autor: Borys Zajączkowski
E3 2007 - Symbol pogrzebany
E3 praktycznie umarły, a w kuluarach szepta się wręcz o zabójstwie. Ostatniego dnia targów odbył się nad Pacyfikiem ich symboliczny pogrzeb... Były tłumy żałobników.
Sprawozdanie z międzynarodowych targów gier komputerowych to zawsze duży tekst, sporo fotografii, kilkanaście lub kilkadziesiąt wartych podkreślenia gier, kilkaset tytułów pominiętych z braku miejsca oraz parę tysięcy w ogóle niezauważonych. Tym razem będzie inaczej, bo i E3 tegoroczne było inne – żal, nierzadko żenada oraz zbyt często żmęczone nogi, względnie czas tracony w błądzących po mieście busikach. Smutek za tym, co umarło. Bo E3 praktycznie umarły, a w kuluarach szepta się wręcz o zabójstwie. Ostatniego dnia targów odbył się nad Pacyfikiem ich symboliczny pogrzeb... Były tłumy żałobników.
Zaczęło się stosunkowo niewinnie, a wszystko poszło na karb purytańskich Amerykanów – od wprowadzonych w minionym roku kar dla wystawców, którzy ustroili stoisko nadto frywolnie (czytaj: zaprosili zbyt skąpo odziane hostessy). Kara wynosiła 5 tysięcy dolarów i nawet jeśli nie było to szczególnie dużo dla wielkich i silnych, sprawiło, że E3 2006 minęły pod znakiem dozoru.
Ale Douglas Lowenstein poszedł dalej – zmęczony doroczną, kilkudniową dyskoteką, którą najtwardsi dziennikarze opuszczali z bólem głowy, dodatkowo źli, że nagrania ich wywiadów zawsze brzmiały tak samo (łup! bum! bum! szszsz... łup!) – zaproponował, by na następne E3 zaprosić wyłącznie ludzi z branży. Koniec ze spektaklem światło-dźwięk, czas na konkrety podane w warunkach sprzyjających ich przyswojeniu. Idea nie była zła – tradycyjne E3 naprawdę były straszliwie męczące. Problemem stała się jego realizacja. Douglas Lowenstein bowiem rzucił pomysł i porzucił Entertainment Software Assiociation (organizatora E3). Realizacją jego wizji zajęli się, cóż, inni. Mówi się, że Lowenstein miał dość szarpaniny o kategoryzację wiekową, ataków wymierzonych przeciwko ESRB, w których rolę taranów pełniły dobrze nam znane mody do Obliviona i Grand Theft Auto.