Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Assassin's Creed: Valhalla Opinie

Opinie 22 listopada 2020, 14:46

Maksuję Valhallę i coraz częściej łapię się na tym, że ta gra jest po prostu za duża

Assassin’s Creed: Valhallę skończyłem już dawno, ale przygody z grą nie, bo uznam ją za zaliczoną dopiero, gdy wbiję platynę. Im dłużej jednak wędruję po Anglii, tym częściej dochodzę do wniosku, że Ubisoft przegiął z zawartością.

Mocno zaskoczyła mnie informacja, że według danych zebranych przez serwis How Long to Beat, „wymaksowanie” najnowszej odsłony serii Assassin’s Creed wyjmuje z życia średnio 88 godzin. Zaskoczyła, bo sam mam wbitych godzin 126 i dopiero zbliżam się do końca tej przejażdżki. Owszem, nie narzuciłem sobie przy tym zbyt zawrotnego tempa (preferuję cichą eliminację rywali, a to trwa), ale powiem szczerze, że im dłużej zwiedzam Anglię u boku Eivor, tym poważniej zastanawiam się nad tym, czy tworzenie tak napompowanych gier ma w ogóle sens – zarówno dla graczy, jak i samych deweloperów.

Teoretycznie nikt nie powinien narzekać. W pełnej cenie gry z segmentu AAA dostajemy tytuł, w który przy rozsądnym dawkowaniu można zanurzać się przez miesiąc, a może nawet dłużej. Ostatnie „Asasyny” stoją tu w wyraźnej opozycji do wielu innych produkcji, które za te same pieniądze oferują kilkanaście razy mniej treści. Z drugiej jednak strony takie singleplayerowe molochy mogą z czasem wyraźnie się znudzić, a tytaniczna praca deweloperów pójdzie na marne, bo sporo ludzi nie dotrze nawet do połowy kampanii, o jej finale nie wspominając.

Valhalla nie jest grą tylko na jedno popołudnie. Czy nawet na kilka. - Maksuję Valhallę i coraz częściej łapię się na tym, że ta gra jest po prostu za duża - dokument - 2020-11-20
Valhalla nie jest grą tylko na jedno popołudnie. Czy nawet na kilka.

Potwierdzają to zresztą publicznie dostępne statystyki osiągnięć i trofeów. Choć trudno gorączkować się faktem, że w niespełna dwa tygodnie Valhallę ukończyło zaledwie 0,4% posiadaczy gry na konsolach, tak już mocno zaskakujący wydaje się fakt, że zaledwie 15% graczy w tym samym czasie zaliczyło wizytę w Londynie, a więc lokacji dostępnej niedługo po przybyciu Eivor(a) do Anglii. To bardzo słaby wynik, biorąc pod uwagę, jak skonstruowana jest sama gra, wymuszająca poniekąd kończenie wątków w poszczególnych regionach, by nabrać doświadczenia i ruszyć fabularnie do przodu.

Oczywiście informacja, że sporo graczy nie kończy gier, które kupuje, nie jest żadną nowością. Sami udowadnialiśmy Wam wielokrotnie, że średnia ta utrzymuje się w okolicach 35% i tylko perfekcyjnie skrojone lub stosunkowo łatwe produkcje (np. te samoprzechodzące się, jak interaktywne filmy) wyraźnie wybijają się w tej kwestii ponad przeciętność. Valhalla jednak ma spore szanse stać się jednym z pierwszych tytułów z otwartym światem, który gracze tak tłumnie porzucą na długo przed zobaczeniem napisów końcowych. To z kolei może stać się punktem zwrotnym w podejściu deweloperów do singlowych sandboksów, bo dojdą oni do wniosku, że tak przeładowanych gier po prostu nie opłaca się tworzyć dla garstki pasjonatów.

Czy ten scenariusz czeka puchnącą z roku na rok serię Assassin’s Creed? O tym przekonamy się już niedługo. Sam jestem ciekaw, jak rozwinie się ta sytuacja, i chętnie do tego tematu wrócę, powiedzmy za miesiąc, dwa, kiedy statystyki ukończenia ACV będą bardziej klarowne. Na razie idę męczyć dalej „platynę”, która, podobnie jak w przypadku Odyssey, zaczyna mnie coraz mocniej uwierać.

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Assassin's Creed: Valhalla

Assassin's Creed: Valhalla

Valhalla ma szczęście, że istnieje Cyberpunk 2077, bo nikt jej nie gnębi za błędy
Valhalla ma szczęście, że istnieje Cyberpunk 2077, bo nikt jej nie gnębi za błędy

Próbuję „wymaksować" grę Assassin’s Creed: Valhalla i jestem zniesmaczony faktem, że nikt nie poprawił w niej błędów znanych od listopada. Z Cyberpunkiem 2077 jest podobnie, ale dziwnym trafem Ubisoft w ogóle nie dostaje batów za brak reakcji.

Gniew Druidów to takie lepsze AC Valhalla. Lepsze, bo ma koniec
Gniew Druidów to takie lepsze AC Valhalla. Lepsze, bo ma koniec

Zwykle cieszymy się, kiedy dodatek do gry to więcej tego samego. Gniew Druidów, rozszerzający Assassin’s Creed: Valhalla to mniej tego samego i właśnie dlatego dobrze się tu bawiłam.

Dlaczego Assassin's Creed: Valhalla jest za długa? Bo to się opłaca
Dlaczego Assassin's Creed: Valhalla jest za długa? Bo to się opłaca

Długość gier od zawsze była kością niezgody między graczami i deweloperami. Ci pierwsi chcieli, by gry były jak najdłuższe, a Ci drudzy wiedzieli, ile to kosztuje pracy i pieniędzy.