Za łatwe, za trudne czy w sam raz – jakie są dzisiejsze gry MMO?
W tym odcinku rozMMÓw pytamy Was o „casualowość” współczesnych gier MMO. Czy to dobrze, że są one łatwiejsze (bo w końcu prościej nie znaczy, że z mniejszą przyjemnością) czy jednak źle (bo MMORPG-i utraciły swój „elitarny” klimat)?
Wtorkowa premiera WildStara miała w sobie coś szczególnego. Oto zadebiutowała gra, której twórcy od samego początku kierowali swoją ofertę do doświadczonych graczy, często pamiętających jeszcze „łysego” World of Warcraft. Wielkie i trudne rajdy 40-osobowe, z których Blizzard z czasem zrezygnował, stały się dzisiaj symbolem wymagających MMO, w przeciwieństwie do wielu „prostszych” produkcji. Co ciekawe, podobne w pewnym sensie podejście charakteryzowało twórców The Elder Scrolls Online – levelowanie w tym MMO jest dosyć skromne, niezbyt częste i wymagające wysiłku. Czy mamy do czynienia ze stałym trendem? Kilka zapowiedzianych gier (np. Albion Online) wraca do tracenia części ekwipunku po zabiciu przez innego gracza, co niewątpliwie podnosi wagę takich starć.
RozMMOwy to nowy mini-cykl, w którym poruszać będziemy aktualne tematy dotyczące wszelakich massive’ów, po to, aby usłyszeć o Waszych doświadczeniach i przeczytać Wasze opinie. Nie ograniczamy się tylko do ściśle rozumianych gier MMO, ale poszerzamy pola badawcze, czego przykładem ostatnia rozMOBA.
Jak na ironię portal mmorpg.org opublikował ostatnio listę najlepszych casualowych gier MMO, a znalazły się na niej m.in. takie tytuły World of Warcraft czy Guild Wars 2. Zgadzacie się z taką klasyfikacją? A może wcale nie należy uważać „casualowości” za coś złego? W końcu kto dzisiaj ma wystarczająco czasu na wszystkie gry MMO?
Wolicie „casualowe” produkcje czy lubujecie się w „hardcorowych”? A może takie szufladkowanie gier jest po prostu niepotrzebne?