budżetowe, nie mogące konkurować nawet ze średnio udanymi tytułami z Zachodu. Stąd i wątpliwie zarysowany przekaz miał siłą rzeczy ograniczony rozmach. Średniactwo Mortyrów nie umożliwiało identyfikacji z bohaterem, a samej grze brakowało mocnego wojennego klimatu. Z pewnością nie o taki poziom nam chodziło, kiedy marzyliśmy o polskim Medal of Honor.