God of War w 2021 roku? Śmiem w to wątpić
Nowy God of War miał ukazać się wstępnie w 2021 roku, ale nie wydaje mi się, żeby ten termin był aktualny. Powód? Chęć nie tylko dopracowania gry, ale też wydania jej wiosną, najlepiej w marcu, zwłaszcza że na jesień Sony planuje inne exclusive’y.
Kiedy we wrześniu ubiegłego roku Sony oficjalnie zapowiedziało nową odsłonę serii God of War, ustalając ogólny termin premiery na 2021 rok, byłem przekonany, że Ragnarok, bo taki prawdopodobnie podtytuł będzie nosić ta gra, trafi do sprzedaży wiosną, a konkretnie w marcu. Dziś, kiedy marzec mamy na wyciągnięcie ręki, takich odważnych tez postawić się już nie da. Tracę wręcz wiarę, że mocno oczekiwany przeze mnie tytuł w ogóle ukaże się w tym roku i pokrótce wytłumaczę Wam, dlaczego tak sądzę.
Zacznę od tego, że „marzec” w przypadku God of War jest słowem-kluczem, ponieważ w tym właśnie miesiącu zadebiutowały wszystkie odsłony tej serii na duże konsole: „jedynka” (22 marca), „dwójka” (13 marca), „trójka” (16 marca), a nawet Wstąpienie (12 marca), czyli sklecony naprędce odprysk, który próbował zasypać dziurę powstałą po udanej próbie zdobycia Olimpu latem przez Kratosa. Do równania nie pasuje oczywiście ostatnia, nordycka odsłona, ale akurat tutaj znajduje się pewien haczyk. Deweloperom mocno zależało, żeby gra trafiła do sprzedaży 18 marca, jednak z powodu opóźnień w pracach zdecydowano się ustalić nowy termin: 20 kwietnia. Co ciekawe, obsuwa nie została podana do wiadomości przed premierą, więc nawet nie wiedzieliśmy, że taką decyzję podjęto. Fakt ten został upubliczniony dużo później, mianowicie w filmie dokumentalnym Raising Kratos.
Wspomniane przesunięcie było dla zespołu sporym ciosem. Nie tylko dlatego, że Santa Monica Studio zwyczajnie nie dowiozło produktu w planowanym terminie, ale również w powodu braku dochowania zapoczątkowanej lata temu tradycji. Wydanie nowej gry w kwietniu sprawiło, że God of War z 2018 roku jest jedyną – jak na razie – produkcją, która się z tego schematu wyłamała.
Z oczywistych względów nie wiem, na jakim etapie produkcji aktualnie znajduje się Santa Monica Studios, ale podejrzewam, że prace są bardzo zaawansowane. W przeszłości Cory Barlog dawał kilkukrotnie do zrozumienia, że tworzenie kontynuacji przygód Kratosa przebiegnie znacznie szybciej, bo wiele rzeczy jest zrobionych i nie trzeba marnować czasu na ich budowanie, rozwijanie i testowanie. Rok 2021 idealnie nadawałby się więc do wypuszczenia sequela, najlepiej w terminie marcowym (wiosennym), żeby trzymać się blisko dat premier poprzedników. Trzeba jednak pamiętać, że żyjemy w nietypowych czasach i pandemia mogła deweloperom pokrzyżować szyki, opóźniając proces powstawania gry.
Brak nowych, nawet szczątkowych informacji od września, niechęć firmy Sony do zaprezentowania choćby skromnego zwiastuna gry, a także inny aspekt, który też trzeba mieć na uwadze, coraz mocniej utwierdzają mnie w przekonaniu, że Ragnaroku doświadczymy, ale dopiero wiosną przyszłego roku. Wiosna wiadomo, ale dlaczego roku przyszłego? Na to pytanie pośrednio odpowiedział niedawno Jim Ryan z Sony, udzielając wywiadu portalowi GQ. Oznajmił on, że w 2021 roku firma powinna dowieźć Horizon: Forbidden West, Returnal oraz nową odsłonę Ratcheta & Clanka. Ryan nie powiedział, że God of Wara w tym towarzystwie nie uświadczymy, ale z drugiej strony nie dał też cienia nadziei, że tak się stanie, a jest to tytuł flagowy. Wszystkim fanom Ducha Sparty wypada więc uzbroić się w cierpliwość, bo zapowiada się długi okres oczekiwania. Z jednej strony szkoda, ale biorąc pod uwagę kondycję dwóch hitów wydanych pod koniec ubiegłego roku, może lepiej, że do tego opóźnienia dojdzie.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Ten tekst powstał z myślą o naszym newsletterze. Jeśli Ci się spodobał i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.