Mafie, których nie było – pan Vavra przesyła pozdrowienia
Po premierze Mafii: Edycji Ostatecznej ze snu zimowego obudził się Daniel Vávra, który nie tylko wypowiada się na temat tego remake’u, ale dostarcza ciekawych informacji o kolejnych odsłonach serii, i to takich, które dotąd nie ujrzały światła dziennego.
Z dużym zainteresowaniem śledzę to, co dzieje się ostatnio wokół Mafii za naszą południową granicą. Remake pierwszej odsłony tej serii to oczywiście duży temat w Polsce, ale bez wątpienia największe emocje wzbudza w Czechach, gdzie opowieść o gangsterskiej karierze Tommy’ego Angelo jest tytułem wielbionym równie mocno co u nas Wiedźmin. Ciekawi mnie przede wszystkim wzmożona aktywność w tamtejszych mediach Daniela Vávry, czyli pomysłodawcy pierwszej i drugiej gry z serii. Deweloper, kojarzony dziś przede wszystkim ze studiem Warhorse i jego debiutanckim dziełem Kingdom Come: Deliverance, coraz śmielej wypowiada się na tematy, na które do tej pory konsekwentnie spuszczał zasłonę milczenia.
Vávra opuścił studio 2K Czech (dawne Illusion Softworks) w 2009 roku, a więc dawno temu, ale w sumie do dziś nie poznaliśmy faktycznych powodów jego rozbratu z firmą. Twórca tłumaczył ostatnio, że było ich co najmniej kilka, a trudna decyzja została podjęta nagle, praktycznie z dnia na dzień. Jedną z kości niezgody na pewno była wizja dalszego rozwoju Mafii, bo mocodawcy reżysera mieli na nią inne spojrzenie niż on sam, a konflikt ten wybuchł w najmniej odpowiednim momencie, bo podczas zaawansowanych prac nad „dwójką”. Czy tamta gra byłaby lepsza, gdyby Vávra pozostał w zespole? Trudno powiedzieć, bo Czech sam już dawno dał do zrozumienia, że w ostatniej fazie produkcji Mafii II nie brał w niej czynnego udziału i koncentrował się na innych projektach, które – swoją drogą – i tak nie doczekały się realizacji. Nie zmienia to jednak faktu, że grę tworzono według jego wizji przez długi czas i dopiero potem, już po jego odejściu, wprowadzono duże zmiany.
Po latach Vávra rzuca więcej światła na całą sprawę i niejako potwierdza to, do czego dokopali się fani serii niedługo po premierze gry. Mafia II miała od strony fabularnej wyglądać zupełnie inaczej, przygotowywanych było kilka zakończeń na bazie decyzji podejmowanych w poszczególnych rozdziałach. Zmieniono kluczowe kwestie dotyczące punktów zwrotnych w opowieści, z Henry’ego uczyniono wtyczkę FBI, choć pierwotny scenariusz w ogóle tego nie zakładał. Czech otwarcie stwierdził, że wprowadzona korekta nie spina się w konkretną całość i jest po prostu bezsensowna.
Ponadto Vávra wyznał po raz pierwszy od czasu odejścia ze studia, że napisał też genialny (jego zdaniem) scenariusz trzeciej Mafii, ale ostatecznie nie został on wykorzystany. Firma Hangar 13 zaczerpnęła z niego wyłącznie epokę (lata sześćdziesiąte XX wieku) i na tym koniec. Czech chciał, żeby fabuła była opowiadana z perspektywy zarówno gangstera, jak i ścigającego go stróża prawa, a na pomysł dwóch równorzędnych protagonistów – co znamienne – wpadł przed Rockstarem w Grand Theft Auto V. W ogóle Mafia III miała powstać dużo, dużo wcześniej i w pierwotnym założeniu to ona, a nie „dwójka”, byłaby pierwszą odsłoną tej serii, która pojawiłaby się równolegle na konsolach. Kiedy w 2004 roku pracowano już nad Mafią II (przypominam, że ostatecznie zadebiutowała ona sześć lat później), była to jeszcze gra działająca na silniku „jedynki”, a jako docelową platformę sprzętową przewidziano wyłącznie pecety.
Wygląda na to, że Vávra nie powiedział jeszcze ostatniego słowa o Mafii i już wkrótce ujawni nowe rewelacje na jej temat, bo czescy youtuberzy nie odpuszczają i coraz odważniej ciągną dewelopera za język. Temu ostatniemu w zdradzeniu zakulisowych informacji może z kolei pomóc wygaśnięcie umowy o zachowaniu poufności z firmą 2K Games, bo ta – co zresztą sam podkreślił – prawdopodobnie straciła już ważność. Wyznam, że z ogromnym zainteresowaniem czekam na kolejne smakowite kąski z obozu dewelopera, bo wciąż nie potrafię się pogodzić z faktem, że jedna z moich ulubionych marek zaliczyła tak spektakularny zjazd w dół przy okazji trzeciej odsłony. Opowieści Czecha o tym, co mogłoby być, a nie jest, przynajmniej pozwoliłyby mi zrozumieć, dlaczego tak się stało.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.