Ile Polacy znaczą dla „Redów”?. Czy Cyberpunk 2077 to polska gra?
Spis treści
Ile Polacy znaczą dla „Redów”?
CD Projekt RED dla Polaków znaczy wiele, to nie ulega wątpliwości. Pytanie brzmi jednak: jakie miejsce ma Polska w planach „Redów”? Pierwsze dwa Wiedźminy swój sukces odniosły głównie w krajach słowiańskich, w tym całkiem sporo egzemplarzy gry sprzedało się w naszej ojczyźnie.
W przypadku pierwszego Witchera w ciągu kilku miesięcy od debiutu – od października 2007 do lutego 2008 roku – sprzedało się 600 tysięcy kopii gry, z czego około 100 tysięcy w naszym kraju. Mniej więcej co szósty jej egzemplarz (17%) w kluczowym premierowym okresie został więc nabyty w Polsce. Wiedźmin 2 na przekroczenie bariery 100 tysięcy sztuk w naszym kraju potrzebował już tylko miesiąca. W tym wypadku nie wiadomo, jaki był to odsetek całkowitej sprzedaży. Wiemy jednak, że w ciągu pierwszego tygodnia na świecie kupiono 400 tysięcy egzemplarzy gry, więc możemy założyć, że zbyt w Polsce na tle zbytu w innych krajach prezentował się podobnie jak w przypadku „jedynki”, może nieco słabiej.
Wiedźmin 3: Dziki Gon zadebiutował w maju 2015 roku i już dwa tygodnie później „Redzi” chwalili się, że na całym świecie rozeszły się 4 miliony egzemplarzy gry. W sierpniu było to już 6 milionów. Wtedy też poznaliśmy pierwsze wyniki z polskiego rynku – i jak się okazało, z tych 6 milionów Polacy kupili około 260 tysięcy sztuk gry. Polska, w której oszaleliśmy na punkcie Dzikiego Gonu, w kluczowym okresie przyczyniła się więc mniej niż w 5% do całkowitego zarobku gry. Niewiele się od tego czasu zmieniło. W czerwcu 2019 roku CD Projekt wprost podał, że 96% przychodów firmy pochodzi z eksportu. Z biznesowego punktu widzenia Polska to dla „Redów” nisza, którą równie dobrze mogliby zignorować i niewiele by na tym stracili.
Powoli zresztą to robią. W przypadku pierwszych dwóch Wiedźminów byliśmy traktowani wyjątkowo – premierowe wydania na naszym rynku nie dość, że były tańsze niż gdzie indziej, to na dodatek wypełniono je po brzegi dodatkami, o których za granicą można było pomarzyć. Zwykłe wydanie pierwszego Witchera zawstydzało niejedną współczesną kolekcjonerkę, a jego wersja kolekcjonerska była jak dwie.
Przy Wiedźminie 3 już tak dobrze nie było – w pudełkach wprawdzie wciąż znalazło się trochę miłych dla serca bonusów, jednak wcale nie tak wiele i dostawali je wszyscy, nie tylko Polacy. Również cenowo przestaliśmy być traktowani tak dobrze – na PC jeszcze gra była stosunkowo tania, ale już wersje konsolowe kosztowały tyle co inne tytuły. W przypadku Cyberpunka 2077 również pecetowcy muszą pożegnać się z lepszą ofertą w Polsce niż w innych krajach – tym razem wszyscy płacimy już tyle samo i dostajemy to samo.
Sama gra też tworzona jest już bardziej z myślą o zadowoleniu graczy na całym świecie. Swojskie klimaty Novigradu i Wyzimy zastępuje amerykańskie do bólu Night City. Zamiast współpracy z kolejnym polskim nieznanym na świecie pisarzem zdecydowano się na romans z legendą branży gier fabularnych, Mikiem Pondsmithem, co wzbudziło dodatkowe zainteresowanie grą na zachodnich rynkach. Próżno tu tym razem doszukiwać się nawiązań do polskiej kultury, klimatu czy innych mrugnięć okiem.
Tak naprawdę dotarliśmy do punktu, w którym takie rzeczy jak wywiady na wyłączność i pokazy dla polskiej prasy czy przygotowanie pełnego rodzimego dubbingu w Cyberpunku 2077 to ze strony „Redów” zwyczajna uprzejmość – bo choćby i gry w ogóle na naszym rynku nie wydali, nie miałoby to większego znaczenia dla stabilności firmy. CD Projekt RED aktualnie mierzy już znacznie wyżej i Polska zdecydowanie nie znaczy dla zespołu tyle, co zespół dla Polski.
Kiedy gra przestaje być polska?
Wracamy więc do postawionego na wstępie pytania. Mimo sporego odsetka zagranicznych pracowników CD Projekt RED to wciąż na wskroś polska firma, zarejestrowana w naszym kraju, płacąca u nas podatki, zatrudniająca w większości Polaków i przez nich zarządzana. To również obiekt uwielbienia wielu z nas, który oprócz bycia powodem do patriotycznej dumy przyczynił się też do wzrostu zainteresowania grami jako biznesem – a tym samym polepszenia sytuacji polskiej branży.
Jednocześnie jednak nie da się ukryć, że o ile w „szczenięcych latach” polski rynek był dla „Redów” istotny, tak teraz stanowi dla nich ledwie margines. Cyberpunk 2077 to gra pozbawiona słowiańskiego klimatu, odniesień do polskich korzeni, ukierunkowana w pierwszej kolejności na zagranicznego gracza i za granicą odnosząca największe sukcesy. W tym kontekście nie jest to już nasza, „polska” gra – na pewno nie w takim samym stopniu, w jakim „nasze” były Wiedźminy.
Czy to jednak źle? Osobiście uważam, że to tym większy powód do dumy – to kolejne potwierdzenie sukcesu studia. Wybaczcie, że użyję dość sentymentalnego porównania, ale pasuje ono tu jak ulał – „Redzi” są niczym dziecko, które po latach mieszkania z rodzicami w końcu dorosło (już jakiś czas temu) do tego, by ich opuścić i żyć samodzielnie. A Polska, będąc ich dumnym rodzicem, powinna się z tego przede wszystkim cieszyć.