Jak oszczędzać, to na karcie graficznej. Laptop do gier za 2000 zł nie istnieje

Jak oszczędzać, to na karcie graficznej

Z takiego założenia wychodzą producenci laptopów, którzy oszczędzają nie na procesorze, ilości pamięci RAM czy matrycy, ale właśnie na dedykowanych układach graficznych. Owszem, na urządzeniu ze zintegrowanym układem graficznym jak najbardziej da się grać. Możemy jednak liczyć na płynne działanie jedynie w prostych graficznie produkcjach indie, przygodówkach czy innych dwuwymiarowych tytułach. Trzeba też pamiętać, że zdarzają się gry pozornie niewymagające, które jednak nie ruszą na słabszym sprzęcie, choćby ze względu na kiepską optymalizację. Zintegrowana karta graficzna oznacza, że będziemy grać w to, co „pójdzie” na naszym lapku, a nie w to, na co mamy ochotę.

Nvidia MX150 to bardzo popularny układ graficzny w laptopach. Jego wydajność w dużej mierze zależy jednak od tego, czy zainstalujemy go w laptopie za 2 tysiące złotych, czy za ponad 3.

Oczywiście nie twierdzę, że w przedziale cenowym do 2–2,5 tysiąca złotych nie znajdziemy laptopów, które mają dedykowane układy graficzne – takich maszyn jest zaskakująco dużo. Szkopuł w tym, że są to starsze i mało wydajne modele, które oferują niewielki wzrost wydajności względem rozwiązań zintegrowanych.

Jednym z najpopularniejszych GPU w tym segmencie jest GeForce MX150, a więc układ stworzony specjalnie do tanich notebooków. To propozycja, która pozwoli pograć w niektóre nowe tytuły, choć z pewnością w bardzo niskiej rozdzielczości i z niezbyt dużą ilością detali. Pamiętajcie jednak, że karta ta występuje w dwóch wersjach, a jedna jest znacznie słabsza od drugiej – więcej na ten temat znajdziecie tutaj.

MX150 Nvidii nie jest złym podzespołem. Na urządzeniu z taką kartą da się zagrać nawet w Assassin’s Creed Origins, o ile oczywiście będziemy zadowoleni z niskich ustawień, rozdzielczości 720p i 40 klatek na sekundę. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy tę kartę graficzną połączymy z procesorem i5-8250U i 8 GB RAM-u – taki sprzęt kosztuje ok. 3400 złotych, czy raczej z i3-6006U i 4 GB RAM-u – bo to już tylko 2300 złotych. W tym drugim przypadku wyniki w grach będą zauważalnie słabsze.

Choć benchmarki dostępne w sieci pokazują nawet dwukrotny wzrost wydajności MX150 względem Intel UHD Graphics 620, a więc układu graficznego dostępnego w popularnych procesorach Intel Kaby Lake Refresh, to warto wskazać kilka elementów wpływających na te wyniki. To przede wszystkim wykorzystanie do testów zdecydowanie mocniejszych CPU od tych, które są dostępne w tańszych konstrukcjach, a także większej ilości pamięci RAM – w omawianym przez nas segmencie cenowym 8 GB to absolutne maksimum.

W praktyce więc okazuje się, że na MX150 można zagrać w niektóre świeże tytuły, ale wyłącznie w rozdzielczości HD, na dodatek przy niezbyt wysokiej jakości oprawy wizualnej. Sytuacji nie zmienia zastosowanie spotykanego w tej cenie Radeona 535 czy także popularnego GeForce MX130 – obydwa te układy są jeszcze słabsze od modelu MX150, a więc oferują niższą wydajność.

Osobną kwestią jest fakt, że w laptopach zazwyczaj montuje się procesory, które cechują się bardzo niskim parametrem TDP, a więc zapotrzebowaniem na prąd. Jeden z najpopularniejszych układów Intela w tanich notebookach, Core i5-8250U, posiada ten współczynnik na poziomie 10 W, podczas gdy średniej klasy CPU do zastosowań desktopowych – Core i5-7500 – potrzebuje 65 W mocy.

W obudowie komputera stacjonarnego jest znacznie więcej miejsca niż w laptopie, więc można zamontować większe wentylatory i radiatory. Bardziej wydajne systemy chłodzenia oznaczają z kolei, że można zamontować bardziej wydajne procesory i karty graficzne.

Różnica nieprzypadkowo jest znaczna – procesory montowane w klasycznych pecetach zazwyczaj lepiej radzą sobie z obsługą trudnych zadań (a do takich należy płynna praca przy odpalonej grze), a także rzadziej padają ofiarą throttlingu. To drugie zjawisko jest też pochodną mało wydajnego systemu chłodzenia, co w tańszych laptopach stanowi, niestety, normę.