autor: Mariusz Klamra
Żenująca próba promocji Shadowbane
Shadowbane, gra z gatunku massive multiplayer online, ma za sobą długą historię w postaci ponad 4 lat produkcji, 3 zmian wydawców i ciągłego przekładania daty premiery (ostatnio na początek przyszłego roku). Mimo iż pierwotnie zapowiadała się bardzo ciekawie, długie oczekiwanie powoli „wykruszało” szeregi oczekujących na nią graczy. Dlatego Ubisoft, aktualny wydawca, chwyta się najróżniejszych sposobów przyciągnięcia zainteresowania fanów – ostania kompromitująca próba chyba jednak nie osiągnęła zamierzonego celu...
Shadowbane, gra z gatunku massive multiplayer online, ma za sobą długą historię w postaci ponad 4 lat produkcji, 3 zmian wydawców i ciągłego przekładania daty premiery (ostatnio na początek przyszłego roku). Mimo iż pierwotnie zapowiadała się bardzo ciekawie, długie oczekiwanie powoli „wykruszało” szeregi oczekujących na nią graczy. Dlatego Ubisoft, aktualny wydawca, chwyta się najróżniejszych sposobów przyciągnięcia zainteresowania fanów – ostania kompromitująca próba chyba jednak nie osiągnęła zamierzonego celu...
Był nią niedawno ogłoszony na oficjalnej stronie konkurs dla fanów. Zasady były proste:
„Udaj się na następujące serwisy internetowe o grach (tu bardzo długa lista linków), wejdź na forum dyskusyjne i zapostuj coś na temat Shadowbane. Staraj się być uprzejmy i nie obrażaj innych, równocześnie wskazując na zalety Shadowbane i obszary, w których przewyższa inne gry tego typu. Następnie prześlij nam linka do swojego postu. Osoby z największą ilością najciekawszych postów otrzymają Zestawy Nagród Ubisoft.”
Na dokładkę całość pisana bardzo słabą angielszczyzną. Żenada czy desperacja? Zapewne jedno i drugie, jednak było to tak oczywiste że po kilku dniach strona konkursu została usunięta, nie ma również listy zwycięzców. Nie jest to pierwszy taki wypadek jeśli chodzi o Shadowbane – pisaliśmy już tutaj o próbach płacenia serwisom internetowym za „tworzenie pozytywnego obrazu gry”. Nie wiem jak Wy, ale ja widzę jej przyszłość w czarnych barwach...