Asystent Google nas podsłuchuje? Zrobiłem tygodniowy eksperyment
Asystent Google i szpiegowanie, to hasła, które często idą ze sobą w parze. Postanowiłem sam sprawdzić ile prawdy jest w internetowych mitach, które zarzucają oprogramowaniu nieuzasadniony podsłuch.
Spis treści
O tym, że Google szpieguje użytkowników słychać od dłuższego czasu. Internet pełen jest ludzi przedstawiających dowody na ten temat. Postanowiłem dołożyć kolejny kamyczek do tego ogródka. Prosty eksperyment miał na celu sprawdzić, czy podsłuchane informacje są wykorzystywane do personalizowania reklam.
Genezą podjęcia przeze mnie próby jest niedawna afera. Na jaw wyszło, że Google nie tylko podsłuchuje, ale i nagrywa swoich użytkowników. Co gorsza, pliki audio miały być odsłuchiwane przez pracowników korporacji. Szerzej o całej sprawie pisał portal IndiaToday. Czy nasłuch Asystent jest aktywny, nawet gdy się go nie wywoła? Na logikę wychodzi, że tak. W końcu musi być on gotowy, by zareagować na komendę „OK Google”. Niewygodne pytanie można zresztą zadać samemu Asystentowi.
Jego odpowiedzi dobitnie świadczą o tym, że ciągłe działanie w tle i nagrywanie próbek głosu nie jest jedynie teorią spiskową. Na całe szczęście, to ostatnie można dezaktywować. Przy okazji dotarcia do odpowiedniej opcji okazuje się, że krótkie nagrania zarówno przed, jak i po wywołaniu „Hej Google” faktycznie mogą trafić do pracowników, którzy wykorzystają je, aby usprawnić działanie usługi. A przynajmniej takie jest oficjalne stanowisko firmy:
„Jeśli się zgodzisz […] będziemy również zapisywać nagrania dźwiękowe generowane podczas interakcji z wyszukiwarką Google, Asystentem i Mapami.
Google używa danych audio, by rozwijać i ulepszać […] swoje usługi, np. Asystenta. W tym celu wyszkoleni weryfikatorzy analizują nagrania, słuchając ich oraz transkrybując je i opatrując adnotacjami. Dzięki temu usługi mogą lepiej interpretować polecenia wypowiadane przez użytkowników.
Dźwięk jest zapisywany, gdy urządzenie wykryje aktywację […]. Niektóre (nagrania - przyp. red.) uwzględniają klika sekund przed aktywacją […]”.
Wszystko jest podane czarno na białym (albo białym na czarnym, jeśli włączyliście tryb ciemny w Androidzie). Ciężko mówić o jakichś większych kontrowersjach. Użytkownicy sami zgadzają się na rejestrowanie swojego głosu, akceptując regulamin Asystenta. Nieświadomość nie jest tutaj żadnym wyjaśnieniem. Tak samo, jak to, że formułka jest długa i nikt jej nie czyta. Mam tu na myśli również samego siebie.
Kolejnym pytaniem, które nasuwa się po zdobyciu powyższej wiedzy, jest: czy informacje podsłuchane przez Asystenta są wykorzystywane w celach, o których nie wspomina Google? Mam tu na myśli np. personalizowanie reklam. Nie pozostaje mi nic innego, jak to sprawdzić.