autor: Artur Falkowski
Zmiany w zarządzie Take-Two
Kiedy starania Take-Two, żeby znaleźć alternatywne rozwiązania, które zadowoliłyby udziałowców rozczarowanych kiepskimi wynikami finansowymi firmy nie powiodły się, wynik spotkania z akcjonariuszami był przesądzony – poleciały głowy. Swoje stanowiska stracili nie tylko członkowie zarządu, ale również dotychczasowy szef korporacji, Paul Eibeler.
Kiedy starania Take-Two, żeby znaleźć alternatywne rozwiązania, które zadowoliłyby udziałowców rozczarowanych kiepskimi wynikami finansowymi firmy nie powiodły się, wynik spotkania z akcjonariuszami był przesądzony – poleciały głowy. Swoje stanowiska stracili nie tylko członkowie zarządu, ale również dotychczasowy szef korporacji, Paul Eibeler.
Jego miejsce tymczasowo zajął Ben Feder, wcześniej piastujący wysokie stanowisko w organizacji News Corp, przewodniczącym rady zarządu został Strauss Zelnick, były szef Crystal Dynamics, należącej do Eidos Ineractve firmy odpowiedzialnej między innymi za ostatniego Tomb Raidera. Na tym jednak kończą się wcześniejsze powiązania nowego zarządu z branżą gier.
Taki rozwój sytuacji spotkał się z mieszanymi odczuciami analityków. Część z nich jest zadowolona z obrotu spraw, twierdząc, że istnieją szansę na to, by Take-Two znów stanęło mocno na nogi. Inni, w tym Michael Pachter z Wedbush Morgan Securities, nie podzielają ich entuzjazmu. Jego zdaniem firmie mogą pomóc jedynie natychmiastowe zmiany, podczas gdy nowe władze amerykańskiego wydawcy chcą najbliższe trzy do sześciu miesięcy spędzić na opracowywaniu planu działania, a dopiero po tym terminie przystąpić do poprawiania sytuacji Take-Two.