autor: Kamil Zwijacz
Złotówki już dostępne na Steamie
Stało się! Wczoraj w nocy na Steamie pojawiła się polska waluta. Od teraz kupujemy gry w złotówkach. W rozwinięciu wiadomości sprawdzamy, jak przełożyło się to na ceny poszczególnych tytułów.
Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, firma Valve wprowadziła wczoraj w nocy złotówki na Steamie. W FAQ opublikowano najważniejsze informacje, które można posumować krótko. Od teraz w Polsce kupujemy tylko w naszej walucie – nie ma możliwości powrotu do euro. Wszystkie nabyte wcześniej gry znajdziecie w swojej bibliotece, a niektórych tytułów nie można kupić, bo ich ceny nie zostały jeszcze przewalutowane (np. Two Worlds II HD czy Vendetta - Curse of Raven's Cry). Natomiast jeżeli posiadaliście jakieś fundusze w portfelu, to „zostały automatycznie przewalutowane na złote polskie przy użyciu kursu walut z dnia wymiany”. No dobra, to jak wypadają teraz polskie ceny?
- karty płatnicze: Visa, MasterCard, American Express;
- transfer pieniędzy: PayPal, Przelewy 24, PaySafe Card, Skrill;
- bankowość online: Sofort;
- Bitcoin.
Większego zaskoczenia nie ma. Taki Assassin's Creed Origins kosztuje 249,90 zł, czyli około 60 euro. Jeszcze droższy jest Wolfenstein II: The New Colossus – 259,99 zł. Nie oznacza to jednak, ze wszystkie produkcje są nieopłacalne i lepiej kupować gdzie indziej. Np. Cuphead wyceniono na 71,99 zł, natomiast w sklepie Microsoftu należy za niego zapłacić 92,49 zł, a na GOG-u 85,39 zł. Świetnie cenowo wypada też Playerunknown's Battlegrounds. U polskich sprzedawców trzeba dać nawet i ponad 130 zł, a na Steamie zaledwie 72,99 zł. Dobrze wypada także RimWorld, który wcześniej kosztował 30 euro (około 127 zł), a teraz 107,99 zł (dzięki, Lord).
Oczywiście cały czas mówimy o grach nieznajdujących się w promocjach, ale i na nie warto zerknąć. Np. This War of Mine kupicie obecnie za 11,99 zł, Beat Cop za 19,99 zł, ale już Transport Fever to koszt rzędu 83,74 zł, czyli drożej niż w polskich sklepach.
Jak widać zmiana waluty może i nie zrewolucjonizowała cen, zwłaszcza jeżeli chodzi o wysokobudżetowe nowości od dużych wydawców, ale też na gorsze chyba się nic nie zmieniło. Dodatkowo w niektórych przypadkach jest lepiej niż było, więc możemy się cieszyć.