Zmarł Ennio Morricone, jeden z najważniejszych kompozytorów muzyki filmowej
6 lipca 2020 roku zmarł wybitny kompozytor Ennio Morricone. Artysta odszedł w szpitalu na skutek poważnej choroby. Pozostawił po sobie ścieżki dźwiękowe do ponad czterystu dzieł. Miał 91 lat.
Trudno zdefiniować pojęcie geniuszu, tym bardziej, że zdarza nam się je w dzisiejszych czasach mocno nadużywać. Pasuje ono jednak idealnie do osoby Ennio Morricone – człowieka, którego muzyka nadawała ton rozwojowi światowego kina. Artysta zmarł dziś nad ranem w szpitalu, w którym przebywał ze względu na swoją ciężką chorobę.
Działał jako kompozytor i dyrygent, a pracował niezwykle intensywnie. Owocem jego kreatywności jest ponad 400 oryginalnych ścieżek dźwiękowych z całą masą legendarnych motywów muzycznych. Twórca był doceniany przez światek filmowy od samego początku swojej kariery, ale najważniejszą nagrodę w postaci honorowego Oscara za całokształt twórczości odebrał dopiero w 2007 roku.
Morricone na początku swojej zawodowej drogi tworzył przede wszystkim we Włoszech, tam też się urodził. Od zawsze widoczny był u niego ogromny talent i muzyczny zmysł, ale świat docenił go po raz pierwszy dopiero za sprawą trylogii dolarowej (Za garść dolarów, Za kilka dolarów więcej, Dobry, zły i brzydki) w reżyserii Sergio Leone. Eksperymentatorskie utwory doskonale wpasowały się w specyficzny klimat spaghetti westernów. Kulminacją tej współpracy było arcydzieło Pewnego razu na Dzikim Zachodzie.
Kompozytor stawiał sobie ciągle nowe wyzwania, nie chciał ograniczać się do tworzenia w jednym gatunku. Przykładem zgoła odmiennej klimatycznie muzyki jest przygoda Morricone z horrorem Johna Carpentera pod tytułem Coś. W głównym motywie muzycznym przeważała przede wszystkim groza i styl lat osiemdziesiątych.
Także kino gangsterskie dało wiele możliwości do popisu włoskiemu wirtuozowi. Powrócił on do pracy z Sergio Leone przy dziele Dawno temu w Ameryce, a także wspomógł Briana de Palmę w tworzeniu Nietykalnych. W opozycji do tej brudnej, ulicznej, acz wyrafinowanej muzyki stanął sentymentalizm i czułość związana z jednym z najważniejszych włoskich filmów XX wieku pod tytułem Cinema Paradiso.
Ostatnim naprawdę wielkim projektem Morricone była Nienawistna ósemka Quentina Tarantino – antywestern ze śniegiem i krwią w roli głównej, sztandarowy przykład możliwości współczesnego kina. Kompozytor udowodnił tu, że pomimo wieku doskonale rozumie naturę X muzy. To właśnie za ten film otrzymał swojego jedynego Oscara w kategorii „najlepsza muzyka oryginalna”. Ennio Morricone żył 91 lat, ale swoim dorobkiem artystycznym zapisał się w sercach ludzi na wieki.